Nazwisko: Hassel - Jest to nazwisko 'ojca' Lio, które postanowiła przejąć by pamięć o Akselu przetrwała razem z jego największym dziełem.
Pseudonim: Zapewne natykając się na L.I.O. usłyszysz "Jestem Lio. Jestem tu by pomóc." Jednak różnie ludzie wołali na widok czerwonowłosej postaci przylatującej na miejsce walk, wypadków i tragedii, widząc odbijające się od drobnej istotki kule, niepozorne dziecko podnoszące wraki samochodów i co najdziwniejsze, jak ta drobna kreatura uzdrawia rannych jednym dotykiem dłoni. Pojawiało się już Engel, Mirakel, Nåde i wiele więcej, pomimo prób wyprowadzenia ludzi z błędu, Lio wciąż dla wielu pozostaje cudownym tworem wysłanym przez Boga. Dla tych którzy poznali Lio lepiej, dowiedzieli się czym jest, często była Pinokiem, Marionetką czy Lalką.
Płeć: No i tu pojawia się drobniutki problem. Lio została stworzona bez konkretnej płci. Miała mieć możliwość wybrania sobie swojego losu, swojego imienia i swojej płci. Jednak Lio nie przejmuje się takimi drobnostkami. Nie będąc człowiekiem, nie będąc nawet istotą żywą nie czuje potrzeby do przynależenia do konkretnej płci. Jednak w naszym pięknym języku gdzie czasowniki trzeba odmieniać nie da się uniknąć wpisania w rejestr mężczyzn lub kobiet. Najczęściej jest brane za dziewczynę, nie przeszkadza to jednak w niczym, gdy ktoś zacznie zwracać się do istotki jak do chłopca.
Wiek: Istnieje już ponad sto sześćdziesiąt osiem lat, jednak wygląda na jakieś szesnaście.
Rasa: Nie jest to człowiek. Z wyglądu przypomina lalkę, ale nie jest cyborgiem ani robotem. Czym jest? Słyszeliście kiedyś o Pinokio? To jest Pinokio. Tylko zamiast magicznej wróżki to zaawansowane cuda techniki połączone z kunsztem alchemickim dały życie tej marionetce. Jest naczyniem kryjącym w sobie sekret wiecznego życia.
Narodowość: Norwegia
Obywatelstwo: Na początku Eden, jednak w miarę rozwoju miast Lio przeniosła się do Shangri-La, ale można ją spotkać we wszystkich miastach. W Edeńskich parkach, podziwiając zatoki Shangri-La nocą, ciesząc się spokojem Dżannah czy przechadzając się w światłach neonów na ulicach Elizjum.
Rodzina: Aksel Hassel - Twórca i ojciec Lio, dawniej znany jako Najwyższy Alchemik, ten który stworzył Kamień Filozoficzny. Człowiek który rzekomo zyskał nieśmiertelność by nagle zniknąć po stuleciach sławy. Wraz z końcem ery alchemików umierać zaczęła i legenda Najwyższego. Dziś niewielu zna jego imię, nikt nie jest świadom że to on niecałe dwieście lat temu stworzył L.I.O.
Miłość: Lio nie odczuwa emocji tak jak inni. Mówi się że myślisz rozumem a czujesz sercem, ale co jeśli nie masz ani jednego ani drugiego? Oczywiście, Lalka mniej więcej wie, kiedy sytuacja jest smutna, kiedy odczuwać spokój czy nawet coś na kształt radości, ale miłość? Miłość jest przywilejem istot z sercem.
Aparycja: Niewielki wzrost, około 150 cm. Krzykliwie czerwone włosy i krystalicznie niebieskie oczy. Najtrafniejszym określeniem w przypadku Lio byłaby "deska", jako że brak jej właściwych kobietom krągłości. Typowe dla marionetek łączenia stawów, których brak jedynie u palców stóp. Dodatkowe łączenia pojawiają się na jej klatce piersiowej, mają one na celu umożliwienie pogrzebania we 'wnętrznościach' Lalki, na które składają się lekki metalowy szkielet i sieć kabli które transportują ciecz wydobywającą się z Kamienia Filozoficznego do wszystkich części ciała. Na plecach także są dwie dodatkowe ruchome części w kształcie owalu, które po rozsunięciu pozwalają jej rozłożyć cienkie metalowe skrzydła. Skrzydła te są jedyną częścią w pełni zmechanizowaną i nie napędzaną Kamieniem, są też najłatwiejsze do połamania. Skóra Lio w dotyku jest zimna i twarda, nie przypomina jednak ani metalu, ani plastiku, ani skóry. Materiał który służy jej za skórę jest wyjątkowo wytrzymały i łatwy w naprawie, wystarczy wysoka temperatura i płynny Kamień Filozoficzny, można by uznać jego strukturę za coś pomiędzy drewnem i ludzką skórą. Twarz jednak jest trochę bardziej delikatna, łatwa w stłuczeniu, pomimo wielkich starań nie udało się nadać jej zbyt ludzkiej mimiki, oczywiście, kiedy Lio mówi faktycznie porusza ustami, które dość dobrze koordynują się z tempem wypowiadanych sylab, powieki i gałki oczne także działają bez zarzutu, ale próby okazywania emocji poprzez mimikę twarzy z reguły kończą się porażką, lub są ledwo zauważalne. Jedyne miejsce które wyglądem nie imituje skóry jest szyja Lalki, za tą ozdobną częścią umieszczoną na jej gardle znajduje się syntezator mowy. Na samym początku był wyjątkowo prowizoryczny, co sprawiało że głos Marionetki przypominał automatyczną sekretarkę, jednak w miarę postępu technologii urządzenie odpowiedzialne za jej głos stawało się coraz bardziej dopracowane. Dziś ciężko zauważyć jest różnicę między głosem ludzkim a tym sztucznie wygenerowanym przez Lio. Choć mogłaby ona mieć jakikolwiek głos by chciała, znów postawiła na neutralność, nie skłaniając się ani ku męskiemu, ani damskiemu tonowi. Słychać w nim wciąż dziecięcą nutkę, co w połączeniu z monotonią z jaką Lio zwykła się wypowiadać tworzy charakterystyczną kompozycję. Lio porusza się z zauważalną gracją, jej ruchy choć mają imitować ludzkie mają w sobie pewien hipnotyzujący czar, może to skutek tego, że w przeciwieństwie do ludzi, którzy poruszają się instynktownie, nawet nie myśląc o stawianiu kolejnych kroków, Lalka musi świadomie podejmować decyzję o nawet najdrobniejszym skinięciu palcem, a może to kwestia tych półsekundowych pauz czasem pojawiających się w jej ruchach? Ciężko powiedzieć. Nie ma wielkich wymagań jeśli chodzi o odzież, z reguły nosi cokolwiek wpadnie jej w ręce, nie kłopocząc się jednak butami, których fenomenu nigdy nie była w stanie pojąć. W tłumie często nosi długie płaszcze lub za duże bluzy by nie wzbudzać nadmiernego zainteresowania przechodniów.
Charakter: Lio jest raczej cichą osobą, z reguły trzyma się na uboczu, obserwuje co się w okół niej dzieje i czeka aż będzie potrzebna. Nie ma mimo wszystko problemu z przebywaniem w tłumach, lubi słuchać rozmów i opinii innych, nie odzywa się nie pytana, przez co czasem można zapomnieć o jej obecności. Jeśli jednak wtrąca się do dyskusji to najczęściej robi to w momentach kiedy jakaś kwestia jest dla niej niejasna, jak zawsze powtarza, ludzie to dziwne stworzenia, a ich tok myślenia jest wyjątkowo poplątany i nieekonomiczny. Sama próbuje posługiwać się jak najprostszą logiką, jej świat do niedawna był całkowicie czarno-biały, jednak Megalopolis potrafi złamać nawet najbardziej zatwardziałych zwolenników skrajnych poglądów, zmuszając ich do dostrzeżenia wszystkich tych mylących odcieni szarości. Tak więc Lio, stworzona do ratowania życia zdążyła już odebrać je sporej ilości przestępcom. Czy czuje się winna? Nie. Podobnie jest jednak w kwestii wszystkich tych rannych osób do których nie dała rady dotrzeć na czas. Nie czuje się za to winna, choć jest pewna że powinna, powinno jej być choć trochę przykro. Mimo tej świadomości nic się nie zmienia, jednak pojawia się w jej głowie myśl o tym, że Aksel, jej ojciec, byłby rozczarowany, a może nawet przerażony i zdegustowany widząc jego jedyne dziecko wyrywające bijące jeszcze serce z piersi jakiegoś mordercy. Oczywiście takie sytuacje nie są nazbyt częste, w końcu każdy może się zmienić. Nawet jeśli rachunek prawdopodobieństwa takiej zmiany jest bliski zeru. To tak bardzo ją w ludziach zadziwia, jak mimo tego że wszystkie fakty i przesłanki pokazują że coś jest niemożliwe, ludzie znajdują sposób. Ale wracając... Jaka jest Lio? Można by powiedzieć, że jest odważna, jednak biorąc pod uwagę że teoretycznie nie jest czymś żywym i nie musi martwić się o utratę tego życia rzucenie się w ogień czy wskoczenie do zawalającego się budynku naprawdę nie jest niczym szczególnym. Jest także typem skrajnie skromnym, w końcu robi tylko to do czego została stworzona, ochrania masy, czasem jedynie likwidując jednostki. Nie jest okrutna, choć rozumie że czasem okrucieństwo może być niezbędne. Jeśli już dojdzie do tego, że tortury staną się koniecznością zapewne pozwoli 'bawić się' komuś innemu, komuś kto lepiej wie co zaboli najbardziej, ona ewentualnie będzie trzymać delikwenta przy życiu, co okazuje się często być wyjątkowo przerażającą perspektywą dla samego torturowanego. Ciężko nazwać ją 'lojalną', bo nawet jeśli w swój własny, pokręcony sposób przywiązuje się do kogoś najczęściej jeśli osoba ta będzie zagrażała ogółowi będzie musiała zostać powstrzymana, bez względu na 'uczucia' jakimi darzy ją Marionetka. Jako że bliżej jej do czegoś niż kogoś Lalka ma ogromny dystans do siebie, nie mając czegoś takiego jak ludzka duma czy ego naprawdę ciężko jest sprawić by Lio poczuła się urażona. Potrafi jednak irytować niektórych jej rozmówców, gdyż dawny nawyk zadawania najbardziej drażniącego pytania kiedykolwiek zadanego przez człowieka wcale nie zniknął. Ciężko nauczyć coś, co kieruje się czystą logiką i chłodną kalkulacją że pewne rzeczy po prostu są. Inni jednak twierdzą że jest to dość urocze (przynajmniej ci którzy nie musieli się użerać z powtarzanym w kółko pytaniem), maszynopodobne stworzenie próbujące zrozumieć jak to jest być człowiekiem. Jeśli chodzi o poczucie humoru... Można się domyślić że coś takiego jak Lio nie rozumie konceptu ironii czy sarkazmu, z reguły biorąc wszystko co się do niej mówi nazbyt poważnie. Stara się jednak zapamiętać konkretne sentencje czy też ton głosu rozmówcy by móc wychwytywać momenty w których wspomniany sarkazm i ironia się pojawia (oczywiście zazwyczaj głośno podkreślając ten fakt). Co by tu jeszcze... A tak! Lio w jakichś tajemniczych okolicznościach rozwinęła w sobie wielką sympatię do zwierząt, pragnąc je chronić tak bardzo jak samych ludzi. Lubi siedzieć i obserwować zachowania zarówno jednych jak i drugich. Jeśli więc czujesz na sobie nieprzerwane spojrzenie niebieskich tęczówek lepiej do tego przywyknij. Po wszystkich tych informacjach na temat Lio można by zadać sobie pytanie... Jak coś co powinno powstrzymywać morderców skończyło w towarzystwie Szczurów? Pamiętacie co mówiłam o odcieniach szarości? Otóż po głębokiej analizie całej sytuacji Lalka doszła do wniosku, że Szczury należą do tych bardziej białych szarości. Jak? Żebym ja to wiedziała...
Song theme: Sweet Dreams - Emily Browning
Zarys przeszłości: Dawno, dawno temu, kiedy Megalopolis nie śniło się nawet największym wizjonerom, żył pewien zmęczony życiem mędrzec. Starzec ten, przez społeczeństwo niewielkiego miasta w którym mieszkał, był uważany za wariata i szaleńca, który nigdy nie obcował z ludźmi poza jego małym warsztatem. Czym ten zdziwaczały człowiek się zajmował? Robił zabawki. Lalki, żołnierzyki, kucyki, wszystko ze wszystkiego, od drewna i metalu po plusz. Mimo opinii mieszkańców jego sklepik cieszył się sporym zainteresowaniem, a on sam lubił to czym się zajmował. Pewnego dnia do jego sklepu zawitała mała dziewczynka, nie było to z pozoru niczym szczególnym, w końcu był to sklep z zabawkami, jednak dziecko to nie zwracało uwagi na piękne zabawki, a przynajmniej starało się tego nie robić. Natychmiast skierowało się do lady za którą siedział brodaty starzec, kładąc na niej kilka brudnych i starych zabawek. Dziewczynka chciała sprzedać te zabawki, potrzebowała pieniędzy, ponieważ jej starszy brat, będący jej jedyną rodziną został ciężko ranny i by miał szansę przeżyć potrzebna była bardzo kosztowna operacja. Starzec był dobrym człowiekiem, wziął zabawki płacąc za nie o wiele większą sumę niż byłyby warte nawet w stanie nienaruszonym. Poprosił także by dziewczynka przyszła go jeszcze kiedyś odwiedzić. Człowiek ten, pomimo iż wyglądał na osobę w sędziwym wieku miał za sobą znacznie więcej wiosen niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, będąc Najwyższym Alchemikiem, jedynym posiadaczem Kamienia Filozoficznego i całej jego mocy Aksel Hassel widział już bardzo wiele i wiele zdążył się nauczyć. Historia małej dziewczynki wydawała się przy tym niczym, zaledwie nieistotną kroplą w morzu rozpaczy i bólu. Kropla ta przelała jednak czarę goryczy, która napełniała się przez ostatnie stulecia. Czas zakończyć cierpienia, pomóc tak wielu ludziom jak to jest możliwe. Miał do tego doskonałe narzędzie, potrzeba tylko było czegoś co będzie mogło się nim posługiwać, czegoś co nie będzie wykorzystywać Kamienia samolubnie. Co więc zrobił Aksel? Zbudował lalkę. Lata zajęło mu stworzenie materiału który byłby odpowiednio wytrzymały i dostosowany do czekającego tę marionetkę zadania, jednak w końcu mu się udało i lalka była gotowa. Wystarczyło tylko umieścić w niej Kamień. Oto nadszedł moment na który Najwyższy Alchemik czekał od tak dawna.... Niestety, nie do końca mu się udało. Nic się nie zmieniło, kukiełka nie wstała, nie zrobiła nic, dalej siedziała na stole wpatrując się szklanymi oczami w pustkę. Nie tak miało być! Wszystko powinno zadziałać! Może... Może jeśli da Kamieniowi więcej czasu? Nie miał nic do stracenia. Pozostawił więc Kamień Filozoficzny w martwej kukiełce, tylko na kilka dni. Dni zmieniły się w tydzień, jeden, drugi, trzeci... Starzec nie chciał jeszcze porzucać nadziei, nie chciał zaczynać od zera kiedy ludzie cierpieli już dziś. Pewnej nocy usłyszał przeszywający ciszę trzask, porównywalny do przewrócenia kredensu pełnego porcelany, tylko spotęgowany ciszą panującą w jego niewielkim domu. Gdy uzbrojony w pogrzebacz poszedł sprawdzić ki diabeł włamał mu się do warsztatu tak późną godziną o mało nie dostał zawału serca. Na ziemi pośród porozrzucanych narzędzi w plamie pomarańczowej cieczy była jego lalka. Nie leżała bezwładnie jak reszta przedmiotów, ale urywanymi, prawie konwulsyjnymi ruchami próbowała się podnieść. Ze wszystkich zawiasów w zastraszającym tempie wydobywała się ta pomarańczowa ciecz, co potęgowało grozę tej sytuacji. Oto powiódł się plan Alchemika. Jego ostatnie dzieło nie było porażką! Wkrótce okazało się że Lio, jak zwykł zwracać się do stworzenia Aksel, nie była tylko naczyniem dla mocy zdolnej ocalić tysiące. Lio była czymś znacznie więcej, kimś znacznie ważniejszym. Lio była jego dzieckiem, niełatwym w kontaktach, niemniej była jego jedyną rodziną i obowiązkiem Aksela jako ojca było nauczyć tą zagubioną istotkę, na której ramionach miał spocząć obowiązek ocalenia ludzkich istnień, co to znaczy żyć. Co znaczy kochać, śmiać się i płakać, co znaczy stracić. Przede wszystkim, dlaczego warto ocalić ludzkie życie. Lio, choć zadawała irytująco często pytanie na które nie ma dobrej odpowiedzi, mianowicie 'Dlaczego?', zdawała się dobrze przyswajać wiedzę, ucząc się nie tylko tego co Aksel jej powiedział, ale też tego co widziała na co dzień w zachowaniu innych ludzi. Jakie jest jej zadanie? Ocalić tylu, ilu się da. Tak było aż do czasu kiedy Aksel zmarł. Pewnego dnia po prostu się nie obudził, a Lio nie mogła pojąć dlaczego. W końcu nie odniósł żadnych ran, nie cierpiał na żadną chorobę. Wtedy Lio nauczyła się kolejnej rzeczy. Ludzi nie da się ocalić na zawsze. Można jednak próbować, starać się zrobić wszystko by każdy mógł umrzeć jak jej ojciec. We śnie, ze starości, w spokoju. Wyruszyła więc by pomagać. Dziesiątki lat później znalazła się w Megalopolis, które wtedy dopiero powstawało. Miało zmienić się w największe znane światu skupisko ludzi. A tam gdzie ludzie, tam i wypadki, morderstwa, zamachy. Gdzie ludzie tam ból i śmierć. Gdzie ludzie tam Lalka. Jakie jest jej zadanie? Ocalić tylu, ilu się da. Jeśli los tysiąca zależy od stu, setka padnie trupem u jej stóp.
Oficjalnie: Trzeba by się nieźle namęczyć by znaleźć Lio w systemie. Nie jest to niemożliwe, wystarczy tylko znaleźć dokładny spis ludności cofający się aż do pierwszych mieszkańców czterech miast, tam na samiuśkim początku można natrafić na informację o L.I.O. jest to jedyne oficjalne źródło potwierdzające przynależność kogoś lub raczej czegoś takiego do społeczności Megalopolis. Są oczywiście historie świadków 'cudów' poczynionych przez tajemniczą czerwonowłosą postać, jednak do dziś nie udało się znaleźć większej ilości dowodów czy informacji o tajemniczej istocie jaką jest owo L.I.O. Brak miejsca zamieszkania, ewentualnej pracy czy chociażby peselu. Choć tysiące osób codziennie mija się z Lio na ulicy odsetek tych które wiedzą że to właśnie jest ich cudowny anioł jest znikomy.
Rola w gangu: Głównie chodzący health pack. Dobrze sobie jednak radzi też w roli ochroniarza, jednak nie należy brać jej na misje gdzie masz zamiar mordować lub torturować ludzi którzy nie zrobili zbyt wiele złego możesz spotkać się z oporem ze strony Lio. Za to gdy idziesz na łowy seryjnych morderców, gwałcicieli lub tym podobnych spokojnie możesz brać ze sobą Engel, która nie ma litości dla tych którzy wyrządzili innym krzywdę i nie mają zamiaru się poprawić.
Umiejętności: Pozwolę sobie wymienić cały arsenał zdolności Lio. Otóż, jako iż jest to marionetka która sama pociąga za swoje sznurki Lio ma właściwe dla wszystkich swoich nieożywionych kuzynów stawy które nie podlegają ograniczeniom stawów ludzkich. Więc jeśli zdarzy ci się znaleźć w sytuacji kiedy widzisz jak Lio obraca głową niczym sowa nie panikuj. Zaraz wszystko wróci do normy... Najpewniej. Na szczęście dla samej Lalki 'dar życia' wiąże się z darem kontroli nad ruszaniem stawów, więc wszyscy żartownisie którzy już szykowali się na zabawę w kręcenie głową Lio jak zabawkowym bączkiem możecie o tym zapomnieć. Pobawić się tak możecie jedynie jeśli ona sama wam pozwoli, lub jeśli będzie aktualnie 'off-line'. Marionetka nie jest się także w stanie zmęczyć, ani przegrzać, co może zdarzyć się robotom. W pakiecie znajduje się także super siła oraz nadprzeciętna prędkość (nie jest to może prędkość dorównująca pojazdom, ale większa niż znacznej części ludzi). Posiadane przez nią skrzydła nie są w stanie wznieść jej w powietrze od tak, z marszu, ale przy odpowiednim rozpędzie lub skoku z większej wysokości jest w stanie unieść się na dobrych kilkanaście metrów i przelecieć w ten sposób nawet do kilometra. Poza tym posiada niezwykłą pamięć, jest w stanie zapamiętać wszystko co widzi i słyszy w najdrobniejszych szczegółach. Na koniec leczenie. Lio jest 'napędzana' Kamieniem Filozoficznym, w posiadaniu człowieka przedmiot ten zapewnia mu wieczne życie i zdrowie czyniąc posiadacza nieśmiertelnym, w rękach Lalki zamienia się w narzędzie zdolne uleczyć każdą ranę, od podrapanego kolana po rozciętą tętnicę. Im poważniejsza rana tym więcej energii potrzeba i dłużej trwa proces leczenia. Po utracie nadmiernej ilości tej energii Lio przejdzie w tryb off-line by szybciej się zregenerować. Najbardziej czasochłonne są 'naprawy' uszkodzeń mózgu, jednak nie zagłębiajmy się teraz w poziomy trudności uleczania ran. Czy są jakieś obrażenia których Lio nie jest w stanie naprawić? A i owszem. Nie jest w stanie przywrócić brakującej kończyny, jeśli rana po niej już została zagojona, nie może cofnąć niektórych modyfikacji organizmu przy których użyto technologii, ze względu na wysokie ryzyko trwałego uszkodzenia 'pacjenta' zamiast przywrócenia mu pełnej sprawności (w końcu weź tu spróbuj odbudować kręgi kiedy już są one zastąpione jakąś super technologią, czy nawet implantami), nie jest w stanie uleczyć ran pozostawionych na psychice. A co jeśli czyjeś serce przestanie bić? Niestety, tutaj również Lalka niewiele może zrobić. Wciąż może uleczyć zniszczone tkanki, ale moc Kamienia nie jest wstanie wprawić serca w ruch. No, przynajmniej nie kiedy Kamień znajduje się wciąż w posiadaniu Lio. Ofiarowanie go zmarłemu mogłoby przywrócić sercu rytm, jednak osoba w ten sposób ożywiona nie mogłaby nigdy rozstać się z Kamieniem, a Lio padłaby 'trupem'.
Przyjaciele: Lio to zdecydowanie nie jest łatwa w kontaktach z ludźmi, nie wydaje się też dobrym wyborem na przyjaciela, ale jeśli komuś nie przeszkadza jej pozorny brak zaangażowania to śmiało
Wrogowie: Jako stworzenie wierzące w drugą szansę Lio nie ma wielu wrogów, jeśli już jakichś ma, zapewne są martwi lub wkrótce będą.
Autor: Firepos
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz