sobota, 22 kwietnia 2017

Od Lio (CD Chiena) - Skutki

Legion opuszczał bar w towarzystwie grobowej ciszy. Nikt więcej nie chciał ryzykować sprowokowania bruneta i przyjęcia pocisku prosto między oczy. Lio była święcie przekonana, że w momencie w którym Chien zniknął za roztrzaskaną szybą usłyszała kilka westchnięć ulgi, najwyraźniej co po niektórzy wstrzymywali ze strachu oddech. Gdy urok powodujący zatrzymanie wszystkich w pomieszczeniu minął powietrze na powrót zaczęły przecinać wiązanki przekleństw, tym razem cichych, wypowiadanych na wydechu w stronę nieobecnego już bruneta i jego podejrzanej towarzyszki o popękanej twarzy. Lio chciała zaoferować pomoc, jak zawsze nie biorąc sobie ludzkiej opinii na jej temat do serca, w końcu ludzie bardzo łatwo zmieniają zdanie.
- Przykro mi z powodu waszego towarzysza, jego śmierć była zbędna.- czerwonowłosa klękła koło postawnego mężczyzny z ciemną brodą, który pochylał się nad swoim poległym przyjacielem.
- Żartujesz sobie? Czego jeszcze od nas chcesz?! Wynoś się stąd razem z resztą robo kundli! Nie potrzeba nam takich jak wy! Nienaturalne świry, myślą że wszystko im wolno...- warknął wściekle w odpowiedzi odpychając od siebie Lalkę. Nie można pomagać na siłę, a ludzie tutaj zgromadzeni raczej nie pałali teraz do niej miłością, tak marionetka zrobiła to czego od niej oczekiwali i oddaliła się od grupy ludzi, oferując swoją pomoc niewielkiej grupie cyborgów, którzy byli nieźle wystraszeni całą tą sytuacją. Była to grupka złożona z nastolatków, większość ich towarzyszy już dawno uciekła w obawie o bycie schwytanymi przez policję. Ciężko ich winić, mówiąc szczerze Lio też bardzo chciała zniknąć zanim przybędą służby porządkowe.
- Potrzebujecie pomocy?- spytała nastolatków, którzy z mieszanką strachu i niedowierzania przyglądali się jej twarzy. Nie był to szczególnie ładny widok, kula trafiła ją w lewy policzek, niecałe dwa centymetry od oka. Nie dość, że siatka pęknięć pokrywała jej cały policzek i rozciągała się aż do skroni, to jeszcze znaczny fragment skóry w miejscu, w którym pocisk wbił się w jej twarz przepadł bez wieści, odsłaniając ukryte pod powierzchnią mechanizmy i cienkie żyłki wypełnione pomarańczową cieczą. Lio wciąż czuła kulę przewracającą się we wnętrzu jej czaszki, wyciągnięcie jej będzie trudne, a nie ma nawet mowy żeby pozwoliła sobie na zostawienie kolejnego bezużytecznego kawałka metalu wewnątrz niej, ostatnim razem kiedy to zrobiła co chwila coś się w środku plątało i przerywało, nie wspominając o doprowadzającym do szału brzęczeniu przy prawie każdym ruchu.
- My nie... Ale ty wyglądasz jakbyś potrzebowała lekarza... Albo mechanika... Albo sporej ilości kleju... Z czego cię w zasadzie zrobili?- spytała różowowłosa dziewczyna z robotyczną protezą nogi.
- To nic takiego, jeśli nic wam nie jest powinniście się ewakuować. Niedługo przyjedzie tu policja.- Wzmianka o policji przyniosła spodziewany efekt, najpierw dzieciaki spojrzały na czerwoną zaskoczone, a gdy w końcu sens jej słów został przetrawiony, banda zebrała się pospiesznie do wyjścia.
- Możesz iść z nami jak chcesz... Możemy ci pomóc naprawić um... twarz...- zaproponował jej jeden z nastolatków
- Mam jeszcze jeden problem do rozwiązania, niemniej dziękuję za propozycję.- odparła Lio kierując się w stronę swojego 'problemu'. Co zrobić, co zrobić.... Powinna była zlikwidować chłopaka już dawno temu, na samym początku, w końcu ten jego karabin nie był ozdobą. Nawet jeśli ludzie, którzy chcieli jego śmierci, byli dużo większym zagrożeniem nie powinna była tak po prostu dać mu żyć. Chien stał spokojnie opierając się o ścianę, obserwując zbliżającą się marionetkę.
- Czujesz poczucie winy?- Pytaniu Lio towarzyszył nieprzyjemny dźwięk, przypominający ocierające się o siebie kawałki szkła. Jak tak dalej pójdzie, to lada chwila więcej kawałków zacznie odpadać, co tylko wydłuży proces naprawienia szkód, więc czerwonowłosa postanowiła na jakiś czas zaniechać ruchu warg, by nie pogorszyć swojego stanu.
- Nie.- Odpowiedź była prosta i krótka. Lio nie miała zamiaru na to narzekać.
- Zdajesz sobie sprawę, że nie musiałeś go zabijać? Mogłeś chociaż celować w nogi lub w rękę. Ten człowiek nie był wielkim zagrożeniem- Tym razem słowa marionetki padły bez towarzyszących im zazwyczaj ruchów warg, sama 'jakość' jej głosu zdecydowanie spadła, spowodowane to było zmianą źródła dźwięku, teraz jej głos dobywał się bezpośrednio zza panelu na jej szyi co, pomijając zduszone brzmienie jej głosu, zdawało się wyjątkowo dziwne i nie uszło uwadze bruneta.
- Działałem instynktownie- Duong wzruszył ramionami, przyglądając się kukiełce z zaintrygowaniem. Tego typu 'instynktowne działania' wyjątkowo nie przypadały Lalce do gustu. Najlepiej będzie go usunąć zanim odbierze więcej żyć. To był dobry pomysł, nie można mu zarzucić braku logiki. Najbezpieczniejsze wyjście. Problem w tym, że dla Lio Chien to na dobrą sprawę jeszcze dzieciak. W końcu brunet nie mógł mieć więcej niż 25 lat, a marionetka dobrze pamiętała jak głupie błędy popełniała w tym wieku, nie wspominając już o tym, że ona była zdolna do przeprowadzenia pełnej analizy sytuacji już od pierwszego dnia istnienia (może analizy te nie zawsze prowadziły do... Moralnych wniosków, niemniej zawsze były poparte logiką), co dawało jej sporą przewagę nad ludźmi. Aksel nigdy za jej wybryki nie chciał jej zezłomować, a czasem naprawdę powinien był to rozważyć Tak więc Lio podjęła decyzję.
- Jeśli nigdy więcej nie wyciągniesz broni bez mojego pozwolenia będziesz mógł żyć. Odpowiadają ci takie warunki?
Chien? Napisałabym tu coś więcej lepiej, ale sytuacje mam i kończyłam na szybko xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz