wtorek, 28 marca 2017

Od Piaskuna (CD Echo) - Pytania

         Piaskun raz jeszcze spojrzał z obawą w stronę odległego chodnika. Stanowczo nie polubił tak nagłego zmieniania punktu widzenia. Było to znacznie gorsze niż teleportacja której zwykle się poddawał. Każde jego przeniesienie się zwykle niosło go dokładnie tam gdzie chciał, jeżeli planował przenieść się gdziekolwiek w zasięgu wzroku. On sam mógł dokładnie WYBRAĆ miejsce w którym znowu dotknie ziemi i całkowicie mu ta kontrola odpowiadała. Tym razem jednak ktoś POZBAWIŁ go możliwości decydowania za siebie, bestialsko wydzierając mu znaną przestrzeń. Rzucił go w nieznane, w jednej chwili obracając w niwecz wszystko co Egzekutor wiedział o otaczających go kolosalnych dziełach ludzkich rąk. Bo to czego był stuprocentowo pewien najwyraźniej nijak miało się do rzeczywistości. Nigdy nie śmiał przypuszczać, że pionowe i zupełnie gładkie powierzchnie będą mu podłogą. Teraz jednak ktoś otworzył przed nim nowy świat w którym Pierwszy jeszcze się nie odnajdywał. A wszystko to za sprawą dziwacznego błękitnego obcego.
         Oboje przez kilka ciągnących się w nieskończoność minut uważnie się sobie przyglądali, próbując pojąć czego przypadek mają przed sobą. Piaskun sam nie był pewien czym jest, więc wątpił, by nieznajomy doszedł do jakiegokolwiek sensownego wniosku. Sam miał ważniejszy problem na głowie. Kogo właściwie mam przed sobą? Jednego mógł być pewien: na pewno nie miał przed sobą człowieka. W pierwszej chwili uznał, że to kolejny z pustych robotów, ale pobrzmiewające w głosie obcego emocje obaliły takie twierdzenie. Uznał więc, że to jeszcze jeden z robo-ludzi, których widywał od czasu na ulicach. Niegdyś człowiek, lecz już maszyna. Coś jednak mówiło mu, że to także błędny trop. Obcy kogoś mu przypominał. Jakby cień z odległej przeszłości, którego nie potrafił dopasować do czasu i miejsca. Wiedział natomiast, że błękitna istota nie budzi w nim żadnego pozytywnego uczucia. Zdezorientował Piaskuna, nie mógł zatem wzbudzić w nim żadnego ciepłego uczucia. Egzekutor naturalnym dla siebie odruchem obronnym pozbawił się materialności. Jego sylwetka zbledła, jak gdyby ktoś odarł go z kolorów i stałą się na wpół przezroczysta. Nieznajomy mógł bez najmniejszego trudu spojrzeć na to, co działo się bezpośrednio za plecami jego pseudo towarzysza. I nie powstrzymał się przed zrobieniem kroku w stronę Egzekutora, by się przyjrzeć. Wyciągnął nawet dłoń, żeby potwierdzić, że to co widzi jest prawdą. Pierwszy nie pozwolił mu na to i w momencie, gdy palce błękitnego przeniknęły przez jego ramię, nagle zniknął.
         - Hej?! - nieznajomy rozejrzał się dookoła wyraźnie zaskoczony. Dostrzegł Piaskuna, gdy ten wolnym krokiem zmierzał w stronę ulicy, bo chciał przekonać się czy jest w stanie sam przywrócić sobie odpowiednią grawitację. Obcy dogonił go i zastawił mu drogę, szeroko rozkładając ramiona. - Nie pójdziesz nigdzie dopóki nie wyjaśnimy sobie paru kwestii!
        Pierwszy nawet nie zwolnił i najnormalniej w świecie przeniknął przez przeszkodę, kontynuując spacer. Owszem, był ciekawy tego nieznajomego. Znacznie bardziej zależało mu jednak na tym, by wrócić chodnik i dopiero wtedy zastanawiać się czego, u licha ciężkiego, był świadkiem. Nieznajomy ponownie go dogonił, ale tym razem nie próbował go zatrzymać. Dołączył do niego i podążył wzrokiem za utkwionym w chodniku spojrzeniem Piaskuna.
- Mogę naprawić ci grawitację - zaczął tonem, który sugerował, że ma zamiar przedstawić propozycję z gatunku tych nie do odrzucenia. - O ile odpowiedz mi na kilka pytań.
Z głębi Pierwszego dobiegło zbolałe westchnienie, ale przystanął i przeniósł podejrzliwe spojrzenie na swojego rozmówcę.
- Jakież to pytania?
- Na dobry początek... Jak na ciebie mówią?
Piaskun poważnie zastanowił się nad odpowiedzią na to, całkiem sensowne zresztą pytanie. Miał kilka wersji i sam nie wiedział, która byłaby najodpowiedniejsza.
- To już zależy kogo byś spytał... Obecnie mawiają Jack czy Piaskun.
- Jaaack... - powiedział tamten, przeciągając samogłoskę i raz jeszcze ogarnął spojrzeniem postać Piaskuna. Wzruszył potem ramionami jakby wszystko było na swoim miejscu i Egzekutor nie dziwił się temu. To była najbardziej zbliżona do normalności reakcja, której jaka na razie doczekał się od obcego - Mnie mówią Echo.
A dlaczego miałoby mnie interesować jak do ciebie mówią? Jednak Egzekutor nie był ze sobą do końca szczery. Odrobinę interesowała go osoba Echo. Dość, by móc zadać własne pytanie, kontynuując marsz.
- Kim jesteś?
 - To już zależy kogo byś spytał - odparł mu błękitny, a w jego głosie pobrzmiewało rozbawienie. Na raz wyprzedził Piaskuna i odwrócił się tyłem do kierunku w którym szli. - Słyszałeś kiedyś o Hermesie? Na pewno słyszałeś. Otóż właśnie masz szansę widzieć na własne oczy, kogoś kogo cały świat kojarzy z książek o mitologii. - zaczął mu opowiadać, gestykulując przy tym ciut zbyt żywo.
- Chcesz mi powiedzieć, że Merkury, ten Merkury, naprawdę nazywa się Echo? - do głosu Egzekutora wkradła się powątpiewająca nutka. Słyszał już stanowczo zbyt wiele kłamstw, by móc z miejsca zawierzyć czemukolwiek. Z drugiej strony jednak on sam teoretycznie nie istniał, nawet nie był człowiekiem i właśnie szedł po ścianie w stronę ulicy. Jak widać wszystko było możliwe.
- Nie inaczej. - Echo pokiwał głową z pełnym przekonaniem, nadal idąc do tyłu. Zaraz jednak coś sobie przypomniał i spytał - A z ciebie co za jeden, hm?
- Ego sum Primum.
- Pierwszym gdzie? - dopytał Merkury, a Piaskun przysiągłby, że spodziewał się takiego pytania.
- Pierwszym na Ziemi. - odparł jedynie. Echo spojrzał na niego szczerze zainteresowany.
- To nie powinieneś nazywać się... No nie wiem... Adamem? Jak w chrześcijaństwie?
- Chrześcijaństwo jest młodsze ode mnie. - zauważył Egzekutor, czym zyskał sobie jeszcze więcej zainteresowania ze strony Merkurego.
- Wobec tego sądzę, iż mamy jeszcze wiele do omówienia.
- Oddaj mi ziemię.

Oh, Echo? Ta relacja jawi mi się coraz zabawniej '-'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz