niedziela, 16 kwietnia 2017

Od Lio (CD Chiena) - Superbohater

Świat rządzi się swoimi prawami. Jednym z tych praw, starym jak sama ludzkość, a może i jeszcze starszym jest znana wszystkim prawda, że kiedy chcesz coś znaleźć, rzecz ta nagle zdaje się być wymazana z powierzchni wszechświata. Tak też było i w tym przypadku. Od ponad półtorej godziny Lio i Chien przetrząsali najbiedniejsze dzielnice miasta w poszukiwaniu jakiegokolwiek śladu kłopotów. Nada. Było to zaskakująco drażniące, przynajmniej Lalka nigdy wcześniej nie znalazła się w sytuacji, w której ten, mącony jedynie okazjonalnym pojawieniem się patrolu policyjnego, spokój by ją drażnił, jednak w tym momencie mogłaby przysiąc że czuje nieprzyjemne mrowienie związane z długotrwałą bezczynnością. W końcu niecodziennie jest okazja podszkolić kogoś w sztuce niesienia pomocy, tym bardziej z reguły nie zdarza się by osoba ta miała kwalifikacje do radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. Kiedy jednak już nadarza się taki młody zdolny nagle wszystkie problemy tego świata zniknęły! Więc i owszem, to co czuła teraz Lio zahaczało już o frustrację. Aż do momentu w którym natrafili na grupkę dzieciaków w jakiejś bocznej uliczce. Grupka czterech nastolatków stała nad mniejszym chłopakiem rechocząc wniebogłosy i obrzucając biedaka wyzwiskami, raz na jakiś czas popychając go gdy próbował wstać lub sprzedając mu kopniaka i złośliwie komentując jaki to on jest żałosny, mizerny i słaby. Czerwonowłosa westchnęła (a przynajmniej wydała z siebie dźwięk imitujący westchnięcie, no wiecie, brak płuc i w ogóle) z rezygnacją zakładając ręce na piersi i kręcąc głową.
- Nigdy się nie nauczą...- stwierdziła i skinieniem ręki zachęciła Chiena do interwencji.
- Ja?- brunet w szczerym zdziwieniu uniósł brwi
- Mówiłeś, że nie jesteś najlepszy w pomaganiu ludziom. Najlepszą metodą nauki jest praktyka. Więc tak, ty.... Tylko nie zastrzel nikogo.
- Postaram się ich w znacznym stopniu nie uszkodzić- odparł brunet przybierając poważny wyraz twarzy i ruszając w stronę nieświadomych potencjalnego zagrożenia dzieciaków. Największy członek bandy właśnie zamierzał się do pchnięcia dzieciaka, który uparcie próbował wstać, jednak zanim miał szansę Chien złapał go za kołnierz i pociągnął do tyłu z wystarczającą siłą by nastolatek zatoczył się i o mało nie rąbnął w glebę. Tym co ocaliło go od zderzenia z kostką brukową był silny uchwyt Lio na jego nadgarstku. Ręka chłopaka wykrzywiła się odrobinę za bardzo, a sam blondyn wydał z siebie wyjątkowo damski pisk. To przykuło uwagę reszty 'gangu' którzy niczym sarny złapane w światło reflektora z otwartymi ustami przerzucali spojrzeniami między wijącym się w uścisku niewielkiej dziewczyny kumplem i postawnym brunetem próbującym zamordować ich wzrokiem.
- Teraz wam mowę odjęło?- parsknął Duong z odrazą- Może się tak spróbujecie ze mną zmierzyć co? Dam wam fory, skopię wam wszystkim na raz tyłki ze związanymi rękami, co wy na to?- To wytrąciło bandę z transu, a gdy dostrzegli że Chien ma na plecach karabin z przerażeniem zaczęli uciekać próbując przepchnąć się obok Lalki, co jednak nie było łatwym zadaniem, gdyż rudowłosa ani drgnęła, jeden z uciekających próbował wręcz wspiąć się po stojącej mu na przeszkodzie postaci i uciec górą. Panika wzrosła kiedy Chien wyjął zza pasa pistolet i strzelił dwa razy w ścianę co wywołało salwę przerażonych okrzyków i dziwnych skomleń. W końcu jednak Lio postanowiła się zlitować i ustąpić przerażonym nastolatkom. Nagły brak oporu sprawił że polecieli do przodu i wyrżnęli twarzami w beton.
- To co, zdałem?- spytał brunet kiedy już przerażona banda z gracją postrzelonej gazeli i wrzaskami godnymi mewy zniknęła w blasku zachodzącego słońca. Jednak zanim Lio zdążyła odpowiedzieć chłopiec, który gdzieś w całym tym zamieszaniu schował się za śmietnikami stojącymi w zaułku wyszedł z ukrycia i uściskał Chiena.
- Dziękujędziękujędziękujędziękuję! Jacieee ale pan jest silny! Nigdy nie widziałem żeby oni tak uciekali! To było niesamowiteee! Pan jest jakimś superbohaterem! To było świetne! - chłopiec z wielkim bananem na twarzy wciąż trzymał Chiena w żelaznym uścisku, co było dla bruneta co najmniej niekomfortowe, a przynajmniej na to wskazywał sposób w jaki trzymał ręce z dala od chłopca z wyrazem zdziwienia na twarzy.
- Celująco.
Trochę to trwało zanim Chien odkleił od siebie chłopaka, podczas gdy Lio z satysfakcją przyglądała się jego próbom z bezpiecznej odległości, czekając spokojnie żeby uleczyć siniaki i zadrapania chłopca, ten jednak odmówił, dumnie stwierdzając że są to 'obrażenia wojenne'. Kim jest Lalka by odbierać dzieciakowi radość z bycia poobijanym? Tak więc po tym jak chłopak z powodu późnej pory musiał pędzić do domu Marionetka i Legion kontynuowali swoją misję poszukiwania kłopotów. Tym razem udało im się znaleźć coś do robienia znacznie szybciej niż poprzednio. Kilka ulic dalej ich oczom ukazał się neonowy szyld jakiegoś baru, niby nic takiego, ale kiedy przez okno wyleciało krzesło, a wkrótce w ślad za krzesłem poleciał jakiś facet zaczęło robić się interesująco. Chien zajrzał do środka przez wybite okno, powitał go tam widok kompletnego chaosu, latały szklanki, butelki, krzesła, stoły, ludzie i wyzwiska.
- Wydaje mi się że to jakaś sprzeczka na tle rasowym...- stwierdziła Lalka zaglądając Duongowi przez ramię. Przekleństwa które dało się słyszeć były głównie kierowane w stronę gości baru, którzy mieli jakieś modyfikacje, mechaniczne protezy czy wstawki lub byli prawie całkowicie zmechanizowani. Choć druga strona konfliktu nie ustępowała pierwszej w docinkach.
- Co ty nie powiesz... Idziemy?- Akurat w tym momencie przez ogólny harmider przebił się dziki wrzask kobiety stojącej na jednym z ostatnich nieprzewróconych stołów, kobieta ta miała fioletowe włosy pokrywające tylko połowę jej głowy, druga połowa pokryta była jasnofioletowym metalem, który rozciągał się przez pół jej twarzy, szyi i pokrywał całą jej prawą rękę, którą miała wyciągniętą w stronę kotłującego się tłumu. Niewielkie płytki na jej nadgarstku się rozsunęły i rozpoczął się ostrzał. Kilku ludzi próbowało uciec przed pociskami wyskakując przez okno, jednak fioletowy pół cyborg zwrócił się w ich stronę, a razem z nią grad kul. Chien wykazał się refleksem i schował pod oknem nim kule go dosięgły. Nie można powiedzieć tego samego o Lio, która przyjęła swoją porcję ołowiu.
Chien? Tak trochę próbuję coś rozkręcić, ale nie umiem xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz