piątek, 13 stycznia 2017

Od Chris c.d. Fery - Tytanic

Homoś uśmiechnął się w duchu (i nie tylko) widząc na kogo padł wybór Leviego, bo jej samej dziewczyna wpadła w oko. Pewnie wstała od baru i ruszyła w stronę tak bardzo rzucającej się dziewczyny i jej towarzysza. Cyborg~! Robot, jak ja je kocham, może go później troszeczkę przerobię? Ale najpierw CYCKI~! Mechaniczny przyjaciel jej przyszłej kochanki odszedł, co było jej nawet na rękę, nie będzie jakiś głupi facet zabierał jej kobiety! Różowo-włosa usiadła przy stoliku pod ścianą, tak by obserwować całe pomieszczenie i nie rzucać się w oczy. Tylko czy to było możliwe? Chris przysiadła się do niej, siadając na przeciwko i podpierając brodę na łokciach. Nieznajoma zamrugała zdziwiona, po czym zmarszczyła brwi mordując ją wzrokiem. Pewnie każdy normalny zrezygnowałby z podrywania kogoś takiego, ale nie Chris, o nie, to ją zbyt kręciło.
 -Czego?- Warknęła widząc, że sam jej wzrok nie działa miała nadzieje że choć słowem przepędzi natręta.
 -Hai gli occhi belli...- Westchnęła głęboko, jeszcze bardziej przysuwając się do wytatuowanej twarzy, co sprawiło że nieznajoma poczuła się chyba nieco nieswojo. -To znaczy, że masz piękne oczy.
 -Fajnie wiedzieć, ale na razie sp*erdalaj.- Warknęła przerywając kontakt wzrokowy. Virus jednak nie miała najmniejszego zamiaru odpuścić. Chwyciła dłoń dziewczyny którą trzymała na stole.
 -Masz bardzo szybki puls, czy coś nie tak?- Posłała jej uwodzicielski uśmiech. Różowa syknęła wściekle wyrywając rękę i wstając z miejsca. Christina podskoczyła i nim jej cel zdążył zrobić choć krok, ta oplotła jej brzuch ramionami i przytuliła się do jej pleców.
 -Czego nie rozumiesz cholerny pojebie? Spierdalaj, albo...- Wytatuowana sięgała już po pistolet, ale nienaturalnie silna dłoń napastniczki zatrzymała ją.
 -Jesteś słodka gdy tak się denerwujesz...- Wyszeptała jej do ucha, niemal je liżąc. -I wiem kim jesteś Szczurku, nie musisz mnie straszyć. Ale przyznam, że ogromnie chciałabym poznać cię bliżej...- Mruknęła chrypliwie, a jej ton zmienił się, z uwodzicielskiego i nieco słodkiego jakiego do tych czas używała w rozmowie z dziewczyną, a trochę bardziej przerażający. Chris przytuliła ją jeszcze mocniej i cmoknęła w policzek.
 -No zak*rwię teraz!- Zawyła wyrywając się i przykładając lufę między oczy szatynki, ta jednak nie przejęła się śmiertelnym zagrożeniem i dalej parła na przód, wprost na swoją ofiarę.
 -A więc to lubisz najbardziej w łóżku? Zabawę w BDSM?- Wyszczerzyła się od ucha do ucha.
 -Kim ty do diabla, jesteś?
 -Och, wybacz moje maniery piękna. Zwą mnie Virus, ale w nocy możesz krzyczeć Chris.- Kończąc zdanie rozpoczęte przesadnym ukłonem niemal rzuciła się do ust różowo-włosej, jednak ku jej niezadowoleniu została powstrzymana na centymetr przed swoim celem.
 -Ja jestem, Fera i jeśli wiesz co to znaczy
 -Ale oczywiście że wiem moja dzika różyczko.- Christina wykonała piruet z promienistym uśmiechem.
 -Raczej chodziło mi o konsekwencje jakie będziesz mogła ponieść za zadzieranie ze mną
 -Zadzieranie?- Virus zatrzymała się w pół obrotu i nagle przyjęła postawę dziecka któremu zabrano lizaka. -Ale... ja nie chce z tobą zadzierać, ja chce się tylko zaprzyjaźnić.- Mówiąc to niemal łkała co mocno kontrastowało z jej głosem palacza. Nagła zmiana zachowania zaciekawiła Ferę bo przysunęła się o krok, na co Chris tylko czekała.
 -Najlepiej przyjaźnią tak bliską że nawet ubrania będą nam przeszkadzać.- Wyszczerzyła się nagle rzucając na szyję szczurzycy, zupełnie zmieniając wyraz twarzy.
 -Ty cholerny...- Warknęła Fera na wiszącą na niej dziewczynę która bez skrupułów tuliła policzek do jej biustu, mrucząc przy tym z zadowoleniem. -Wywlekę cię na lewą stronę...- Warknęła przyjmując wyraz twarzy tak groźny że stojący tłum rozstąpił się.
 -Mówiłam już że jesteś słodka jak się denerwujesz?- Chris uszczypnęła policzek Fery która wyglądała jakby miała zaraz wybuchnąć.
 -Jeśli zaraz mnie nie puścisz odstrzelę Ci łeb amigo...- Spróbowała jeszcze raz zastraszyć szatynkę, ale bezskutecznie.
 -O zobacz! Nasi przyjaciele też się zakolegowali. Może też będą parą homosiów ja my?- Zmieniła nagle temat pokazując palcem na siedzącego przy barze cyborga i Sylviana. Różowo-włosa minęła ją i ruszyła w ich kierunku. Ledwie Virus została za jej plecami, poczuła na pośladkach zaciskającą się dłoń natręta. Liderka szczurów błyskawicznie chwyciła za pistolet i wycelowała w miejsce gdzie powinna być Chris... no właśnie "powinna", bo jej nie było. Zdezorientowana Fera rozejrzała się w tłumie ale nigdzie nie było śladu dziwnej włoszki.
 -Masz temperament Różyczko.- Na drodze różowej pojawiła się wyszczerzona morda pijaczyny. -Och, przecież wiesz że się droczę. Tak uroczo się złościsz...- Pochyliła się prezentując obfity biust, następnie potarła swoim nosem o nos wytatuowanej.
 -Nie odczepisz się?- Westchnęła z rezygnacją, a w odpowiedzi uzyskała tylko szeroki uśmiech. -W takim razie chodź.- Zmieniła nagle nastawienie. Propozycja bardzo spodobała się Christinie, która aż podskoczyła by stanąć obok swojego celu i przywarć do jej ramienia. I razem ta ruszyły w stronę swoich męskich towarzyszy. Bardzo nie spodobało, jej się że Leviathan przystawiał się do JEJ kobiety i w złości postanowiła zepsuć mu zabawę w francuzika.
 - Hej! To bez sensu! Ze mną rozmawiał normalnie...- Perfekcyjnie udała idiotkę, co zepsuło zabawę chłopakowi i postawiło go jako nieprzyjaciela przed cyborgiem.
 - Co?! Chcesz mi powiedzieć, że bez problemu mogliśmy sobie darować tą szopkę z francuskim?
 - Jak najbardziej. Ale gdzie w tym byłaby zabawa? Masz genialny kanadyjski akcent! – klasnął w dłonie szczerze uradowany, a potem jak gdyby nigdy nic zwrócił się do brązowowłosej. – I jak Wirusku? Udało ci się podołać wyzwaniu?
 -Owszem, Różyczka jak widzisz bardzo mnie polubiła.- Mówiąc to przytuliła się jeszcze mocniej do dziewczyny, wywołując na jej twarzy ledwie widzialny wkurzony wyraz twarzy. A na hasło "Różyczka" cyborg parsknął śmiechem, za co został zgromiony spojrzeniem szczurzycy.
 -Ach więc Różyczka tak? No niech ci będzie Zarazo.- Uśmiechnął się zwracając do szatynki, jednak jego wzrok był utkwiony w Ferze.
 -Tak więc już mi jej nie podrywaj, jak chcesz zajmij się swoim cyborgiem. Mogę ci go nawet przerobić jak chcesz. Jaki preferujesz rozmiar miseczki?
 -Słucham?- Zaciekawił, albo ruszczej zdziwił się Daniel. Tę miłą pogawędkę przerwało nagłe wtargnięcie policyjnych dornów w towarzystwie kilku funkcjonariuszy.
 -To chyba po ciebie Levi.- Chris wyszczerzyła się złowieszczo do mężczyzny, ten domyślając się co ona kombinuje spróbował zatkać jej usta ale nie zdążył. -Panie władzo~!- Wspięła się na palce i zaczęła machać. -PANIE WŁADZ...- Sylvian tym razem zdołał zatkać jej usta, ale cóż... policjanci już zwrócili na nich uwagę. Muzyka nagle ucichła a ludzie odsunęli się pod ściany.
 -Stać!- Odezwał się mechaniczny głos drona.
 -Podać swoje dane.- Virus sparodiowała głos robota co wyjątkowo jej się udawało z tym zachrypniętym głosem.
 -Podać swoje dane.- Powtórzył a gdy nie uzyskał odpowiedzi zrobił zdjęcie całej czwórki.
 -Szukam w bazie danych
 -Szukam w bazie danych.- Virus ponownie udało się przewidzieć słowa drona.
 -Jesteście zatrzymani!- Jeden z policjantów wyszedł przed robota celując do nich. Wszyscy czterej popatrzyli po sobie porozumiewawczo. Każde dyskretnie zaczęło sięgać po broń. Zanim jednak cokolwiek zrobili tuż przed policjanta wybiegła spanikowana Chris.
 -Policja! Błagam pomóżcie...- Zawyła kładąc się na policjancie. A pozostała trójka zdziwiona zamarła. Chris zanosząc się głośnym szlochem zaczęła pokładać się na policjancie.
 -Co pani robi? O co chodzi?- Funkcjonariusz postarał się ją odsunąć, a w międzyczasie podeszła do nich reszta policji.
 -Potrzebuje pomocy...- Zanów zawyła. -Co zrobić jak prawiczek ma już trzydzieści lat?- Zmieniła nagle ton, prostując się i uśmiechając.
 -Co?- Zdziwił się, a dziewczyna nagle uderzyła go prawym sierpowym pozbawiając przytomności.
 -Gramy!- Krzyknęła a z głośników popłynęła muzyka z tytanica. Od wejścia do baru Virus przejęła tutejszą elektronikę zaraz po przekroczeniu progu klubu. -To dla ciebie księżniczko.- Puściła oczko do Fery i zaczęła tańczyć walca z wyimaginowaną partnerką, unikając przy tym pocisków z policyjnych pistoletów. Reszty grupy nie trzeba było zachęcać do zabawy sami chwycili za broń i ruszyli do ataku w akompaniamencie "My heart will go on" oraz krzyków wybiegających gości klubu.

<Kto chętny opisać walkę? I jakby co ja wcale z tobą nie skończyłam Fera ;) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz