Homoś uśmiechnął się w duchu (i nie tylko) widząc na kogo padł wybór Leviego, bo jej samej dziewczyna wpadła w oko. Pewnie wstała od baru i ruszyła w stronę tak bardzo rzucającej się dziewczyny i jej towarzysza. Cyborg~! Robot, jak ja je kocham, może go później troszeczkę przerobię? Ale najpierw CYCKI~! Mechaniczny przyjaciel jej przyszłej kochanki odszedł, co było jej nawet na rękę, nie będzie jakiś głupi facet zabierał jej kobiety! Różowo-włosa usiadła przy stoliku pod ścianą, tak by obserwować całe pomieszczenie i nie rzucać się w oczy. Tylko czy to było możliwe? Chris przysiadła się do niej, siadając na przeciwko i podpierając brodę na łokciach. Nieznajoma zamrugała zdziwiona, po czym zmarszczyła brwi mordując ją wzrokiem. Pewnie każdy normalny zrezygnowałby z podrywania kogoś takiego, ale nie Chris, o nie, to ją zbyt kręciło.
-Czego?- Warknęła widząc, że sam jej wzrok nie działa miała nadzieje że choć słowem przepędzi natręta.
-Hai gli occhi belli...- Westchnęła głęboko, jeszcze bardziej przysuwając się do wytatuowanej twarzy, co sprawiło że nieznajoma poczuła się chyba nieco nieswojo. -To znaczy, że masz piękne oczy.
-Fajnie wiedzieć, ale na razie sp*erdalaj.- Warknęła przerywając kontakt wzrokowy. Virus jednak nie miała najmniejszego zamiaru odpuścić. Chwyciła dłoń dziewczyny którą trzymała na stole.
-Masz bardzo szybki puls, czy coś nie tak?- Posłała jej uwodzicielski uśmiech. Różowa syknęła wściekle wyrywając rękę i wstając z miejsca. Christina podskoczyła i nim jej cel zdążył zrobić choć krok, ta oplotła jej brzuch ramionami i przytuliła się do jej pleców.
-Czego nie rozumiesz cholerny pojebie? Spierdalaj, albo...- Wytatuowana sięgała już po pistolet, ale nienaturalnie silna dłoń napastniczki zatrzymała ją.
-Jesteś słodka gdy tak się denerwujesz...- Wyszeptała jej do ucha, niemal je liżąc. -I wiem kim jesteś Szczurku, nie musisz mnie straszyć. Ale przyznam, że ogromnie chciałabym poznać cię bliżej...- Mruknęła chrypliwie, a jej ton zmienił się, z uwodzicielskiego i nieco słodkiego jakiego do tych czas używała w rozmowie z dziewczyną, a trochę bardziej przerażający. Chris przytuliła ją jeszcze mocniej i cmoknęła w policzek.
-No zak*rwię teraz!- Zawyła wyrywając się i przykładając lufę między oczy szatynki, ta jednak nie przejęła się śmiertelnym zagrożeniem i dalej parła na przód, wprost na swoją ofiarę.
-A więc to lubisz najbardziej w łóżku? Zabawę w BDSM?- Wyszczerzyła się od ucha do ucha.
-Kim ty do diabla, jesteś?
-Och, wybacz moje maniery piękna. Zwą mnie Virus, ale w nocy możesz krzyczeć Chris.- Kończąc zdanie rozpoczęte przesadnym ukłonem niemal rzuciła się do ust różowo-włosej, jednak ku jej niezadowoleniu została powstrzymana na centymetr przed swoim celem.
-Ja jestem, Fera i jeśli wiesz co to znaczy
-Ale oczywiście że wiem moja dzika różyczko.- Christina wykonała piruet z promienistym uśmiechem.
-Raczej chodziło mi o konsekwencje jakie będziesz mogła ponieść za zadzieranie ze mną
-Zadzieranie?- Virus zatrzymała się w pół obrotu i nagle przyjęła postawę dziecka któremu zabrano lizaka. -Ale... ja nie chce z tobą zadzierać, ja chce się tylko zaprzyjaźnić.- Mówiąc to niemal łkała co mocno kontrastowało z jej głosem palacza. Nagła zmiana zachowania zaciekawiła Ferę bo przysunęła się o krok, na co Chris tylko czekała.
-Najlepiej przyjaźnią tak bliską że nawet ubrania będą nam przeszkadzać.- Wyszczerzyła się nagle rzucając na szyję szczurzycy, zupełnie zmieniając wyraz twarzy.
-Ty cholerny...- Warknęła Fera na wiszącą na niej dziewczynę która bez skrupułów tuliła policzek do jej biustu, mrucząc przy tym z zadowoleniem. -Wywlekę cię na lewą stronę...- Warknęła przyjmując wyraz twarzy tak groźny że stojący tłum rozstąpił się.
-Mówiłam już że jesteś słodka jak się denerwujesz?- Chris uszczypnęła policzek Fery która wyglądała jakby miała zaraz wybuchnąć.
-Jeśli zaraz mnie nie puścisz odstrzelę Ci łeb amigo...- Spróbowała jeszcze raz zastraszyć szatynkę, ale bezskutecznie.
-O zobacz! Nasi przyjaciele też się zakolegowali. Może też będą parą homosiów ja my?- Zmieniła nagle temat pokazując palcem na siedzącego przy barze cyborga i Sylviana. Różowo-włosa minęła ją i ruszyła w ich kierunku. Ledwie Virus została za jej plecami, poczuła na pośladkach zaciskającą się dłoń natręta. Liderka szczurów błyskawicznie chwyciła za pistolet i wycelowała w miejsce gdzie powinna być Chris... no właśnie "powinna", bo jej nie było. Zdezorientowana Fera rozejrzała się w tłumie ale nigdzie nie było śladu dziwnej włoszki.
-Masz temperament Różyczko.- Na drodze różowej pojawiła się wyszczerzona morda pijaczyny. -Och, przecież wiesz że się droczę. Tak uroczo się złościsz...- Pochyliła się prezentując obfity biust, następnie potarła swoim nosem o nos wytatuowanej.
-Nie odczepisz się?- Westchnęła z rezygnacją, a w odpowiedzi uzyskała tylko szeroki uśmiech. -W takim razie chodź.- Zmieniła nagle nastawienie. Propozycja bardzo spodobała się Christinie, która aż podskoczyła by stanąć obok swojego celu i przywarć do jej ramienia. I razem ta ruszyły w stronę swoich męskich towarzyszy. Bardzo nie spodobało, jej się że Leviathan przystawiał się do JEJ kobiety i w złości postanowiła zepsuć mu zabawę w francuzika.
- Hej! To bez sensu! Ze mną rozmawiał normalnie...- Perfekcyjnie udała idiotkę, co zepsuło zabawę chłopakowi i postawiło go jako nieprzyjaciela przed cyborgiem.
- Co?! Chcesz mi powiedzieć, że bez problemu mogliśmy sobie darować tą szopkę z francuskim?
- Jak najbardziej. Ale gdzie w tym byłaby zabawa? Masz genialny kanadyjski akcent! – klasnął w dłonie szczerze uradowany, a potem jak gdyby nigdy nic zwrócił się do brązowowłosej. – I jak Wirusku? Udało ci się podołać wyzwaniu?
-Owszem, Różyczka jak widzisz bardzo mnie polubiła.- Mówiąc to przytuliła się jeszcze mocniej do dziewczyny, wywołując na jej twarzy ledwie widzialny wkurzony wyraz twarzy. A na hasło "Różyczka" cyborg parsknął śmiechem, za co został zgromiony spojrzeniem szczurzycy.
-Ach więc Różyczka tak? No niech ci będzie Zarazo.- Uśmiechnął się zwracając do szatynki, jednak jego wzrok był utkwiony w Ferze.
-Tak więc już mi jej nie podrywaj, jak chcesz zajmij się swoim cyborgiem. Mogę ci go nawet przerobić jak chcesz. Jaki preferujesz rozmiar miseczki?
-Słucham?- Zaciekawił, albo ruszczej zdziwił się Daniel. Tę miłą pogawędkę przerwało nagłe wtargnięcie policyjnych dornów w towarzystwie kilku funkcjonariuszy.
-To chyba po ciebie Levi.- Chris wyszczerzyła się złowieszczo do mężczyzny, ten domyślając się co ona kombinuje spróbował zatkać jej usta ale nie zdążył. -Panie władzo~!- Wspięła się na palce i zaczęła machać. -PANIE WŁADZ...- Sylvian tym razem zdołał zatkać jej usta, ale cóż... policjanci już zwrócili na nich uwagę. Muzyka nagle ucichła a ludzie odsunęli się pod ściany.
-Stać!- Odezwał się mechaniczny głos drona.
-Podać swoje dane.- Virus sparodiowała głos robota co wyjątkowo jej się udawało z tym zachrypniętym głosem.
-Podać swoje dane.- Powtórzył a gdy nie uzyskał odpowiedzi zrobił zdjęcie całej czwórki.
-Szukam w bazie danych
-Szukam w bazie danych.- Virus ponownie udało się przewidzieć słowa drona.
-Jesteście zatrzymani!- Jeden z policjantów wyszedł przed robota celując do nich. Wszyscy czterej popatrzyli po sobie porozumiewawczo. Każde dyskretnie zaczęło sięgać po broń. Zanim jednak cokolwiek zrobili tuż przed policjanta wybiegła spanikowana Chris.
-Policja! Błagam pomóżcie...- Zawyła kładąc się na policjancie. A pozostała trójka zdziwiona zamarła. Chris zanosząc się głośnym szlochem zaczęła pokładać się na policjancie.
-Co pani robi? O co chodzi?- Funkcjonariusz postarał się ją odsunąć, a w międzyczasie podeszła do nich reszta policji.
-Potrzebuje pomocy...- Zanów zawyła. -Co zrobić jak prawiczek ma już trzydzieści lat?- Zmieniła nagle ton, prostując się i uśmiechając.
-Co?- Zdziwił się, a dziewczyna nagle uderzyła go prawym sierpowym pozbawiając przytomności.
-Gramy!- Krzyknęła a z głośników popłynęła muzyka z tytanica. Od wejścia do baru Virus przejęła tutejszą elektronikę zaraz po przekroczeniu progu klubu. -To dla ciebie księżniczko.- Puściła oczko do Fery i zaczęła tańczyć walca z wyimaginowaną partnerką, unikając przy tym pocisków z policyjnych pistoletów. Reszty grupy nie trzeba było zachęcać do zabawy sami chwycili za broń i ruszyli do ataku w akompaniamencie "My heart will go on" oraz krzyków wybiegających gości klubu.
<Kto chętny opisać walkę? I jakby co ja wcale z tobą nie skończyłam Fera ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz