Autor nieznany (jeszcze) |
Imię: Chien, a przynajmniej taką informację ma wbitą w umysł. Trudno orzec czy jest to prawda czy nie, ale zgadza się z narodowością, więc chłopak nie widzi problemu, by się tak przedstawiać. Co więcej, imię jest tak proste i krótkie, że nie trzeba trudzić się skracaniem go. Drugiego imienia zdaje się nie posiadać, co doskonale świadczy o tym, iż nie wychowywał się między swoimi.
Nazwisko: Duong. Wbrew dalekowschodnim zasadom nie zwykł przedstawiać się najpierw nazwiskiem, a następnie imieniem. Gdyby nie obco brzmiące miana mógłby nawet uchodzić za Europejczyka, gdyż najzwyczajniej w świecie nie jest świadom tego jak powinien przedstawiać się porządny Azjata.
Pseudonim: ,,Na imię mi „Legion”, bo nas jest wielu" Prawdę powiedziawszy nie jest to najoryginalniejsza z możliwych ksywek. Popularne imię dla demona, swój początek wzięło już w Biblii i jest nad wyraz często przywoływane w pop kulturze. Chłopak jednak nie miał w kwestii nadania mu takiego miana nic do powiedzenia. Taki pseudonim operacyjny mu nadano - takim też musiał się posługiwać i pozbawiono go szansy wybierania. Mimo wszystko jest wdzięczny, że nie przywarło do niego coś w stylu: ,,Słoneczko", bo i na takie pseudonimy już trafiał w swojej karierze. Legiona jest jeszcze w stanie znieść, choć i tak prędzej da się torturować niż wróci do używania go, jeśli nie jest to niezbędne. Jakkolwiek by się jednak nie starał zachować dla siebie swojej ksywki, w świetle prawa Legion zawsze będzie Legionem...
Płeć: Mężczyzna. Choć politycznie poprawniej byłoby raczej: Istota o cechach męskich.
Wiek: 24 lata
Rasa: Super żołnierz. Już nie godny by nazywać się człowiekiem, lecz jeszcze na tyle nie zmieniony, by mógł identyfikować się jako mutant. Najczęściej określa się pogardliwie ,,narzędziem śmierci".
Narodowość: Wietnam
Obywatelstwo: Zarejestrowany w jednostce wojskowej w Shangri-La, a przynajmniej tak było gdy był z nim jeszcze jakikolwiek kontakt. Kto wie gdzie i jak rozpowszechniono jego dane, gdy ostatecznie zdezerterował i zniknął z map Megalopolis?
Rodzina: Przez większą część swojego życia widywał głównie ludzi w maseczkach i białych kitlach, którzy traktowali go co najwyżej przedmiotowo. Widywał również wojskowych lub tych, którzy tkwili w tym samym bagnie co on. Jednostka odpowiedzialna za stworzenie super żołnierzy była tym, w czym Legion żył i gdzie ostatecznie zawsze kończył niezależnie od własnego stanu. Innych ludzi w swoim życiu nie potrafi sobie przypomnieć. Jeno naukowcy, dowództwo i współtowarzysze niedoli...
Miłość: To pojęcie abstrakcyjne i niespotykane jeśli mówi się o Chienie. On sam nigdy nie miał styczności z choćby czymś takim jak ,,delikatność" lub ,,troska", wobec tego nawet nie próbuje wyobrazić sobie czym jest i jak wygląda ta cała ,,miłość". Choć nie ukrywa, że miło byłoby sprawdzić dlaczego wielu ludzi jej nienawidzi, a inni traktują ją wprost przeciwnie.
Aparycja: Na pierwszy rzut oka Chien jest tylko kolejnym Azjatą o dość specyficznej fryzurze. Sztywne włosy bruneta nieco zbyt sterczą, lecz dzięki temu Duong był rozpoznawalny i nie sposób pomylić go z nikim innym. On sam swoją fryzurę lubi i nigdy mu nie przeszkadzała. Dysponuje także wyjątkowo spokojnym, jak na kogoś takiego, spojrzeniem dużych, szarych oczu, a na jego usta stosunkowo często układają się w delikatny uśmiech. Los obdarzył go delikatną, lecz na szczęście męską urodą i gdyby widzieć tylko twarz Legiona w życiu nie powiedziałoby się, że jest sprawcą niejednej okropnej zbrodni wojennej. Jednakże blizna w kształcie ,,X" widniejąca na lewym policzku Duonga dokładnie tuż nad linią szczęki o czymś przypomina i nie jest to przyjemna historia. Jego postura także wskazuje na to, że życia nie spędził siedząc bezczynnie z założonymi rękami. Jest naprawdę dobrze zbudowany i widać, że włożył wiele pracy w to, by tak wyglądać. Chien sprawia wrażenie zbyt ciężkiego, by mógł poruszać się ze zwinnością godną tych mniej rozbudowanych ludzi. Jest także całkiem wysoki, co dodatkowo powinno odbierać mu możliwości sprawnego zmieniania kierunku ruchu przy większych prędkościach. Mimo tego nie ma z tym najmniejszych problemów, ale pozory bycia taranem bywają nader często przydatne. Nikt na przykład nie spodziewa się, że Duonga nie sposób zgubić, klucząc w ciasnych uliczkach. Ciało Legiona gdzieniegdzie pokrywają przeróżne blizny. Największa i najbrzydsza z nich z całą pewnością mieści się na plecach pomiędzy łopatkami i stanowi pamiątkę po zainstalowanym pod skórą nadajniku lokalizującym, który Duong sobie wyciął. Jedynie wiecznie ukryte we wzmocnionych rękawiczkach dłonie zdają się być wolne od śladów po uszkodzeniach. Chien nadal pokazuje się światu w stroju, który nosił w czasach służby Niepokonanym i chociaż materiał w niektórych miejscach zdążył się już podrzeć, a elementy pancerza popękać raczej nie planuje go zmieniać. Na karku ma tatuaż z napisem T-20 pod którym widnieje jeszcze pojedyncze słowo ,,Legion". Zupełnie jakby wojsko chciało trwale podpisać swoją zabawkę. Jego głos raczej także się nie wyróżnia i poza tym, że potrafi być wyjątkowo donośny raczej nie zwraca szczególnej uwagi.
Charakter: Czego można by spodziewać się po kimś kogo mózg został nieprzeliczoną ilość razy wyprany i ustawiony na nowo? Oczywiście tego, że stałby się pustą imitacją prawdziwego człowieka zdolną jedynie ślepo śledzić instrukcje. I właśnie tym był Legion odkąd sięgał wspomnieniami. Wydarli mu sumienie i skrupuły, w zamian oferując jedynie pustkę zaprawioną dozgonną lojalnością względem jednostki i oddziału. Pozbawili go zdolności myślenia po swojemu, zawsze dbając o to, by jego światopogląd zakładał pozbawioną wad słuszność systemu, w którym żył. Stworzyli potwora w ciele człowieka, który nie wahał się mordować słabych i niewinnych. Potwora, który był nagradzany za to, że był złem. W ten sposób wykształciły się w Chienie głównie negatywne, wieloletnio pielęgnowane cechy, które były mu regularnie odbierane i wpajane od nowa. W ten właśnie sposób naukowcy sami strzelili sobie w kolano, gdy Legion otrząsnął się i zobaczył prawdę. Nie jest oczywiście w stanie wykorzenić czegoś, co było z nim przez całe życie. Duong okazujący nieuzasadnioną litość byłby kimś zupełnie innym i trudno stwierdzić czy byłoby to dla niego dobre czy wręcz przeciwnie. Może natomiast starać się stępić złe nawyki. Nie zwróci mu to sumienia, ani nie naprawi skrzywionej moralności, ale daje chociaż pozory równowagi. Co więcej, Legion jest dumny z postępów poczynionych na polu odróżniania dobra od zła. Jeszcze do niedawna kompletnie nie widział problemu w dekapitacji dziecka. W obecnym stanie natomiast zwykle ma wątpliwości czy powinien zrobić coś takiego niewinnej istocie. Ostatecznie jednak kończy się to podobnie, ale przynajmniej można dostrzec poprawę. Ludzi wstrząśniętych takim stanem rzeczy zwykł natomiast uspokajać twierdzeniem, że jeszcze się uczy i będzie już tylko lepiej. Jedną z jego zdecydowanie pozytywnych cech jest wręcz tytanowa dyscyplina. Legion bez zająknięcia uznaje hierarchię i zwierzchnictwo kogoś ponad sobą. Gorzej, jeśli zda sobie sprawę z tego, że ktoś jest mniej ważny od niego. I tak ci pierwsi - ważniejsi - zyskują sobie jego pozbawioną zastrzeżeń lojalność, a ci drudzy - zwykle gorsi - czasem nie doczekują się nawet cienia szacunku. Z całą pewnością wykazuje też swoiste posłuszeństwo i zawsze bez względu na okoliczności daje z siebie wszystko i jeszcze troszkę. Wiele paskudnych rzeczy można mu zarzucić, lecz z całą pewnością jest niezwykle dokładny i sumienny. Zlecając mu cokolwiek na ogół można się spodziewać, że zostanie to wykonane idealnie tak jak miało być, plus Legion dorzuci coś od siebie, żeby było jeszcze lepiej. Można przypisać mu niemal chorobliwy perfekcjonizm, który nie toleruje żadnego niedociągnięcia. Legion bywa też uparty, zwłaszcza, gdy jest pewien, że ma rację i łatwo nie odpuszcza. Nie zwykł ulegać presji. Jego funkcjonowanie pod wpływem stresu czy zagrożenia w zasadzie nie różni się od tego, które wykazuje wybierając się na przechadzkę w leniwe niedzielne popołudnie. Wiecznie skupiony na bieżącym zadaniu, w oparciu o doświadczenia dobrych kilkudziesięciu ludzi zwyczajnie nie musi się obawiać tego, że coś pójdzie nie tak jak trzeba, a nawet wtedy jest niewiele mniej opanowany niż zwykle. Wiadomo, saper z trzęsącymi się ze strachu dłońmi najprawdopodobniej nie mógłby pracować, bo narażałby siebie i okolicę na śmiertelne zagrożenie. Drżący na ciele snajper świadom tego, że ma tylko jedną szansę na oddanie strzału także nie spełniałby swojej roli. Chien jest też konkretny i tego w zasadzie oczekuje także od innych. Jeśli ktoś ma mu coś do przekazania, a zaczyna od zdania szczegółowej relacji z zeszłego tygodnia, Duong najpewniej takiego delikwenta upomni, że jeśli już musi wdawać się w retrospekcje to maksymalnie do godziny wstecz i bez zbędnych opisów. Nie widzi sensu w wysłuchiwaniu o tym z kim rozmawiał czy co jadł jego rozmówca, jeśli nie jest to faktycznie istotne dla przekazu informacji. Ktoś nawykły do noszenia w uchu słuchawki naturalnie dążył będzie do redukcji całych długich wypowiedzi tak, by przyjęły one formę jak najkrótszego i treściwego komunikatu, bo każdy zbędny detal zabiera czas, przeszkadza w odpowiednim skupieniu się na zadaniu i co najważniejsze blokuje kanał, uniemożliwiając tym samym kontakt innym. Niektórzy przypisują mu co najmniej nerwicę natręctw gdy po raz czwarty jednego dnia widzą go rozkręcającego i skręcającego z powrotem karabin. Zwykle jednak chłopak zbywa to wzruszeniem ramion, bo skoro aktualnie nie ma nic do roboty może zająć ręce i w taki sposób. Legion nie może nic poradzić, że jeszcze nie znalazł sobie żadnego normalnego hobby, a czymś zajmować się musi, bo bez tego kompletnie nie wie co powinien ze sobą zrobić. Dlatego zabija czas robiąc to, do czego najwyraźniej ma talent. Chien czasami ma problem z własną psychiką, która w oparciu o to co widzi podsuwa mu przebłyski wspomnień. Niekoniecznie jego własnych, bo widywał już obrazy z całą pewnością należące do którejś z dodatkowych świadomości. Takie wspomnienia nachodzą go również w snach, ale poza chwilowym rozproszeniem jego uwagi zwykle nie przynoszą nic złego. No i na szczęście Legion nie słyszy głosów w głowie, a wspomnienia uznaje nawet za dobry znak odradzającej się w nim pozornej normalności i po cichu liczy na to, że kiedyś przypomni też sobie coś sprzed jego pobytu w jednostce. Nie pozwala sobie jednak na marzenia czy płonne nadzieje. Jest twardo zakorzenionym w teraźniejszości realistą, który nigdy nie wybiega myślami za daleko w przyszłość, a do przeszłości na ogół nie ma po co wracać.
Nazwisko: Duong. Wbrew dalekowschodnim zasadom nie zwykł przedstawiać się najpierw nazwiskiem, a następnie imieniem. Gdyby nie obco brzmiące miana mógłby nawet uchodzić za Europejczyka, gdyż najzwyczajniej w świecie nie jest świadom tego jak powinien przedstawiać się porządny Azjata.
Pseudonim: ,,Na imię mi „Legion”, bo nas jest wielu" Prawdę powiedziawszy nie jest to najoryginalniejsza z możliwych ksywek. Popularne imię dla demona, swój początek wzięło już w Biblii i jest nad wyraz często przywoływane w pop kulturze. Chłopak jednak nie miał w kwestii nadania mu takiego miana nic do powiedzenia. Taki pseudonim operacyjny mu nadano - takim też musiał się posługiwać i pozbawiono go szansy wybierania. Mimo wszystko jest wdzięczny, że nie przywarło do niego coś w stylu: ,,Słoneczko", bo i na takie pseudonimy już trafiał w swojej karierze. Legiona jest jeszcze w stanie znieść, choć i tak prędzej da się torturować niż wróci do używania go, jeśli nie jest to niezbędne. Jakkolwiek by się jednak nie starał zachować dla siebie swojej ksywki, w świetle prawa Legion zawsze będzie Legionem...
Płeć: Mężczyzna. Choć politycznie poprawniej byłoby raczej: Istota o cechach męskich.
Wiek: 24 lata
Rasa: Super żołnierz. Już nie godny by nazywać się człowiekiem, lecz jeszcze na tyle nie zmieniony, by mógł identyfikować się jako mutant. Najczęściej określa się pogardliwie ,,narzędziem śmierci".
Narodowość: Wietnam
Obywatelstwo: Zarejestrowany w jednostce wojskowej w Shangri-La, a przynajmniej tak było gdy był z nim jeszcze jakikolwiek kontakt. Kto wie gdzie i jak rozpowszechniono jego dane, gdy ostatecznie zdezerterował i zniknął z map Megalopolis?
Rodzina: Przez większą część swojego życia widywał głównie ludzi w maseczkach i białych kitlach, którzy traktowali go co najwyżej przedmiotowo. Widywał również wojskowych lub tych, którzy tkwili w tym samym bagnie co on. Jednostka odpowiedzialna za stworzenie super żołnierzy była tym, w czym Legion żył i gdzie ostatecznie zawsze kończył niezależnie od własnego stanu. Innych ludzi w swoim życiu nie potrafi sobie przypomnieć. Jeno naukowcy, dowództwo i współtowarzysze niedoli...
Miłość: To pojęcie abstrakcyjne i niespotykane jeśli mówi się o Chienie. On sam nigdy nie miał styczności z choćby czymś takim jak ,,delikatność" lub ,,troska", wobec tego nawet nie próbuje wyobrazić sobie czym jest i jak wygląda ta cała ,,miłość". Choć nie ukrywa, że miło byłoby sprawdzić dlaczego wielu ludzi jej nienawidzi, a inni traktują ją wprost przeciwnie.
Aparycja: Na pierwszy rzut oka Chien jest tylko kolejnym Azjatą o dość specyficznej fryzurze. Sztywne włosy bruneta nieco zbyt sterczą, lecz dzięki temu Duong był rozpoznawalny i nie sposób pomylić go z nikim innym. On sam swoją fryzurę lubi i nigdy mu nie przeszkadzała. Dysponuje także wyjątkowo spokojnym, jak na kogoś takiego, spojrzeniem dużych, szarych oczu, a na jego usta stosunkowo często układają się w delikatny uśmiech. Los obdarzył go delikatną, lecz na szczęście męską urodą i gdyby widzieć tylko twarz Legiona w życiu nie powiedziałoby się, że jest sprawcą niejednej okropnej zbrodni wojennej. Jednakże blizna w kształcie ,,X" widniejąca na lewym policzku Duonga dokładnie tuż nad linią szczęki o czymś przypomina i nie jest to przyjemna historia. Jego postura także wskazuje na to, że życia nie spędził siedząc bezczynnie z założonymi rękami. Jest naprawdę dobrze zbudowany i widać, że włożył wiele pracy w to, by tak wyglądać. Chien sprawia wrażenie zbyt ciężkiego, by mógł poruszać się ze zwinnością godną tych mniej rozbudowanych ludzi. Jest także całkiem wysoki, co dodatkowo powinno odbierać mu możliwości sprawnego zmieniania kierunku ruchu przy większych prędkościach. Mimo tego nie ma z tym najmniejszych problemów, ale pozory bycia taranem bywają nader często przydatne. Nikt na przykład nie spodziewa się, że Duonga nie sposób zgubić, klucząc w ciasnych uliczkach. Ciało Legiona gdzieniegdzie pokrywają przeróżne blizny. Największa i najbrzydsza z nich z całą pewnością mieści się na plecach pomiędzy łopatkami i stanowi pamiątkę po zainstalowanym pod skórą nadajniku lokalizującym, który Duong sobie wyciął. Jedynie wiecznie ukryte we wzmocnionych rękawiczkach dłonie zdają się być wolne od śladów po uszkodzeniach. Chien nadal pokazuje się światu w stroju, który nosił w czasach służby Niepokonanym i chociaż materiał w niektórych miejscach zdążył się już podrzeć, a elementy pancerza popękać raczej nie planuje go zmieniać. Na karku ma tatuaż z napisem T-20 pod którym widnieje jeszcze pojedyncze słowo ,,Legion". Zupełnie jakby wojsko chciało trwale podpisać swoją zabawkę. Jego głos raczej także się nie wyróżnia i poza tym, że potrafi być wyjątkowo donośny raczej nie zwraca szczególnej uwagi.
Charakter: Czego można by spodziewać się po kimś kogo mózg został nieprzeliczoną ilość razy wyprany i ustawiony na nowo? Oczywiście tego, że stałby się pustą imitacją prawdziwego człowieka zdolną jedynie ślepo śledzić instrukcje. I właśnie tym był Legion odkąd sięgał wspomnieniami. Wydarli mu sumienie i skrupuły, w zamian oferując jedynie pustkę zaprawioną dozgonną lojalnością względem jednostki i oddziału. Pozbawili go zdolności myślenia po swojemu, zawsze dbając o to, by jego światopogląd zakładał pozbawioną wad słuszność systemu, w którym żył. Stworzyli potwora w ciele człowieka, który nie wahał się mordować słabych i niewinnych. Potwora, który był nagradzany za to, że był złem. W ten sposób wykształciły się w Chienie głównie negatywne, wieloletnio pielęgnowane cechy, które były mu regularnie odbierane i wpajane od nowa. W ten właśnie sposób naukowcy sami strzelili sobie w kolano, gdy Legion otrząsnął się i zobaczył prawdę. Nie jest oczywiście w stanie wykorzenić czegoś, co było z nim przez całe życie. Duong okazujący nieuzasadnioną litość byłby kimś zupełnie innym i trudno stwierdzić czy byłoby to dla niego dobre czy wręcz przeciwnie. Może natomiast starać się stępić złe nawyki. Nie zwróci mu to sumienia, ani nie naprawi skrzywionej moralności, ale daje chociaż pozory równowagi. Co więcej, Legion jest dumny z postępów poczynionych na polu odróżniania dobra od zła. Jeszcze do niedawna kompletnie nie widział problemu w dekapitacji dziecka. W obecnym stanie natomiast zwykle ma wątpliwości czy powinien zrobić coś takiego niewinnej istocie. Ostatecznie jednak kończy się to podobnie, ale przynajmniej można dostrzec poprawę. Ludzi wstrząśniętych takim stanem rzeczy zwykł natomiast uspokajać twierdzeniem, że jeszcze się uczy i będzie już tylko lepiej. Jedną z jego zdecydowanie pozytywnych cech jest wręcz tytanowa dyscyplina. Legion bez zająknięcia uznaje hierarchię i zwierzchnictwo kogoś ponad sobą. Gorzej, jeśli zda sobie sprawę z tego, że ktoś jest mniej ważny od niego. I tak ci pierwsi - ważniejsi - zyskują sobie jego pozbawioną zastrzeżeń lojalność, a ci drudzy - zwykle gorsi - czasem nie doczekują się nawet cienia szacunku. Z całą pewnością wykazuje też swoiste posłuszeństwo i zawsze bez względu na okoliczności daje z siebie wszystko i jeszcze troszkę. Wiele paskudnych rzeczy można mu zarzucić, lecz z całą pewnością jest niezwykle dokładny i sumienny. Zlecając mu cokolwiek na ogół można się spodziewać, że zostanie to wykonane idealnie tak jak miało być, plus Legion dorzuci coś od siebie, żeby było jeszcze lepiej. Można przypisać mu niemal chorobliwy perfekcjonizm, który nie toleruje żadnego niedociągnięcia. Legion bywa też uparty, zwłaszcza, gdy jest pewien, że ma rację i łatwo nie odpuszcza. Nie zwykł ulegać presji. Jego funkcjonowanie pod wpływem stresu czy zagrożenia w zasadzie nie różni się od tego, które wykazuje wybierając się na przechadzkę w leniwe niedzielne popołudnie. Wiecznie skupiony na bieżącym zadaniu, w oparciu o doświadczenia dobrych kilkudziesięciu ludzi zwyczajnie nie musi się obawiać tego, że coś pójdzie nie tak jak trzeba, a nawet wtedy jest niewiele mniej opanowany niż zwykle. Wiadomo, saper z trzęsącymi się ze strachu dłońmi najprawdopodobniej nie mógłby pracować, bo narażałby siebie i okolicę na śmiertelne zagrożenie. Drżący na ciele snajper świadom tego, że ma tylko jedną szansę na oddanie strzału także nie spełniałby swojej roli. Chien jest też konkretny i tego w zasadzie oczekuje także od innych. Jeśli ktoś ma mu coś do przekazania, a zaczyna od zdania szczegółowej relacji z zeszłego tygodnia, Duong najpewniej takiego delikwenta upomni, że jeśli już musi wdawać się w retrospekcje to maksymalnie do godziny wstecz i bez zbędnych opisów. Nie widzi sensu w wysłuchiwaniu o tym z kim rozmawiał czy co jadł jego rozmówca, jeśli nie jest to faktycznie istotne dla przekazu informacji. Ktoś nawykły do noszenia w uchu słuchawki naturalnie dążył będzie do redukcji całych długich wypowiedzi tak, by przyjęły one formę jak najkrótszego i treściwego komunikatu, bo każdy zbędny detal zabiera czas, przeszkadza w odpowiednim skupieniu się na zadaniu i co najważniejsze blokuje kanał, uniemożliwiając tym samym kontakt innym. Niektórzy przypisują mu co najmniej nerwicę natręctw gdy po raz czwarty jednego dnia widzą go rozkręcającego i skręcającego z powrotem karabin. Zwykle jednak chłopak zbywa to wzruszeniem ramion, bo skoro aktualnie nie ma nic do roboty może zająć ręce i w taki sposób. Legion nie może nic poradzić, że jeszcze nie znalazł sobie żadnego normalnego hobby, a czymś zajmować się musi, bo bez tego kompletnie nie wie co powinien ze sobą zrobić. Dlatego zabija czas robiąc to, do czego najwyraźniej ma talent. Chien czasami ma problem z własną psychiką, która w oparciu o to co widzi podsuwa mu przebłyski wspomnień. Niekoniecznie jego własnych, bo widywał już obrazy z całą pewnością należące do którejś z dodatkowych świadomości. Takie wspomnienia nachodzą go również w snach, ale poza chwilowym rozproszeniem jego uwagi zwykle nie przynoszą nic złego. No i na szczęście Legion nie słyszy głosów w głowie, a wspomnienia uznaje nawet za dobry znak odradzającej się w nim pozornej normalności i po cichu liczy na to, że kiedyś przypomni też sobie coś sprzed jego pobytu w jednostce. Nie pozwala sobie jednak na marzenia czy płonne nadzieje. Jest twardo zakorzenionym w teraźniejszości realistą, który nigdy nie wybiega myślami za daleko w przyszłość, a do przeszłości na ogół nie ma po co wracać.
Song theme: Born Ready - Zayde Wolf | Warriors - Imagine Dragons
Zarys przeszłości: Duong ma luki w pamięci, więc nawet on nie zna własnej historii tak dobrze jak powinien. Nie pamięta na przykład kim są jego rodzice, ani gdzie przyszedł na świat. Nie pamięta też w jaki sposób jego życie przybrało taki, a nie inny kształt. Jego najdawniejsze wspomnienia sięgają czasów, gdy miał mniej więcej 17-18 lat, są jednak na tyle zniekształcone, że Chien poza mglistymi przebłyskami naukowców i różnego rodzaju aparatur nie pamięta zbyt wiele. Niezmiennym faktem jest jednak to, iż wychował się w laboratorium, a co za tym idzie był ofiarą eksperymentu na ludziach. Projekt, w którym brał udział młody Duong miał na celu stworzenie grupy istot o odmiennych zdolnościach i będących niegdyś ludźmi. W taki właśnie sposób powstał odział o taktycznej nazwie T-20. Legionowi w udziale przypadło złączenie jaźni z wieloma, znacznie bardziej doświadczonymi od niego ludźmi, dzięki czemu bez żadnego wysiłku w wieku 18-nastu lat miał już pełne wykształcenie militarne. Dysponował także wiedzą i doświadczeniem płynącym z obecności na wojnie, znał i potrafił użyć broni, której nigdy nie widział na oczy. W tak młodym wieku był już żołnierzem ze zdolnościami i stażem przewyższającym lata jego życia. Właśnie dlatego nadano mu pseudonim Legion - rzesze ludzkich istnień w jednym ciele. Nie poszło to jednak zgodnie z pierwotnym planem i poza wiedzą do mózgu Chiena wsączono także kompletne zestawy wspomnień złączonych z nim ludzi. Było ich wiele, stanowczo zbyt wiele, żeby jedna osoba mogła to znieść. Rozpoczęto więc sukcesywny proces usuwania pamięci chłopaka. Na jego nieszczęście z tą własną włącznie. Modyfikowano też jego zdolności fizyczne na potrzeby oczekującego go przeznaczenia na froncie. Do czynnej służby trafił więc jako wyprana z własnej świadomości, wytresowana w bezwzględnym posłuszeństwie i lojalności względem przywództwa maszyna służąca jedynie spełnianiu rozkazów. Zachował szczątki swojego charakteru, lecz nie był tym samym Chieniem. Przez parę lat jego służby schemat jego działań właściwie nie ulegał zmianie. Dostawał misję klasyfikowaną jako niemożliwą do zrealizowania dla człowieka i przystępował do jej realizacji, odnosząc większy lub mniejszy sukces. Działał więc na wielu frontach w krótkim okresie czasu, pełniąc raczej rolę narzędzia ostatecznego. Miał czynny wkład w działania wojenne na Ukrainie, w Libii, Syrii, Sudanie Południowym, Pakistanie, Somalii czy Afganistanie. Mógłby także potwierdzić swój udział w Arabskiej Wiośnie czy konflikcie w Strefie Gazy. Z jego ręki podczas pięciu lat misji padło więcej ludzi niż ktokolwiek śmiałby przypuszczać. Cały odział odnosił podobne sukcesy, szybko awansując do miana elitarnej grupy czy nawet legendy. Świadczyło to o nadzwyczajnym powodzeniu eksperymentu. Warunkiem takiego powodzenia i jednocześnie ceną było niestety regularne pranie mózgu członków T-20 i programowanie ich stale od nowa. Bez końca i po każdej misji tak, by nie mieli podstaw do tego, by się zawahać w decydującym momencie. Nazwano ich Niepokonanymi i przeklinano w każdym znanym języku. Nie można jednak było im odmówić im zabójczej skuteczności, więc nikt nie śmiał wyklinać ich oficjalnie. Zbyt wielki respekt budziła grupa z T-20 - oddział nieludzkich morderców. A jedną z najgorszych reputacji cieszył się sam Legion. I właśnie dlatego został oddelegowany z linii frontu, by stawić czoła nowemu zadaniu. Działalność Szczurów zbiegła się ze złotym okresem w funkcjonowaniu oddziału. Logicznym więc, że władza, chcąc stłumić rebelię zechciała sprowadzić kogoś szkolonego do właśnie takich celów. Chien trafił do Megalopolis z właśnie tego powodu. Wierzono, że Legion, słynący z bycia jednoosobowym oddziałem pozbawionym skrupułów czy sumienia pozbędzie się problemu. On sam był tego pewien. Przez blisko pół roku tropił, ścigał i wykańczał kolejnych pomniejszych członków tego gangu i stopniowo zbliżał się do samej góry hierarchii. Niezmiennie jego celem była głowa tego całego zamieszania i głównie dla zaspokojenia własnej ambicji dążył do tego, by Fera Rosa pożegnała się z tym światem z jego ręki. Nie motywował go do tego wyłącznie twardy rozkaz, choć niewątpliwie to on stale stale popychał go do działania, bez przerwy przypominając mu o powinności. Mimo to sam Duong chciał udowodnić sobie, że dostał takie zadanie, bo jest tym najlepszym z T-20 i nie zawiedzie, dzięki czemu stanie się jeszcze lepszym. Jednak misja przedłużała się, a on sam przebywając z daleka od głównej bazy odkrył, że im dłużej przebywa poza ścisłą kontrolą tym lepiej dla niego. Jego charakter opornie budował się od nowa, niektóre wspomnienia zaczynały jakby wracać. Dopadła go także świadomość tego do czego zostawał wykorzystany i nie spodobało mu się to. Zgładzenie Fery Rosy jakkolwiek piękne i słuszne by nie było oznaczało powrót do jednostki i ponowne odarcie go z całej świadomości. A na to Chien po raz kolejny pozwolić już nie mógł. Legion, najlepszy z najlepszych i przywoływany jako wzór do naśladowania po raz pierwszy zakwestionował wydane mu polecenie. I zniknął. Najzwyczajniej w świecie zerwał jakikolwiek kontakt z przełożonymi i najwyraźniej rozpracował jak pozbyć się namierzającego go nadajnika. Niedługo później w mieście zaczęło dziać się gorzej niż dotychczas. Służby porządkowe dojrzały w tym nowym zamieszaniu dobrze znaną im precyzję. Wkrótce później miasta obiegła informacja o tym, że skrajnie niebezpieczny, doskonale wyszkolony super żołnierz wydostał się spod jakiejkolwiek kontroli. Dezercja Legiona w efekcie doprowadziła do zaostrzenia kontroli nad pozostałymi członkami T-20, by podobna sytuacja nie mogła już mieć miejsca. Mimo to sam zbieg pozostał poza jakimkolwiek zasięgiem, gdyż nadal dysponując swoją wiedzą z łatwością unikał jakichkolwiek zasadzek. Nie zaprzestał jednak poszukiwania Szczurów, choć powody tego znacznie się zmodyfikowały. Niegdyś miał zmieść gang z powierzchni ziemi i był zdeterminowany do tego doprowadzić. Obecnie jednak planował przyłożyć rękę do tego, by zniszczyć to, co odebrało mu normalne życie i już na samym starcie pozbawiło go jakiejkolwiek decyzji odnośnie jego przyszłości. W taki właśnie sposób ten, który miał być gwoździem do trumny buntowników zmienił front działania. W obecnym stanie ma chociaż prawo do wolnego decydowania na temat tego gdzie i co chce robić.
Oficjalnie: Zbieg, dezerter i recydywista. Innymi słowy wielokrotny przestępca, którego kartoteka rozmiarami znacząco przewyższa dorobek wynikły ze służby wojsku. Poszukiwany przez każdą zdolną do tego jednostkę w Megalopolis. Nadaremno, lecz dzięki temu Legion nie może narzekać na nudę.
Rola w gangu: Nagła eksterminacja czy skrytobójstwo z całą pewnością należą do podstawowej kwalifikacji Chiena. W gruncie rzeczy to nadal marionetka (,,Choć decydująca za siebie!", jak nie omieszka dodawać) zaprogramowana na wykonywanie każdych, nawet niemoralnych czy kłócących się ze zdrowym sumieniem rozkazów. Mimo wszystko nie uczynił ze śmierci sztuki. Słynie z działań szybkich, precyzyjnych i konkretnych, gdyż wpojono mu, iż każdy ozdobnik to dodatkowa szansa dla ofiary i działa na niekorzyść misji. Jest także w stanie doskonale współdziałać w zespole, bezwzględnie przestrzegając wytyczonych mu reguł i sumiennie realizując każde przydzielone mu zadanie. Jest też dobrym, doświadczonym strategiem. Mógłby także z powodzeniem przyjąć rolę snajpera.
Umiejętności: Decydującymi w życiu Chiena zdolnościami z całą pewnością były te, które uzyskał właściwie bez jakiegokolwiek wkładu siły. Wydolnością organizmu przewyższa każdego człowieka o posturze podobnej do niego, a nie rzadko i tych, którzy z założenia powinni nad nim górować. Co całkiem często budzi zdziwienie całej okolicy będącej świadkiem bijatyki wielkiego jak czołg draba ze stosunkowo niepozornym względem niego Legionem. Poza tym jest zawodowym żołnierzem. Można by przypisać mu odbycie każdego znaczącego kursu z zakresu militariów, lecz przecież na takowe nigdy nie uczęszczał. A pomimo tego jest ekspertem od nowoczesnej broni palnej, którego wiedza na ten temat nie ustępuje pola faktycznym zdolnościom używania takiej broni. Do własnego użytku ma jednak jedynie rosyjski karabin szturmowy AK-105, chorwacki karabin wyborowy MACS M3 oraz krótki pistolet Walther P99. Warto dodać, że o swoje zabawki jest wyjątkowo zazdrosny. Poza tym zwykle nosi przy sobie choć jeden nóż lub kukri. Nie trudno odgadnąć, iż Legion potrafi się bić, a samoobrona w zasadzie leży w jego standardowym wyszkoleniu. Był też saperem, więc nieobca mu pirotechnika i jest w stanie coś wysadzić dobrze, ale nigdy nie było to zajęcie które rzeczywiście lubił, więc nie zwykł się ani tym chwalić, ani prezentować. Potrafiłby i na tym zwykle temat się ucina. Znacznie cieplejszymi uczuciami darzy sam fakt rozbrajania ładunków wybuchowych, a nie detonacja ich. Niejednokrotnie dawał się desantować, a więc co za tym idzie potrafi zachowywać się całkiem dyskretnie. Skoki ze spadochronem miał już raczej w pakiecie, lecz raczej ta zdolność nie przydaje mu się zbyt często. Hakerem nie był nigdy, choć zdarzyło mu się wykradać dane bezpośrednio z dysków przeciwników. Co prawa wciśnięcie w odpowiednie gniazdo pendrive'a i przymuszenie jednego z pracowników do wgrania interesujących go informacji na nośnik raczej nie powinno zawierać się pod pojęcie takiej kradzieży, lecz to wyjątkowo skuteczny sposób, kiedy nie ma się żadnego pojęcia o zawiłościach cybernetycznych przestępstw. Na szczęście do sabotowania nie potrzeba zbyt wymyślnej wiedzy. Dysponuje także wiedzą z zakresu poruszania się z pomocą pojazdów wojskowych (także czołgów), lecz nigdy nie miał jakoś okazji skonfrontować wpojonej mu wiedzy z praktyką.
Przyjaciele: Trafić tutaj nie jest prosto, lecz nie jest to niemożliwe, jeśli tylko ma się dość cierpliwości, by dać Legionowi czas na oswojenie się z nową sytuacją.
Wrogowie: Brak takowych. Duong raczej nie szuka zwady wśród ludzi, którymi się otacza. No chyba, że ktoś ma dość odwagi, by przyznać mu się do tego, że ma aktualne powiązania z obecnym rządem lub wojskiem. Wtedy kwestia przyjaźnienia się z nim jest właściwie przegrana.
Autor: Apocalyptical Deconde
Zarys przeszłości: Duong ma luki w pamięci, więc nawet on nie zna własnej historii tak dobrze jak powinien. Nie pamięta na przykład kim są jego rodzice, ani gdzie przyszedł na świat. Nie pamięta też w jaki sposób jego życie przybrało taki, a nie inny kształt. Jego najdawniejsze wspomnienia sięgają czasów, gdy miał mniej więcej 17-18 lat, są jednak na tyle zniekształcone, że Chien poza mglistymi przebłyskami naukowców i różnego rodzaju aparatur nie pamięta zbyt wiele. Niezmiennym faktem jest jednak to, iż wychował się w laboratorium, a co za tym idzie był ofiarą eksperymentu na ludziach. Projekt, w którym brał udział młody Duong miał na celu stworzenie grupy istot o odmiennych zdolnościach i będących niegdyś ludźmi. W taki właśnie sposób powstał odział o taktycznej nazwie T-20. Legionowi w udziale przypadło złączenie jaźni z wieloma, znacznie bardziej doświadczonymi od niego ludźmi, dzięki czemu bez żadnego wysiłku w wieku 18-nastu lat miał już pełne wykształcenie militarne. Dysponował także wiedzą i doświadczeniem płynącym z obecności na wojnie, znał i potrafił użyć broni, której nigdy nie widział na oczy. W tak młodym wieku był już żołnierzem ze zdolnościami i stażem przewyższającym lata jego życia. Właśnie dlatego nadano mu pseudonim Legion - rzesze ludzkich istnień w jednym ciele. Nie poszło to jednak zgodnie z pierwotnym planem i poza wiedzą do mózgu Chiena wsączono także kompletne zestawy wspomnień złączonych z nim ludzi. Było ich wiele, stanowczo zbyt wiele, żeby jedna osoba mogła to znieść. Rozpoczęto więc sukcesywny proces usuwania pamięci chłopaka. Na jego nieszczęście z tą własną włącznie. Modyfikowano też jego zdolności fizyczne na potrzeby oczekującego go przeznaczenia na froncie. Do czynnej służby trafił więc jako wyprana z własnej świadomości, wytresowana w bezwzględnym posłuszeństwie i lojalności względem przywództwa maszyna służąca jedynie spełnianiu rozkazów. Zachował szczątki swojego charakteru, lecz nie był tym samym Chieniem. Przez parę lat jego służby schemat jego działań właściwie nie ulegał zmianie. Dostawał misję klasyfikowaną jako niemożliwą do zrealizowania dla człowieka i przystępował do jej realizacji, odnosząc większy lub mniejszy sukces. Działał więc na wielu frontach w krótkim okresie czasu, pełniąc raczej rolę narzędzia ostatecznego. Miał czynny wkład w działania wojenne na Ukrainie, w Libii, Syrii, Sudanie Południowym, Pakistanie, Somalii czy Afganistanie. Mógłby także potwierdzić swój udział w Arabskiej Wiośnie czy konflikcie w Strefie Gazy. Z jego ręki podczas pięciu lat misji padło więcej ludzi niż ktokolwiek śmiałby przypuszczać. Cały odział odnosił podobne sukcesy, szybko awansując do miana elitarnej grupy czy nawet legendy. Świadczyło to o nadzwyczajnym powodzeniu eksperymentu. Warunkiem takiego powodzenia i jednocześnie ceną było niestety regularne pranie mózgu członków T-20 i programowanie ich stale od nowa. Bez końca i po każdej misji tak, by nie mieli podstaw do tego, by się zawahać w decydującym momencie. Nazwano ich Niepokonanymi i przeklinano w każdym znanym języku. Nie można jednak było im odmówić im zabójczej skuteczności, więc nikt nie śmiał wyklinać ich oficjalnie. Zbyt wielki respekt budziła grupa z T-20 - oddział nieludzkich morderców. A jedną z najgorszych reputacji cieszył się sam Legion. I właśnie dlatego został oddelegowany z linii frontu, by stawić czoła nowemu zadaniu. Działalność Szczurów zbiegła się ze złotym okresem w funkcjonowaniu oddziału. Logicznym więc, że władza, chcąc stłumić rebelię zechciała sprowadzić kogoś szkolonego do właśnie takich celów. Chien trafił do Megalopolis z właśnie tego powodu. Wierzono, że Legion, słynący z bycia jednoosobowym oddziałem pozbawionym skrupułów czy sumienia pozbędzie się problemu. On sam był tego pewien. Przez blisko pół roku tropił, ścigał i wykańczał kolejnych pomniejszych członków tego gangu i stopniowo zbliżał się do samej góry hierarchii. Niezmiennie jego celem była głowa tego całego zamieszania i głównie dla zaspokojenia własnej ambicji dążył do tego, by Fera Rosa pożegnała się z tym światem z jego ręki. Nie motywował go do tego wyłącznie twardy rozkaz, choć niewątpliwie to on stale stale popychał go do działania, bez przerwy przypominając mu o powinności. Mimo to sam Duong chciał udowodnić sobie, że dostał takie zadanie, bo jest tym najlepszym z T-20 i nie zawiedzie, dzięki czemu stanie się jeszcze lepszym. Jednak misja przedłużała się, a on sam przebywając z daleka od głównej bazy odkrył, że im dłużej przebywa poza ścisłą kontrolą tym lepiej dla niego. Jego charakter opornie budował się od nowa, niektóre wspomnienia zaczynały jakby wracać. Dopadła go także świadomość tego do czego zostawał wykorzystany i nie spodobało mu się to. Zgładzenie Fery Rosy jakkolwiek piękne i słuszne by nie było oznaczało powrót do jednostki i ponowne odarcie go z całej świadomości. A na to Chien po raz kolejny pozwolić już nie mógł. Legion, najlepszy z najlepszych i przywoływany jako wzór do naśladowania po raz pierwszy zakwestionował wydane mu polecenie. I zniknął. Najzwyczajniej w świecie zerwał jakikolwiek kontakt z przełożonymi i najwyraźniej rozpracował jak pozbyć się namierzającego go nadajnika. Niedługo później w mieście zaczęło dziać się gorzej niż dotychczas. Służby porządkowe dojrzały w tym nowym zamieszaniu dobrze znaną im precyzję. Wkrótce później miasta obiegła informacja o tym, że skrajnie niebezpieczny, doskonale wyszkolony super żołnierz wydostał się spod jakiejkolwiek kontroli. Dezercja Legiona w efekcie doprowadziła do zaostrzenia kontroli nad pozostałymi członkami T-20, by podobna sytuacja nie mogła już mieć miejsca. Mimo to sam zbieg pozostał poza jakimkolwiek zasięgiem, gdyż nadal dysponując swoją wiedzą z łatwością unikał jakichkolwiek zasadzek. Nie zaprzestał jednak poszukiwania Szczurów, choć powody tego znacznie się zmodyfikowały. Niegdyś miał zmieść gang z powierzchni ziemi i był zdeterminowany do tego doprowadzić. Obecnie jednak planował przyłożyć rękę do tego, by zniszczyć to, co odebrało mu normalne życie i już na samym starcie pozbawiło go jakiejkolwiek decyzji odnośnie jego przyszłości. W taki właśnie sposób ten, który miał być gwoździem do trumny buntowników zmienił front działania. W obecnym stanie ma chociaż prawo do wolnego decydowania na temat tego gdzie i co chce robić.
Oficjalnie: Zbieg, dezerter i recydywista. Innymi słowy wielokrotny przestępca, którego kartoteka rozmiarami znacząco przewyższa dorobek wynikły ze służby wojsku. Poszukiwany przez każdą zdolną do tego jednostkę w Megalopolis. Nadaremno, lecz dzięki temu Legion nie może narzekać na nudę.
Rola w gangu: Nagła eksterminacja czy skrytobójstwo z całą pewnością należą do podstawowej kwalifikacji Chiena. W gruncie rzeczy to nadal marionetka (,,Choć decydująca za siebie!", jak nie omieszka dodawać) zaprogramowana na wykonywanie każdych, nawet niemoralnych czy kłócących się ze zdrowym sumieniem rozkazów. Mimo wszystko nie uczynił ze śmierci sztuki. Słynie z działań szybkich, precyzyjnych i konkretnych, gdyż wpojono mu, iż każdy ozdobnik to dodatkowa szansa dla ofiary i działa na niekorzyść misji. Jest także w stanie doskonale współdziałać w zespole, bezwzględnie przestrzegając wytyczonych mu reguł i sumiennie realizując każde przydzielone mu zadanie. Jest też dobrym, doświadczonym strategiem. Mógłby także z powodzeniem przyjąć rolę snajpera.
Umiejętności: Decydującymi w życiu Chiena zdolnościami z całą pewnością były te, które uzyskał właściwie bez jakiegokolwiek wkładu siły. Wydolnością organizmu przewyższa każdego człowieka o posturze podobnej do niego, a nie rzadko i tych, którzy z założenia powinni nad nim górować. Co całkiem często budzi zdziwienie całej okolicy będącej świadkiem bijatyki wielkiego jak czołg draba ze stosunkowo niepozornym względem niego Legionem. Poza tym jest zawodowym żołnierzem. Można by przypisać mu odbycie każdego znaczącego kursu z zakresu militariów, lecz przecież na takowe nigdy nie uczęszczał. A pomimo tego jest ekspertem od nowoczesnej broni palnej, którego wiedza na ten temat nie ustępuje pola faktycznym zdolnościom używania takiej broni. Do własnego użytku ma jednak jedynie rosyjski karabin szturmowy AK-105, chorwacki karabin wyborowy MACS M3 oraz krótki pistolet Walther P99. Warto dodać, że o swoje zabawki jest wyjątkowo zazdrosny. Poza tym zwykle nosi przy sobie choć jeden nóż lub kukri. Nie trudno odgadnąć, iż Legion potrafi się bić, a samoobrona w zasadzie leży w jego standardowym wyszkoleniu. Był też saperem, więc nieobca mu pirotechnika i jest w stanie coś wysadzić dobrze, ale nigdy nie było to zajęcie które rzeczywiście lubił, więc nie zwykł się ani tym chwalić, ani prezentować. Potrafiłby i na tym zwykle temat się ucina. Znacznie cieplejszymi uczuciami darzy sam fakt rozbrajania ładunków wybuchowych, a nie detonacja ich. Niejednokrotnie dawał się desantować, a więc co za tym idzie potrafi zachowywać się całkiem dyskretnie. Skoki ze spadochronem miał już raczej w pakiecie, lecz raczej ta zdolność nie przydaje mu się zbyt często. Hakerem nie był nigdy, choć zdarzyło mu się wykradać dane bezpośrednio z dysków przeciwników. Co prawa wciśnięcie w odpowiednie gniazdo pendrive'a i przymuszenie jednego z pracowników do wgrania interesujących go informacji na nośnik raczej nie powinno zawierać się pod pojęcie takiej kradzieży, lecz to wyjątkowo skuteczny sposób, kiedy nie ma się żadnego pojęcia o zawiłościach cybernetycznych przestępstw. Na szczęście do sabotowania nie potrzeba zbyt wymyślnej wiedzy. Dysponuje także wiedzą z zakresu poruszania się z pomocą pojazdów wojskowych (także czołgów), lecz nigdy nie miał jakoś okazji skonfrontować wpojonej mu wiedzy z praktyką.
Przyjaciele: Trafić tutaj nie jest prosto, lecz nie jest to niemożliwe, jeśli tylko ma się dość cierpliwości, by dać Legionowi czas na oswojenie się z nową sytuacją.
Wrogowie: Brak takowych. Duong raczej nie szuka zwady wśród ludzi, którymi się otacza. No chyba, że ktoś ma dość odwagi, by przyznać mu się do tego, że ma aktualne powiązania z obecnym rządem lub wojskiem. Wtedy kwestia przyjaźnienia się z nim jest właściwie przegrana.
Autor: Apocalyptical Deconde
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz