HuangDanlan |
Mathias Verhasselt |
Nazwisko: Osoku. Co ciekawe, w tłumaczeniu z japońskiego oznacza to ,,pod koniec”. Niektórzy tradycjonaliści przypisują temu nazwisku wyjątkowo trafną symbolikę, biorąc pod uwagę w jaki sposób kończą przeciwnicy polityczni Ichiro i jego pracodawców. Pozostali są przekonani (błędnie), że mężczyzna nadał je sobie sam, by jeszcze bardziej podkolorować swoją reputację.
Pseudonim: Mnogie przezwiska Iro kręcą się na ogół wokół mrocznych skojarzeń. Najczęściej używanym wśród yakuzy jest Hakugai-sha (,,prześladowca”), powtarzanym głównie przez tych, którzy mają z nim na pieńku, lub wypowiadane niemal jako obelga ,,shinobi” - tak zwani ,,ninja" nie są lubiani wśród dzisiejszej yakuzy. Znajomi po fachu przypisali Osoku milej mu kojarzone przezwisko Kage, z którego używania nie zrezygnował do dzisiaj. Mało osób za to wie, że drugie imię raczej nieprzyjemnie kojarzonego Japończyka brzmi ,,Zen’i” i oznacza ,,dobrą wolę”. Tak samo jak w przypadku nazwiska, i to tłumaczenie jest niebezpodstawne, chociaż wiele osób może w to z miejsca nie wierzyć.
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 27 lat
Rasa: Człowiek. Przypisywano mu już niejednokrotnie etykietę mutanta (zwłaszcza przez Edeńskie media) i Ichiro dla świętego spokoju po prostu zaczął te przytyki ignorować. Ludzie zachodu najwyraźniej nie umieją uwierzyć jak wiele człowiekowi mogą dać mordercze treningi. Chociaż nie da się ukryć, że miło jest budzić niepokój samą swoją obecnością.
Narodowość: Japonia
Obywatelstwo: Shangri-La. Ma jednak prywatne mieszkanie w El Dorado w Elizjum.
Rodzina: Matka zmarła gdy był jeszcze dzieckiem. Akihito - ojca i klanowego przywódcę - dla władzy załatwił jego pierworodny syn... można się więc domyśleć, co też przydarzyło się starszemu bratu Kage, biorąc pod uwagę prędkość wymierzania sprawiedliwości w relacjach pseudo-rodzinnych. Poplecznicy Wielkiego Mistrza Osoku nie popierali przedwczesnego przekazania władzy niecierpliwemu Kanedzie. Kwestii jego dalszej egzystencji również. Tak więc Iro został sam.
Miłość: Życie emocjonalne wysoko postawionego człowieka usłane jest niesamowitymi trudnościami. Niby nie żyjemy w średniowieczu, ale w niektórych ,,tradycyjnych” rodzinach dobrze ustawione małżeństwo dalej gra ważną rolę. Sam Ichiro również niemal został żonaty, ale to już po przeprowadzce do Megalopolis. Od opuszczenia Japonii i porzucenia tytułu, jego postawa wobec kobiet diametralnie się zmieniła. Zawsze traktował je z należnym szacunkiem (to właśnie wpajała mu matka, a słów rodzicielki się nie ignoruje), ale teraz wmieszały się w to także zachodnie standardy, które przypadły mu do gustu. Są o wiele przyjemniejsze od sztywnej etykiety. Gdy już załapał co i jak, szybko nauczył się wykorzystywać swój nietypowy urok - zaskakujące, jak wiele kobiet facetów jego typu.
Aparycja: Iro wyglądem nawet nie stara się ukrywać swojego statusu społecznego, zarówno jako zamożniejszego obywatela Shangri-La, jak i szemranego typa. Ma niemal metr osiemdziesiąt wzrostu i szczupłą, wysportowaną sylwetkę. Jego dumnie wyprostowana i równocześnie wyluzowana postawa wydaje się mówić ci wprost ,,Podskakuj ile chcesz, i tak mi nic nie zrobisz”, nierzadko niepotrzebnie prowokując swoich rozmówców. Na ustach szpakowatego Japończyka zawsze tańczy podejrzany uśmiech, mogący oznaczać równocześnie kilka różnych rzeczy. Ciemne oczy również wydają się nie ukrywać iż należą do nieprzeciętnego cwaniaka. Patrząc na niego ciężko nie odnieść wrażenia, że gość kręci się w nieprzyjemnym towarzystwie, a Kage dba o to równie mało co o swoją opinię publiczną. Jak to zwykł mawiać, gdy twój rozmówca wie o tobie więcej niż jest to prawdziwe, a mózg podpowiada mu jeszcze głupsze domysły, łatwiej będzie z nim pertraktować (albo zastraszyć, jak kto woli). Ma bardzo przyjemny dla ucha głos, chociaż większość uznaje, że zupełnie nie pasuje do dupków jego pokroju. Ichiro to typowy elegant - najlepiej czuje się w koszulach, prostych spodniach - może nieco zbyt wymiętych, ale przecież nikt go nie zmusza do całkowitej perfekcji pod tym względem - i pasujących marynarkach. Wygląda więc dokładnie tak, jak powinien wyglądać szanujący się członek japońskiej mafii, może nawet aż za bardzo. Z kolorów preferuje czerń i zieleń. Tak wygląda jego strój codzienny. Każdy, kto zbytnio zajdzie mu za skórę może mieć w przyszłości wątpliwą przyjemność zobaczenia go w stroju ,,roboczym”. Mimo wychowania w rodzinie szczycącej się samurajską tradycją, młodego Osoku zawsze fascynowało ninjutsu. Jego kostium, będący już właściwie lekką zbroją, jest jakby współczesną, udoskonaloną kopią stroju shinobich (jakoś nie lubi zachodniego zwrotu ,,ninja”). Uszyty został na specjalne zamówienie i mężczyzna po dzień dzisiejszy nie zdradził kto go wykonał, ani skąd wziął ten dziwny czarny materiał o niesamowitych właściwościach. Mało osób wie, że Kage praktycznie się z nim nie rozstaje - można go wyjątkowo łatwo ukryć pod ubraniem zwijając odpinane rękawy i maskę. Gdy robi się gorąco, facet po prostu znika wszystkim z oczu, powracając po niecałych dwóch minutach w stroju kojarzonym z jego paskudniejszym pseudonimem Hakugai-sha. Woli jednak decydować jeszcze przed wyjściem na miasto, czy będzie w ogóle potrzeba zabawy w ninję. Przynajmniej nie musiałby wtedy marnować dobrej koszuli i spodni - zdarza się, że nie ma czasu po nie wracać.
Charakter: Patrząc na szczupłego Japończyka już w pierwszej kolejności odnosi się wrażenie, że oto stoi przed tobą arogancki dupek, prawdopodobnie o wiele bogatszy od ciebie, z którym rozmowa może okazać się czystą męką, a już na pewno stratą czasu. Niestety, Ichiro należy do osób irytujących wszystko wokół siebie samym sposobem bycia, właściwie bez żadnego wysiłku. Nie wiadomo jak, ale 70% jego otoczenia wydaje się zawsze znaleźć jakiś powód, by krzywo na niego patrzeć. W swojej ocenie kierują się między innymi szemraną reputacją Osoku, a nieznajomych ostrzega już sam delikatny, jakby pokpiwający uśmiech ważniaka, nigdy nie schodzący z warg Iro. Jego wyprostowana sylwetka wręcz emanuje tą drażniącą pewnością siebie, nieważne czy znajduje się na bogatym przyjęciu, czy wisi za nogi pod sufitem przesłuchiwany w jakimś opuszczonym hangarze. Wszelkie zmartwienia umiejętnie zachowuje dla siebie, nie okazując po sobie żadnego zawahania. Persony z jego kręgu kulturowego przy każdej okazji wytykają mu brak poparcia żadnej z możniejszych rodzin, robiąc z niego odludka. Faktycznie, wśród swoich Zen’i zawsze odstawał od reszty. Wyraźny wpływ zachodnich obyczajów na jego zachowanie oraz fakt, że od tak porzucił rodzinne przywileje na rzecz, jak to nazwał, ,,wolności”, budzą i już zawsze będą budzić zgorszenie u ważniejszych głów yakuzy. Ale nic w zachowaniu mężczyzny nie jest pozbawione celu. Politykę traktuje jak grę strategiczną i nie da się zaprzeczyć, że jest w niej cholernie dobry. Doskonale zdaje sobie sprawę, że nie poprawi swojej reputacji w przestępczej części Shangri-La i najnormalniej przestał już o to dbać. Brak koneksji daje mu niesamowitą przewagę nad członkami yakuzy - jeśli nie masz nikogo bliskiego w ich otoczeniu, ani niczego co mogą ci zabrać (włącznie z pieniędzmi i tytułem), możesz im splunąć w twarz i uciec od konsekwencji. Na dodatek wie, że choćby nie wiadomo ile mu grożono i tak będzie dla reszty bardziej pożyteczny żywy niż martwy. To jak ze szczepieniami: nieprzyjemne, niby nikt cię do nich nie zmusza, ale jednak na wszelki wypadek warto z nich skorzystać. Jest swoim własnym szefem, nie potrzebującym cudzych rąk, nawet do najbrudniejszej roboty. Polityczne machinacje Osoku zawsze lawirują między skrajnie prowokacyjnym zachowaniem, a szybkim oddaleniem się na bezpieczny dystans. Jedni mogą to nazwać tchórzostwem, ale dla co inteligentniejszych pozostanie to niczym innym, jak zdrowym rozsądkiem. Dzięki podobnej strategii policja nie potrafi znaleźć na niego żadnych dowodów nielegalnej działalności... bo takowa właściwie nie istnieje, a przynajmniej w kwestii pieniędzy. Zarobki Japończyka są jak najbardziej czyste: finansuje wiele małych przedsiębiorstw, w większości dopiero zaczynających działalność, dzięki czemu jego mała fortuna po ojcu rozłożona jest niemal po całym Megalopolis, uniemożliwiając kradzież i utrudniając śledzenie przelewów. Można więc szczerze uznać, że za cokolwiek Iro by się nie wziął, zawsze najpierw przygotuje jakieś zabezpieczenie, czy też plan bezpiecznej ucieczki. Rozsądek i nieuchwytność - dwie zasady sukcesu Osoku. I patrzenie na Ichiro tylko od strony ryzykownego przedsiębiorcy i wpływowego obywatela rzeczywiście może przedstawiać go jako typowego bogacza nie przejmującego się niczym mniejszym od niego. Taką też rolę odgrywa przed miastem i swoimi przeciwnikami. Jednak gdy przyjdzie ci z nim porozmawiać bez towarzystwa osób postronnych, Iro okazuje się towarzyską i nawet uprzejmą osobą, wcale nie szukającą poklasku. Dopiero dłuższa znajomość może uświadamić ile w zachowaniu Kage jest faktycznego aktorstwa. Nagle niezniszczalny uśmieszek nie wydaje się jedynie oznaką pyszałkowatości i czasem faktycznie przybiera przyjemniejszy wyraz. Mimo fascynacji zachodnią kulturą, nie zapomniał nigdy o własnej. Wedle niej potrafi zachować taką samą uprzejmość nawet wobec ludzi, którymi szczerze gardzi. Polityka i kłamstwo w końcu od dawien dawna idą ze sobą w parze. Iro jedynie nauczył się gdzie leży granica pomiędzy złem koniecznym, a parszywym występkiem. Przykładowo: mógłby własnoręcznie wyeliminować każdego ze swoich przeciwników w shangrilaskiej yakuzie, wystarczyłby do tego przecież jeden ,,nocny spacer”. Pytanie tylko, czego by w ten sposób dowiódł? Fakt, że nie parał się kodeksem bushido tak jak jego ojciec i dziadek jeszcze nie świadczy o braku jakichkolwiek zasad. Pojęcie honoru nie jest mu obce. Przeciwnie - stanowi ważny element jego ideologii. Nie oznacza to jednak, że musi zaprzeczać zdaniu jakoby nie mógłby zrobić nikomu krzywdy - owa plotka okazuje się czasem niezwykle pomocna w negocjacjach. Niektórzy przytykają mu, że jest zbyt łagodny jak na członka japońskiej mafii. W porównaniu do innych, Kage faktycznie jest ,,tym dobrym”. Gdy ktoś go zawodzi lub zdradza, nie spisuje człowieka z miejsca na straty. Wierzy w drugą szansę i takową każdemu po równo daje. Ze stoickim spokojem znosi wszelkie obelgi, nie krzywiąc się ani na moment. Jednak i on ma swoją cierpliwość - zaciąganie u niego długów w nieskończoność może zapewnić ci średnio przyjemną wizytę już nie zdystansowanego Osoku Ichiro, a owianego wyjątkowo paskudną reputacją Hakugai-sha. Rzadko używane przez niego imię ,,Zen’i” jest niebezpodstawne - cokolwiek robi, kieruje się dobrą wolą. Zawsze dba nie tyle o siebie, jak mogłoby się z miejsca wydawać, co o ogół (facet ma chyba pewne problemy z powiedzeniem sobie wprost, że są ludzie na których mu jednak zależy). A dobro ogółu nierzadko wymaga paskudnej ceny, której Iro nie boi się zapłacić.
Song theme: Everything or Nothing - Willyecho
Zarys przeszłości: Osoba Ichiro od zawsze budziła spore kontrowersje w mediach Megalopolis. Oto znikąd pojawił się w mieście młody Japończyk z nie tak małą ilością kasy i szybko zdobywa niejaką sławę wspomagając raczkujące przedsiębiorstwa. Nie prowadził żadnej własnej działalności, nie posiadał żadnych ludzi pod ręką, nawet choćby pokojówek. Pojawiało się wiele pytań, wszystkie prowadzące do jednego wspólnego zastanowienia: skąd u Osoku wzięło się tyle pieniędzy?
To normalne, że dziennikarze zaglądają bogatszym ludziom do portfeli, a przynajmniej stało się normalne w tych czasach. Sam Ichiro jakby się prosił o śledztwa: jego nazwisko niejednokrotnie pojawiało się wśród fundatorów kilku społecznych placówek, nie zapominano więc zapraszać go na większe przyjęcia. Chłopak był sławny tylko dlatego, bo miał kasę. Nic dziwnego, że ludzi zaczęło interesować jak się jej dorobił. Nietrudno było zarzucić mu (słuszne zresztą) oskarżenia o współpracę z yakuzą. Policja szybko uczepiła się go jak rzep psiego ogona i pozbycie się jej zajęło mężczyźnie kilka lat okazywania historii finansów, nie skażonych obecnością mafii. Mimo tego do dzisiaj przedstawiciele wyższych instancji prawa patrzą na niego krzywo, nie zdziwiłby się też gdyby usłyszał, że ktoś ciągle przetrzepuje jego akta. Innym logicznym wyjaśnieniem był spadek. I można to uznać za najbardziej prawdopodobną wersję, chociaż ciężko porównać sytuację w jakiej został postawiony osiemnastoletni Ichiro do urzędowego przekazania mienia.
Rodzina Osoku cieszyła się w Japonii nie małym uznaniem. Stanowiła już klan - zrzeszenie kilku mniejszych rodzin współpracujących razem na... ,,różne” sposoby. Osoku Akihito obrany został Wielkim Mistrzem i doskonale się do tej roli nadawał. Dbał o dobro wszystkich, w szczególności o swoich jedynych i najbliższych zarazem krewnych, czyli połowicznie osieroconych synów: Kanedę i Ichiro.
Chłopcy nie wydawali się do siebie podobni w żaden sposób. Łamali wszelkie logiczne założenia - Kaneda mimo bycia starszym przejawiał większą impulsywność i niecierpliwość, podczas gdy młodszy, Ichiro, był tym spokojnym i posłusznym, ratującym brata przed wpadaniem w tarapaty. Większość klanu była solidnie przekonana, że Akihito złamie ,,zasadę pierwszeństwa” i koniec końców przekaże władzę Iro. Pozostali byli temu przeciwni, gdyż mimo wszystko chłopak wcale nie wybierał się na miejsce ojca. Średnio interesowały go sztywne zasady i reguły, a ponad tradycję samurajską przekładał nauki szkalowanego przez resztę rodziny ninjutsu. Sztuka ukrywania się i inteligentnego podchodzenia do walki interesowała go bardziej niźli honorowy kodeks bushido. Nawet nie przeczuwał, że kiedyś wprowadzi te lekcje do życia. Wtedy kojarzył je tylko i wyłącznie z władaniem bronią niekonwencjonalną, nie słowem.
Który z nich miał rządzić, nie dowiemy się nigdy. Kaneda bowiem postanowił zdecydować za ojca.
Ichiro miał osiemnaście lat, gdy dowiedział się, że Akihito nie żyje. Jednakże jeszcze bardziej wstrząsającą wiadomością było odnalezienie sprawcy. Kaneda był pewien, że w ten sposób zapewnił sobie tytuł Wielkiego Mistrza. Jednakże reszta klanu nie popierała jego poglądów. Młody mężczyzna w jednej chwili przekreślił wszystko, czego uczono go od dziecka i, tak samo jak Ichiro poprzez nauki ninjutsu, stracił prawa do władzy. Zgodnie z tradycją po krótkim procesie Kanedę stracono za ojcobójstwo. W taki oto sposób Iro w przeciągu kilku dni stracił ostatnich członków swojej rodziny.
Nie mając czego tam szukać (tytułu i tak by nie wywalczył), odebrał co mu należne drogą prawną i wyniósł się do Megalopolis. Tam zaczął też swoją pseudo-działalność. Pieniądze posłużyły mu jako karta przetargowa do miejsca w shangrilaskiej yakuzie. Nie mając nic więcej do zaoferowania, postawił na szali także swoje usługi jako shinobiego. Wielu klanowym szefom to jak najbardziej odpowiadało - Osoku mógł im posłużyć za narzędzie do brudnej roboty. Z tego powodu został z miejsca potraktowany nie jak równy im gracz, tylko pionek, którym mogą przestawiać wedle woli i którego straty nie będą długo żałować. Jakież było ich zaskoczenie, gdy po paru latach ów pionek wgryzł się w ich grę na stałe i sam zaczął rzucać kostką. Było już za późno na reakcję - człowiek znikąd, nie posiadający żadnych powiązań w Shangri-La, stał się nagle równy prawdziwym graczom. A nawet bezczelnie twierdził, że nie dadzą sobie bez niego rady.
Mimo wszystko wciąż szukał jakiegoś ostatecznego sposobu na umocnienie swojej pozycji. I takowy znalazł w klanie Mistrza Orochiego. Facet nie miał żadnych dzieci poza niedocenioną córką i pewnym było, że wkrótce spróbuje zrobić z niej pożytek przez małżeństwo. Kage nie był fanem historii o związkach z przymusu, ale wiedział również, że będzie nieporównywalnym do reszty kandydatem. Zwykle rodziny pana młodego uważały się za wyższe od rodzin panny młodej i doszukiwały się większych korzyści na tych drugich. Jako że Osoku był ostatnim ze swojego rodu, oficjalnie stałby się członkiem rodziny Orochich, nie na odwrót. W ten sposób Orochi zyskałby niezastąpionego sługę, a może nawet i potencjalnego spadkobiercę. Dla Ichiro była to niepowtarzalna okazja na pstryknięcie w nos wszystkich próbujących pozbyć się go przez ,,luki prawne”. A na dodatek Kasumi okazała się wyjątkowo atrakcyjną dziewczyną. Była starsza o dwa lata, ale w przeciwieństwie do reszty Iro wcale to nie przeszkadzało. Traktowała go z równą oschłością co resztę zalecających się do niej mężczyzn. Kage nawet odniósł wrażenie, że dla niego miała jej jakąś specjalną, dopracowaną odmianę. Mimo tego z miłym zaskoczeniem stwierdził, że faktycznie się zauroczył - kobieta umiejąca ci bezczelnie odpyskować i gromiąca wzrokiem połowę mężczyzn (nie wspominając o kulących się przy niej dziewczętach) na sali pełnej pozbawionych charakteru bab stanowiła... miłą odmianę?
Do małżeństwa niestety (czy też stety) nie doszło: Kasumi jako inteligentna kobieta dojrzała dla siebie szansę poza kloszem ojca i uciekła, kładąc przy okazji połowę ochroniarzy. Zen’i przekonany był, że w tym momencie jego przygoda z rodziną Orochich sięgnęła niechwalebnego końca... a jednak mistrz klanu wcale go nie odprawił. Znalazł mu odpowiedzialne zadanie, którego nie powierzyłby byle najemnikowi: ,,Sprowadź ją z powrotem”.
Jak sobie życzysz, mistrzu Orochi.
Pewnie już wiesz, że do spełnienia tego rozkazu ostatecznie nie doszło, przez co kontakty z Mistrzem Orochim (przekonanym - słusznie - że shinobi kryje jego córkę) stały się niebezpiecznie napięte. Trop Kasumi w pewnej chwili podejrzanie splótł się z działalnością Szczurów. Dla Osoku nie był to zbieg okoliczności - to była kolejna okazja. Ichiro jak zwykle zaryzykował, tym razem wymieniając poparcie Klanu Orochi na wsparcie Fery Rosy i jej gangu.
Oficjalnie: Jeden z bardziej wpływowych obywateli Shangri-La. Wspomógł wiele małych firm, oferując im wsparcie finansowe bez odbierania niezależności, wniósł też wkład w inwestycje społeczne, w tym i organizacje charytatywne. Dla policji jego działalność dalej jest niepokojąca, ale nie umieją znaleźć na niego haczyka, a Japończyk zawsze pilnuje by nie dać się osaczyć. Śledczy są pewni, że współpracuje z yakuzą, nie mogą jednak go aresztować bez wyraźnego powodu. A jak na razie nie zrobił nic na szkodę miasta. Można powiedzieć, że jego dotychczasowe działania były wręcz temu przeciwne.
Rola w gangu: Dzięki inwestycjom Iro Szczury otrzymują sporą część jego dochodów (sam uznaje, że w obecnej sytuacji pieniądze i tak nie są mu do szczęścia potrzebne), przekazywanych na potrzeby finansowe gangu. Mnogość źródeł utrudnia namierzenie tropu przez policję. Osoku stanowi także wtykę w yakuzie oraz ,,wyższych sferach” Megalopolis. Kage jest również świetnym skrytobójcą, nie zostawiającym po sobie właściwie żadnych śladów poza jedynym i najbardziej oczywistym - trupem.
Umiejętności: Ninjutsu powstało jako zbiór fundamentalnych metod przetrwania, przydatnych w niebezpiecznych regionach feudalnej Japonii. Shinobi używali swoich zdolności, aby przeżyć groźne czasy politycznego zamętu. Zawierały się w tym techniki zdobywania informacji, pozostawania niewykrytym oraz mylenia tropów. Chociaż uosabia się tę sztukę głównie z walką, Ichiro korzysta z niej na każdym kroku. Jest nieuchwytny zarówno na płaszczyźnie dosłownej, jak i przenośnej. To idealna osoba do zadań wymagających wzmożonej ostrożności. Mogą to być zarówno misje skrytobójcze jak i dyplomatyczne. Mężczyzna załatwi co trzeba i zniknie, nie pozostawiając po sobie tropów. Sprawnie posługuje się bronią białą i niekonwencjonalną. W jego zwyczajowym rynsztunku shinobiego znajduje się kilka noży kunai, cienka stalowa linka (służąca na różne sposoby, najczęściej jednak jako garota) i wakizashi - czterdziestocentymetrowe jednosieczne, jednoręczne ostrze, w przeszłości noszone przez samurajów razem z kataną (w przypadku shinobich nie przy pasie, tylko poziomo na plecach, tuż pod wysokością ostatniej pary żeber). Strój shinobiego należący do Ichiro ma przydatną możliwość maskowania. Czarny materiał przyjmuje rozmyte barwy otoczenia, wystarczające, by odpowiednio ostrożny skrytobójca stał się całkowicie niewidoczny. W pełnym świetle dnia nie odniosłoby to skutku, ale w cieniach i w mroku nocy zdaje egzamin. Rękawice i obuwie podszyte są magnetyczną powłoką, pomagającą w poruszaniu się po mieście -zdezorientowanie ochroniarzy na widok człowieka bez problemu wspinającego się na wysokość dwóch i pół metra po płaskiej powierzchni jest naprawdę bezcennym widokiem. Iro może pochwalić się także bardziej rozrywkowymi umiejętnościami: grą na pianinie i nie najgorszym śpiewem.
Przyjaciele: Brak
Wrogowie: Chociaż dla niego to nic osobistego, Kasumi chyba dalej - delikatnie mówiąc - ma do niego żal za służbę jej ojcu. Mężczyzna może też bez wątpienia zapomnieć o kandydaturze na jej wybranka.
Autor: Red Riding Hood
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz