poniedziałek, 20 marca 2017

Od Felixa (CD Savy) - Zrządzenie losu?

        Zapamiętać na przyszłość: włączać muzykę na innym kompie niż główny.
  Felix uwielbiał głośną muzykę. Zawsze uważał, że nie poznasz się na dobrym kawałku, póki nie puścisz go sobie na pełnej głośności. W jego wypadku oznaczało to podkręcenie głośników do skrajnego poziomu między słuchaniem, a dopowiadaniem sobie połowy melodii z pamięci przez tymczasową głuchotę. Całe szczęście kryjówka, z oczywistych względów, miała dźwiękoszczelne ściany. Mimo tego rzadko mógł sobie na coś takiego pozwolić przez fakt, że dzielił podziemne mieszkanie z innymi osobami. Ani Fera, ani tym bardziej Danny nie mieli nic przeciwko dobrej muzyce, ale wystarczająco lubili swój słuch by pamiętać, że dawanie Ćwiekowi pełnej władzy nad poziomem głośności to samobójstwo dla bębenków usznych. Dlatego przy nich wolał już pracować na słuchawkach i głuchnąć na własny rachunek.
  Dzisiaj jednak, jakieś piętnaście minut po wyjściu Kas, uświadomił sobie wielce satysfakcjonujący fakt: w bazie był tylko on. Zatarł ręce z iście szatańską radością i pierwszym co zrobił, zanim przystąpił do jakiejkolwiek pracy, było odpalenie muzyki. Podpiął przewody od głośników (odczepione przed kilkoma dniami, tak dla pewności, by zbytnio hakera nie kusiły) na tyły głównego komputera i testowo puścił Rise autorstwa Something Clever. Niezbyt zadowolony domyślną głośnością przekręcił ją o jedną trzecią...a potem o drugą. Dopiero gdy był w stanie czysto rozróżnić każdy słyszalny element perkusji, ruszył usatysfakcjonowany w stronę warsztatu.
  Wyjął spod jednej z lad dopracowywany od kilku dni zagłuszacz. Urządzenie miało kształt i rozmiar krążka do hokeja, z jednej strony opatrzonego pneumatyczną przyssawką, z drugiej panelem z przyciskami. Felix rozłożył je na dwie części i zaczął grzebać w obwodach. Po raz kolejny pożałował, że nie może przeprowadzać bezpośrednich testów i po prostu zobaczyć, czy działa i na jaką skalę. I w sumie nie było czemu się dziwić. Raz faktycznie włączył zagłuszacz w kryjówce, nie ostrzegając o tym wcześniej szefowej. Zawsze tak robił - w swoim starym warsztacie nie miał wielu wartościowych sprzętów, a jedynie jakieś złomy, nadające się właściwie jedynie do testów. Tu jednak zapomniał, że zewsząd otacza go elektronika. Tym sposobem w bazie - i połowie dzielnicy - na tydzień nie było zasilania, a Fera przez okrągły miesiąc uparła się hakerowi to wypominać. Teraz (pamiętając już czym grozi kliknięcie kuszącego przycisku) musiał działać zupełnie na wyczucie, licząc, że gdy odpali to zadziała wedle jego woli. Przez to praca zajmowała mu trochę dłużej, ale i tak na razie niczego nie planował. Jeśli trzeba będzie odciąć gdzieś prąd, to przynajmniej wszystko już będzie gotowe.
  Działanie zagłuszaczy było osobistą tajemnicą Felixa. Gdy ktoś się o to pytał, jedynie rzucał coś w stylu ,,Czary?", robiąc przed sobą ruch rękoma wskazujący na oczywistość odpowiedzi. Nikt więc nie dociekał. Grunt, by było małe i robiło dużo zamieszania. To Fel mógł zagwarantować.
  Zaczynało się właśnie The Me In Me, gdy na monitorze zamrugało ostrzeżenie o jakimś poruszeniu w tunelach. Jak każdy szanujący się gang, Szczury pilnowały, by teren kryjówki był pod stałym monitoringiem. Zamontowanie czujników ruchu oraz kamer z noktowizją było pierwszym zadaniem Ćwieka po przyjęciu do ekipy. Każda odnoga odciętej sieci ścieków mogąca prowadzić w stronę bazy musiała być pod ścisłym nadzorem. W razie jakiegokolwiek ruchu, na głównym komputerze pojawiała się o tym informacja, razem z widokiem kamery rejestrującej ową część tunelu oraz irytującym sygnałem...
  Z tym, że geniuszowi informatycznemu zupełnie zapomniało się, że głośność muzyki może owy sygnał w zupełności zagłuszyć.
  Tak więc zwrócił uwagę, że coś jest nie tak dopiero gdy przechodził tuż obok drzwi, nucąc refren. Znał ten kawałek na pamięć, na tyle dobrze, by rozróżnić każdy niewłaściwy dźwięk muszący pochodzić gdzieś spoza muzyki. I usłyszał jakieś poruszenie na korytarzu, tuż na progu kryjówki. Zamarł z uniesioną jedną nogą, jak bohater Parku Jurajskiego przed t-rexem, i wsłuchał się jeszcze dokładniej. Coś...ciekło? Podszedł do drzwi i uchylił je zerkając podejrzliwie na zewnątrz. Snop światła z kryjówki padł prosto na jakieś gigantyczne bydle. Już nawet nie obchodził go fakt, czego to była mutacja i dlaczego zamiast jednej z łap miało protezę - bardziej go uraziło, że postanowiło oznaczyć teren tuż pod jego domem. Z oburzenia otworzył gwałtownie drzwi.
  - Co ty mi tu... o\ /O - zaczął z irytacją w głosie, ale wtedy coś wpadło na potwora i wleciało razem z nim do środka...prosto na biednego Felixa.
  Chłopak nawet nie zdążył zarejestrować co się dokładnie wydarzyło. Zrozumiał jedynie tyle, że jakieś dwa cielska przygniotły go do ziemi. To psopodobne zerwało się ze skamleniem i pobiegło korytarzem do pokoi. To drugie, pokryte nawet gęstszą sierścią, jęknęło cicho, dalej przyciskając go do ziemi.
  - Well fuck... - mruknęło żeńskim głosem.
  Dopiero wtedy Fel zerwał się z zaskoczonym okrzykiem do tyłu. Nie wstawał jeszcze - to, co zobaczył zszokowało go bardziej niż cokolwiek w ciągu ostatniego tygodnia. Nawet popis Kasumi z poprzedniego dnia nie mógł się z tym równać. Popisy mutantów zawsze były dla takiego zwykłego szarego człowieczka jak Ćwiek czymś niezwykłym i niezrozumiałym. Ale niebieskowłosą kocią wersję wilkołaka zasługiwało na osobną kategorię w tym temacie. Dziewczyna (bo to jedno było pewne), podniosła się na klęczki, masując po głowie. Granatowa sierść jakby wniknęła z powrotem w skórę, ale złote oczy nadal należały do kota. Nie wspominając o wystających spomiędzy błękitnych włosów uszach...i drgającym ogonie.
  - Choleeeraa jaasna... - nieznajoma potrząsnęła głową i rozejrzała się wokół. - Ale zajebista miejscówka...Ale gdzie ja jestem?
  - Tyyy...o.O - wypalił w końcu haker nieprzytomnie, wskazując na nią palcem. - ...masz uszy.
  To nie było najinteligentniejsze stwierdzenie jakie w życiu powiedział. Niebieska zmrużyła oczy, jakby nie do końca rozumiejąc.
  - Mam u...och! Wybacz - rzuciła z przepraszającym uśmiechem. Nagle jej uszy i ogon zniknęły. Jakby wsiąkły z powrotem. Dziewczyna odsłoniła normalne już ucho dla dowodu. - Teraz lepiej?
  Chłopak wydał jakiś nieartykułowany pomruk, po czym ostatecznie się otrząsnął, uświadamiając sobie powagę sytuacji.
  - Kim ty do cholery jesteś? - zapytał. - I po kiego diabła plątasz się po kanałach?! > <
  - To jego wina! - wskazała oskarżycielsko palcem na turlającego się po podłodze zmutowanego doga, tonem dziecka skarżącego na kolegę z klasy. - Porwał mi smyczek!
  - Porwał ci co?
  - Smyczek! To takie do skrzypiec.
  - Do skrzy...hej, chwila! - Ćwiek machnął rękami zaprzeczająco. - Mam rozumieć, że trafiłaś tu ZUPEŁNYM przypadkiem mijając moje zabe... - wskazał w stronę komputera i urwał, dopiero teraz spostrzegając ostrzeżenie o poruszeniu w tunelu.
  Maska zamrugała kilka razy skonfundowana. Och. Czyli to wszystko to jednak tylko jego wina.
  - Zabe-zpieczenia? - zgadywała niebieska unosząc jedną brew. - Po co ci w kanałach zabezpieczenia? Kto by się tu miał plątać?
  - Ty mi lepiej odpowiedz = =" - odparł sarkastycznie. - Coś ty w końcu za jedna?
  Dziewczyna podwinęła nogi pod siebie siadając po turecku i z szerokim uśmiechem wyciągnęła do niego rękę.
  - Mówią mi Sava - przedstawiła się. - A tamta chodząca apokalipsa to Mordzioch.
  - Felix... - odparł niepewnie haker, ściskając wyciągniętą dłoń. - Czyli...jesteś tu, bo ścigałaś swojego psa? Nikt cię nie przysłał?
  - Co proszę? - Sava parsknęła śmiechem. Rozejrzała się jeszcze raz po kryjówce. - Co to w ogóle za miejsce? Fajnie tutaj... - bez pytania wstała i zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu.
  Ćwiek zerwał się na nogi i ruszył za nią. Nie miał zielonego pojęcia co powinien teraz zrobić. To on tu nawalił i to po całości, wypadałoby więc wszystko po sobie posprzątać zanim wróci reszta. Cholera, jak on się wytłumaczy Ferze, jeśli nagle zdecyduje się wrócić do bazy? Musi się jakoś pozbyć stąd Savy i to szybko. Ale spróbuj tu przekonać mutanta, by cię słuchał. Powinien jej od tak zwrócić uwagę, że nie powinna tu być? To nie mogło być takie proste...
  Sava tymczasem bez skrupułów łaziła wte i wewte przyglądając się wszystkiemu z niemal dziecięcym ,,A co to?" za każdym razem. Fel jedynie kręcił się za nią, próbując jakoś zwrócić jej uwagę. Ta jednak zupełnie go ignorując przepatrzyła zdjęcia na ścianie, warsztat i rozkręcony zagłuszacz (który chłopak szybko wziął ze stołu tuż przed tym jak chciała coś na nim kliknąć), zerknęła wgłąb korytarza, po czym zatrzymała się w końcu przed monitorami.
  - Naprawdę genialne lokum! - skwitowała. - A to co za ludzie? Stalkujesz ich?
  Wskazała na listę nazwisk możliwych przyszłych członków gangu. Felixa nagle olśniło. Mutantka o najwyraźniej zmiennokształtnych umiejętnościach. Może przedstawienie jej reszcie to wcale nie taki zły pomysł? Chociaż i tak pozostawała kwestia jakiegoś delikatnego przekazu, że kobieta wpakowała się do osobistej kryjówki jednego z najbardziej znienawidzonych przez władze miasta gangu.
  Jak na zawołanie Sava zauważyła ikonę opatrującą każdy istotny plik: szczurzy łeb. Zmrużyła oczy podejrzliwie, łącząc wszystkie fakty.
  - Czekaj, czek... - zaczęła. - Niby-nieużywane-drzwi, kanały, monitoring w całym mieście, śledzenie wpływowych ludzi...
  - No więc...Tiaa... - chłopak zaśmiał się nerwowo. - Chyba nie mam innego wyjścia. Witam w kryjówce Szczurów.

Sava? Wybacz ilość tego właściwego CD xP I mam nadzieję, że nie przekręcam charakteru O.o

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz