Imię: Aleksandr Ivan
Nazwisko: Siergiejew
Pseudonim: Zazwyczaj znajomi mówią do niego Sasza lub Ivan. W trakcie wojny nazywano go też Died Maroz, albo
Płeć: Mężczyzna
Wiek: Liczony od narodzin czy fizyczny? Bo urodził się tuż przed pierwszą wojną światową, ale fizycznie ma jakieś 34 lata.
Rasa: Niby człowiek, ale jednak eksperyment.
Narodowość: Rosja, to chyba widać, słychać i czuć.
Obywatelstwo: Teoretycznie żadne, bo niepowinno go być w żadnym z miast, ale uwił sobie gniazdko w Eden
Rodzina: To raczej oczywiste że już nie żyją.
Miłość: Widział wystarczająco wiele, by wiedzieć że miłości nie ma.
Aparycja: Wysoki, dobrze zbudowany (…grube kości) mężczyzna o krągłej, uśmiechniętej, dziecinnej buzi ze sporym nosem. Ma krótkie blond włosy o popielatym odcieniu i fioletowe oczy. Ma też słodki uśmiech i głos dziecka. Ogólnie na pierwszy rzut oka zdaje się być najmilszą osobą pod słońcem. Prawie cały czas mu zimno, może przez jego zimne serce, a może przez zamarznięcie? Niemal zawsze chodzi ubrany w szalik, płaszcz i rękawiczki. Z czego płaszcz do złudzenia przypomina ten który nosili żołnierze armii czerwonej. W jego wypowiedziach bardzo mocno słychać rosyjski akcent.
Charakter: Każdy kto napotkał tę pyzowatą twarz z milutkim uśmiechem w kwiaciarni bądź na ulicy myśli że to najmilszy człowiek na świecie. Dodatkowo ten śmieszny rosyjski akcent nieco przypominający dziecko i infantylne zachowanie. Zawsze jest miły i używa prostego, ale grzecznego języka, nigdy nie zapominając o zwrotach grzecznościowych. Niektórzy patrzą na niego z politowaniem, jakby było nie do końca rozwinięty, bądź jakby był dzieckiem. W końcu właśnie tak się zachowuje, jak kilkuletnie dziecko zagubione w wielkim świeci. Jest bardzo kochany, często przytulając innych i pragnąc by wszyscy byli szczęśliwi. Kto by pomyślał że to dziecko to prawdziwy potwór, a nie wygląda na pierwszy rzut oka. Ten uśmiech, słodki głos, naiwne spojrzenie… Jak dziecko. Tylko, że dzieci nie są milutkie, a okrutne. Jak coś idzie nie po myśli Ivana, atmosfera staje się iście mroczna, a jego głos nie jest już taki uroczy. Wydaje się nie zdawać sobie sprawy z własnego okrucieństwa ani poważnych problemów psychicznych. Dlatego większość boi się Rosjanina, a on nie rozumie dlaczego. Przecież chce tylko, by stali się wraz z nim jedną, szczęśliwą rodziną. To co jest w nim jeszcze bardziej przerażające, to to że potrafi on tak samo słodko i niewinnie uśmiechać się mając zakrwawione dłonie przy brutalnym mordowaniu ludzi, czasem dla zwykłej przyjemności.
Song theme: RTPN - Unnamed
Zarys przeszłości: Urodził się tuż przed pierwszą wojną światową w Piotrogrodzie, znanym później jako Leningrad. Tam przeżył jakoś piekło jednej wojny. Widział jak mordują jego ojca obdzierając go żywcem ze skóry a później jak gwałcą i zabijają mu matkę i najstarszą z sióstr. Był wtedy mały, nie rozumiał kto to był, ani dlaczego to zrobił, ale obraz tego okrucieństwa mocno wrył mu się w pamięć. Resztę wojny ukrywał się z rodzeństwem w jakiś ruinach, przymierając głodem i chłodem. Doskonale też pamięta każdego trupa jaki leżał na ulicy i krzyki mordowanych ludzi. Gdy wojna ustała nikt nie przejmował się "dziećmi wojny", sierotami błąkającymi się po ulicach. Nie miał już wtedy kręgosłupa moralnego, a on sam stał się potworem. Potrafił zabić człowieka tylko po to by zabrać mu jego zakupy, albo płaszcz, a miał jakieś 13 lat. W momencie osiągnięcia wieku poborowego od razu zaciągnął się do armii, na początku chciał zostać saperem i właśnie tego się uczył, robienia "bum". Gdy wybuchła druga wojna właśnie to robił, rozrywał ludzi na strzępy przy akompaniamencie wybuchów. Przełożeni widząc jego całkowity brak skrupułów przekierowali go do tajnej jednostki wojskowej, w której głównie zajmował się mordowaniem i torturowaniem za wymyślone przewinienia. I tak do 1944r, wtedy utonął w zamarzniętym jeziorze. Jak i dlaczego, na razie nie powiem.
Obudził się na stole operacyjnym oślepiony światłem, nagi i ogłupiony. W pierwszej chwili zaatakował dziwnych ludzi, został jednak uśpiony, a dopiero na następny dzień pewien mężczyzna wyjaśnił mu co się stało i gdzie jest. Okazało się że jakimś cudem znaleziono jego zamarznięte, dobrze zachowane ciało i w ramach eksperymentu spróbowano go ożywić co zakończyło się powodzeniem. Skąd jednak mieli wiedzieć kogo dokładnie ożywili? Przez kilka miesięcy był on trzymany w laboratorium i stale obserwowany. W tym czasie naukowcy dawali mu dostęp do wszelkich informacji. Uczył się on o dzisiejszej technologi i nieco o dzisiejszym świecie. Były to jednak mocno okrojone informacje. Gdy udało mu się nauczyć o broni tych czasów, jednaj nocy uciekł. Zostawiając po sobie tylko dym i ślady po wybuchu. Gdy wydostał się na normalny świat, był jeszcze mocniej zagubiony niż w laboratorium, nie rozumiał tego świata. Gdy siedział w nocy, w deszczu w parku, ubrany jedynie w biały t-shirt i spodnie, zajął się jedyną rzeczą która była taka sama jak kiedyś. Grzebał w ziemi sadząc zerwane róże. Jakaś kobieta zauważyła go, zabrała do domu i dała pracę. Była to starsza kwiaciarka. twierdziła że nie ma już siły prowadzić sama interesu i jeśli chłopak jej pomoże to będzie mógł tam pracować. Tak też było, pracował u kobiety za dnia, a w nocy zajmował się zabijaniem i grabieniem zwłok. W krótkim czasie mógł sobie kupić malutkie mieszkanko niedaleko swojej pracodawczyni-Róży, a po jeszcze jakimś czasie zacząć kolekcjonować swój "mały" arsenał. Tak by móc zacząć zabijać na zlecenie.
Oficjalnie: Pracuje w małej kwiaciarni gdzieś w centrum Eden. Zajmuje się tam kwiatkami, rzadziej obsługą klientów.
Rola w gangu: Najchętniej zajmuje się przesłuchaniami, a jak nie to robi swoje czyli strzały, wybuchy i pociski. W końcu to żywy magazyn z bronią.
Umiejętności: Najlepiej zna się na znęcaniu psychicznym czy fizycznym, jeśli chodzi o tortury to nie wiem czy ktoś znałby ich więcej od niego. Ale przecież nie tylko tym zajmował się w przeszłości. Umie posługiwać się wszelaką bronią palną, to człowiek-zbrojownia. W jego mieszkanku można znaleźć nawet małe wyrzutnie rakietowe i wszelkie rodzaje karabinów. Oczywiście najbardziej ukochał sobie broń z swoich czasów, dlatego niemal zawsze pod płaszczem ma jakiegoś kałacha czy pepesze, co oczywiście nie oznacza że nie zna nowoczesnych uzbrojeń, zna i to bardzo dobrze. Oprócz broni palnej jego najczęściej używaną bronią są wszelkiego typu i rodzaju ładunki wybuchowe, cóż w końcu był szkolony na sapera, nie jego wina że skończył inaczej. Chłopak potrafi zrobić bombę z wszystkiego, nawet z zawartości lodówki. Oczywiście zwykłej bo w swojej trzyma tylko substancje chemiczne i czasem jakiś alkohol. Bardzo lubi również bić, ale nie się bić z innymi, bo to nawet tak nie działa. To on bije ciebie, najlepiej tępym narzędziem, kawałek rury, kija albo młotek. Ale oczywiście jest też świetnym florystom i ogrodnikiem, co jak co o roślinki umie zadbać.
Przyjaciele: Pani Róża oczywiście, a czy ktoś jeszcze? Nie sądzę
Wrogowie: On sam nienawidzi głównie tych idiotów którzy przywrócili mu życie, a tak to chyba nie ma nikogo specjalnego kogo miałby nienawidzić.
Autor: Ursa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz