Pociąg jednak zaczął się zatrzymywać. Przez okna było widać jaśniejące w resztkach słońca budynki, a w ciemniejszych miejscach dało się zauważyć jaskrawe neony. Piękne miejsce, szkoda tylko, że pełne ludzi, albo zbyt bogatych żeby zwracać uwagę na taki plebs jak ty, albo zbyt agresywnych żeby dać ci spokojnie przejść przez wąską alejkę. Miejsce dobre dla turystów ale trudno tu o spokój, by mieszkać tu na codzień. Pociąg w końcu przystanął, sygnał nad drzwiami zaczął pikać a drzwi się otworzyły. Mnóstwo ludzi wyszło, jeszcze więcej czekało na to, żeby wsiąść. Przeciskając się przez tłum ludzi również Freya wysiadła na swoim przystanku docelowym - Elizjum. Dopiero teraz zdała sobie sprawę jak duszno było w tej metalowej puszce. Tutaj powietrze było dużo chłodniejsze, chociaż śmierdziało trochę spalinami. Poprawiając swój plecak ruszyła w kierunku swojego nowego lokum. Oczywiście była to jakaś stara rudera w pobliżu jednego z wielu masywnych mostów prowadzących do bóg-wie-czego. Nie zdążyła się jednak nawet zbliżyć do alei, która by ją tam zaprowadziła a drogę przebiegł jej jakiś bliżej nieokreślony zwierz wielkości kuca. Z wyrazem twarzy mówiącym nie więcej niż 'wtf?' wychyliła się zza ściany, by zobaczyć za czym tak pędzi. Niemal od razu spostrzegła spory cień na ziemi rzucany przez humanoidalne stworzenie lecące nad zwierzakiem. Humanoidalne bo pomimo tego że sylwetką przypominała dosyć niską dziewczynę miała parę skrzydeł. Ludzie raczej nie miewają skrzydeł, chyba, że to kolejny wytwór wyobraźni Freyi. Z jakiegoś powodu przeraziła ją myśl o kolejnym lokatorze w swoim umyśle, który mógłby tworzyć kolejne wizje swoich lęków, czy rzeczy które przeszkadzały mu w życiu. Dosyć już ludzi jak na jeden umysł.
Z ciekawości i z czystą nadzieją pobiegła za zwierzakiem, by przekonać się czy owe stworzenie jest jakkolwiek realne. Co prawda zaczynało się już ściemniać, ale czy w tym mieście kiedykolwiek było naprawdę ciemno? Światła wzdłuż ulicy wystarczały, żeby nie zgubić z oczu swojego przewodnika. Okazało się, że zatrzymał się dosyć szybko, w pobliżu nowego banera z jakąś dziwną reklamą. Freya zatrzymała się za ścianą budynku wychylając się na tyle, żeby zobaczyć niebieskowłosą dziewczynę ze skrzydłami i gościa w dziwnej masce z jeszcze dziwniejszymi znakami w miejscu gdzie maska miałaby oczy. Bawili się sprejami robiąc jakiś dziwny rysunek na owym banerze. W takim razie chyba można już stwierdzić, że nie są to tylko kolejne haluny, no nie? Bynajmniej tak było wcześniej. Były ale nie ingerowały jakoś specjalnie w otoczenie. Może poza Lenny, ona lubiła naruszać halunowe standardy i czasami rzucić czymś w kogoś. Trudno się potem tłumaczyć, że to nie ty tylko laska, która siedzi ci w głowie. No cóż... Para chyba właśnie kończyła swój rysunek, wyglądało to na jakiegoś...szczura? Trudno stwierdzić jednoznacznie. Kiedy zamaskowany typek na chwilę odszedł żeby odłożyć puszkę ze sprejem dziewczyna szybko domalowała coś na głowie napakowanego stworzenia. Szczur z różowym irokezem. Ładnie, ładnie. Chłopak chyba nie był tak zadowolony za to dziewczyna szczerzyła się od ucha do ucha. "Może by tak podejść i zagadać?", przemknęło Freyi przez głowę, natomiast nadal nie do końca wiedziała czy owi ludzie są jakkolwiek godni zaufania.
- No rusz zadek, mały chuderlaku!
Oczywiście w tym momencie postanowiła wpaść Lenny sprawiając, że panna Murdock z głośnym 'JEZU' potknęła się o jakieś śmieci i wywaliła się na ziemie zwracając tym samym uwagę parki zaszczurzonych wandali.
"Super..."
*Felix? Sava? Idk? Lekko wymuszone, pod wpływem migreny, ma prawo być 2/10 xD Powitajcie ładnie dziecko ze zjebanym łbem. (i sorka, że tak długo xp) *
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz