Nie interesuje mnie jak zarabiasz na życie. Nie obchodzi mnie ile masz lat i czy wyniosłeś dzisiaj śmieci. Powiedz mi raczej: co jadasz zwykle na obiad? Jak spędzasz czas, gdy wracasz wieczorem do domu? O czym marzysz? Za czym tęsknisz? Powiedz mi o tych wszystkich małych i dużych rzeczach, które czynią cię człowiekiem. A puste frazesy zostaw dla tych, których nie obchodzi kim jesteś.
Podstawowe informacje
Imię/Imiona: Alkai William, ale wyraźnie preferuje to pierwsze.
Twierdzi, że dwa imiona ma tylko dlatego, że rodzice nie mogli się między sobą dogadać. Mama chciała nazwać syna jakoś amerykańsko i nowocześnie – stąd Alkai. Ojciec natomiast upierał się przy tym, by pamiętał o swoich korzeniach i nazywał się brytyjsko i tradycyjnie – stąd William.
Nazwisko: Underwood
Znane pseudonimy: Jeżeli go szukasz Ten hipster z kawiarni wystarczy, żeby każdy zainteresowany wiedział o kogo pytasz. Poza tym chłopak raczej nie dorobił się żadnych znanych ksywek. A przynajmniej jeszcze nie.
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26 lat
Aparycja: Alkai William Underwood zdecydowanie wyróżnia się z tłumu zwykłych ludzi i przyciąga ich wzrok. Nie da się o nim łatwo zapomnieć nawet wtedy, gdy widziało się go tylko przez krótką chwilę na ulicy. Przede wszystkim dlatego, że jest cholernie wręcz charakterystycznym młodym mężczyzną. Naprawdę wysokim – w końcu nie bez powodu znajomi żartobliwie przezywają go żyrafą – i proporcjonalnie zbudowanym, chociaż niezbyt umięśnionym. Jak na człowieka, który je jeden duży posiłek dziennie i bywa aż irracjonalnie wręcz zdyszanym po wspięciu się na cztery piętra schodów przystało. Do tego miewa tendencję, by lekko się garbić, szczególnie wtedy, gdy z kimś akurat rozmawia. Wspaniale współgra to z charakterystyczną dla niego aurą wiecznego zmęczenia. Czasem sprawia wrażenie, jakby nie spał od wielu tygodni. A czasem tak, jakby tylko dobre chęci wciąż trzymały go przy życiu. Alkai potrafi wyglądać na absolutnie wręcz wykończonego, nawet wtedy, gdy nie ma to wiele wspólnego ze stanem faktycznym. Ot, taka już jego uroda.
Bynajmniej jednak nie brzmi jakby był już jedną nogą na tamtym świecie. Alkai ma całkiem przyjemny dla ucha głos – dotykający raczej wyższych rejestrów, a przy tym bardzo jasny i ciepły. Taki głos, który budzi zaufanie, bo nie może należeć do złej osoby. Taki, który dużo i głośno się śmieje. Oraz taki, któremu w lecie często towarzyszy wyraźnie zauważalna chrypka, bo przegrywa w starciu z klimatyzatorami i nikotynowym dymem. I gdyby nie to, Alkaia na pierwszy rzut oka bardzo trudno byłoby posądzić o palenie zwykłych, klasycznych papierosów. To jedna z jego niezaprzeczalnych, szeroko znanych wśród przyjaciół supermocy – fantastycznie unika bycia przesiąkniętym dymem. Bo chociaż subtelny aromat tytoniu raczej nigdy nie opuszcza go tak do końca, najczęściej miesza się z o wiele przyjemniejszym zapachem kawy, miętowej gumy do żucia czy najzwyklejszego żelu pod prysznic. A to czyni go nie tylko znośnym. To ważna część tego, kim Underwood jest w takim samym stopniu jak cienie pod oczami i szeroki uśmiech.
To, co bez wątpienia odróżnia go od innych na ulicy, to jego bielactwo. Alkai ma ciepłą, kremową karnację – taką, która szybko się opala – dość ciemną, by wyraźnie odcinały się na niej jego nieregularne, bielacze plamy. Pozbawione jakiegokolwiek pigmentu przebarwienia najłatwiej zauważalne są na jego twarzy: jedna z większych plam zajmuje sobie całą prawą skroń, kawałek czoła i zaczepia o oko; inna rozlewa mu się wzdłuż linii żuchwy po lewej i znika na szyi; kolejna tylko nieco wyżej na policzku trochę przypomina fasolę; jedna z poszarpanych na krawędziach kropek przebarwia mu lewą brew tuż przy nasadzie nosa; ma też kolekcję różnej wielkości plam i plamek rozrzuconych po czole i okolicy nosa. Trudne do przegapienia przebarwienia znalazły też sobie miejsce na palcach mężczyzny. Te w zasadzie są niemal całkowicie białe. Z pierwotnego koloru skóry zostały mu tam jedynie krzywe, trochę owalne punkty pomiędzy stawami, a i one prawdopodobnie szybciej czy później znikną. Z innych plam czasem widać te, które ma na nogach – jak chociażby tę na prawym kolanie; te kilka, które przypominają krzywą kocią łapkę na udzie nieco wyżej; czy ta na biodrze z tyłu po lewej. Większe i mniejsze plamy rozlewają mu się też pod oboma kolanami, na łydkach i stopach.
Wszędzie tam, gdzie sięgają plamy rosną mu całkowicie naturalne, białe jak śnieg włosy. Bez żadnych wyjątków. Dwukolorowe są nie tylko ręce czy nogi. Alkai ma również biało-kasztanowe brwi, rzadkiego wąsa i krótko strzyżoną brodę. Mało tego, tam, gdzie jedna z plam sięgnęła oka rosną mu nawet białe rzęsy. Oznacza to również, że burza miękkich, kasztanowych fal, która wykręca się w każdą stronę, poprzetykana jest tu i ówdzie widowiskowymi, białymi pasmami – jedno z nich zaczyna się na skroni i nie ma absolutnie żadnej szansy, by tego nie zauważyć. Cała ta bez wątpienia urocza konstrukcja ma też paskudną tendencję do tego, by skręcać się w małe loczki pod wpływem wilgoci.
Alkai Underwood uważa się za niekonwencjonalnie przystojnego człowieka. W końcu jego szczupła, lekko trójkątna twarz z wyraźnie zaznaczonymi łukami brwiowymi i wąskim podbródkiem może uchodzić za co najmniej proporcjonalną, jeżeli nie estetyczną. A ponieważ ludzkie oko ma skłonność do lubienia proporcji i harmonii, Alkai wielu ludziom najzwyczajniej w świecie się podoba. Nawet z tym jego lekko garbatym nosem i wąskimi wargami, które rozciągają się w nienaturalnie wręcz szeroki uśmiech. Alkai śmieje się naprawdę dużo i często. I zawsze mruży przy tym stale zmęczone, podkrążone od zbyt krótkich nocy oczy. Prawe oko Alkaia nieco różni się od lewego. Oba w większości są piwne, a w ich kącikach widać drobne zmarszczki i całkiem naturalne zasinienia. Jednak tam, gdzie sięgnęła bielacza plama tęczówka przebarwiła się na jasnoniebiesko.
Alkai ma też całe mnóstwo tatuaży i nawet nie sili się na ukrywanie tego faktu. Byłoby to niesamowicie trudnym zadaniem, patrząc na to, że ma je też na twarzy. Te jednak są najbardziej subtelne ze wszystkich. Nad prawą brwią ma wykaligrafowany czarnym tuszem napis: „Runaway” – na pamiątkę najlepszej decyzji, którą podjął w życiu. Pod lewym okiem natomiast znalazł sobie miejsce delikatny obrys klucza sześciu ptaków w locie. Reszta tatuaży jest już zdecydowanie ciekawsza. Wszystkie tworzone są ręką tego samego artysty, w tym samym, nawiązującym do oldschoolu stylu z wyraźnym czarnym konturem i jednolitym, kolorowym wypełnieniem. Wyglądają trochę jak dziecięca kolorowanka stworzona z oddzielnych wzorów oplatających cały tors Alkaia – od szyi i karku aż po grzbiety dłoni i biodra.
Głównym motywem przewodnim większości jego tatuaży są rośliny i zwierzęta. Ale na jego ciele znalazły sobie miejsce także inne wzory. Jak chociażby kwiatowa, okolona ciemnymi liśćmi mandala znajdująca się na jego szyi. Nieco poniżej – tuż nad obojczykami – kazał sobie wytatuować kolejno „HELLO” oraz „I’M GOOD” w taki sposób, by dało się je odczytać razem. Idąc dalej, na środku piersi ma pięknego motyla – nieco podkolorowanego rusałkę admirała – w towarzystwie dwóch rysunkowych pszczół po prawej i jaskółki po lewej. Mniej więcej na sercu wytatuował sobie odcisk łapki Winniego, nieco niżej i bliżej środka także obrys serca wypełniony kwiatkami. Serce w połowie jest przerwane, by zrobić miejsce na napis „STAY WEIRD”. Jeszcze dalej na prawo znajduje sobie miejsce cukrowa czaszka – na pamiątkę dzieciństwa spędzonego w bliskim kontakcie z meksykańską kulturą. Pod czaszką – bardziej na boku i już na linii dolnych żeber – znalazła sobie miejsce udekorowana liśćmi klepsydra z przesypującym się piaskiem. Tuż obok towarzystwa dotrzymuje jej sansewieria w doniczce z motywem palm (Noah) oraz niewielka różowo-żółto-cyjanowa mandala. Lewy bok Alkaia udekorowany jest lecącą ważką (Sebastién) i trzema żółtymi różami, które kończą się już na plecach. Na brzuchu po lewej ma przebity sztyletem kawałek pizzy (Gianluca), po prawej błękitną filiżankę ze wstążką, na której napisano „Not everyone’s cup of coffee”. Całości dopełnia zakrzywiający się jak uśmiech napis „F O O K” tuż pod pępkiem– wynik wyjątkowo głupiego, ale zabawnego zakładu.
Plecy Alkaia także pokrywają gęsto upakowane wzory. Na karku ma kompozycję z trzech kwiatów i liści układających się w kształt „V” i sięgających aż za uszy. Bardzo drobne – niemal przypominające piegi – rysunkowe kwiatki pokrywają też oba jego barki. Między łopatkami nieco poniżej kompozycji kazał sobie wytatuować kulę ziemską, którą od dołu półkoliście otaczają słowa „World Citizen”. Towarzystwa dotrzymują jej słońce z lewej strony i księżyc z prawej – oba te wzory mają kobiece twarze. Pod słońcem w okolicy lewej łopatki znalazł sobie miejsce plecak z mapą – wspomnienie autostopowych wojaży. Niedaleko plecaka bliżej środka pleców kazał sobie wytatuować kolorową muszelkę i wychylający się zza niej kwiat hibiskusa. Okolice prawej łopatki Alkaia zajmuje natomiast bardzo specjalny tatuaż – kaktus w kształcie wprost nawiązującym do wyciągniętego środkowego palca (Zeke). Pod doniczką kaktusa wytatuowany został piękny, stary sztylet skierowany ostrzem w stronę żółtych róż. Niemal dokładnie środek pleców Alkaia zajmuje kolejna mandala. Po lewej od mandali na boku Alkai ma kolorowego tukana siedzącego na gałązce. Na krzyżu natomiast posadził sobie tęczowego kameleona. Prawy bok pleców Ala u dołu zajmuje słój pełen świetlików.
Absolutnie kolorowe, niedopasowane do siebie nawzajem wzory pokrywają też ręce Alkaia. Jak na przykład jasna, zielona ćma księżycowa ze wzorzystymi skrzydłami znajdująca się na jego lewym bicepsie od zewnętrznej strony. Tuż pod nią mieści się kaktus z sukulentem na tle czerwonego, arizońskiego zachodu słońca. Od wewnętrznej Alkai trzyma biało-czerwonego królika, który może nie wygląda, ale w głowie właściciela nawiązuje do Tu’er Shena (Ming). Pod królikiem jest jeszcze kawałek miejsca na serduszko zrobione z kawałka odpowiednio powyginanej, grubej liny. Oba łokcie Ala pokrywają dwie zupełnie od siebie różne mandale. Niżej na przedramieniu znalazł sobie miejsce prosty napis „PASSION THIRSTY” sugestywnie ciągnący się wzdłuż niewielkiego, wypełnionego czerwonym winem kieliszka. Bliżej nadgarstka leży już tylko czerwona róża i jej rozkładające się dookoła liście. Od zewnętrznej strony przedramienia ma wytatuowaną monsterę w doniczce w geometryczne wzorki i brzoskwinię. Grzbiet lewej dłoni wieńczy natomiast kompas.
Patrząc na prawą rękę – Alkai na bicepsie trzyma papugę udekorowaną dookoła kwiatami i ciemnego węża po drugiej stronie. Pod papugą znalazła sobie miejsce prosta filiżanka z kawą i podpisem „WORLD’S OKAYEST BARISTA”. Po wewnętrznej stronie prawego przedramienia ma bukiet kwiatów w słoiku i małego, śpiącego kotka, którego sierść poprzetykana jest tu i ówdzie pomarańczowymi kwiatuszkami. Zewnętrzną stronę przedramienia zdobi motyl – mieniak tęczowiec – oraz gałąź pełna jasnych, różowych kwiatów. Wierzch prawej dłoni zdobi już tylko owoc granatu.
Alkai nigdy nie uważał, by miał jakiś wyraźnie zdefiniowany styl ubioru. I nigdy nie śledził zbyt wyraźnie modowych trendów, bo zdecydowanie bardziej ceni sobie wygodę ponad elegancją i szykiem. Trudno jednak zaprzeczyć, że jego szafa bardzo dobrze komponuje się zarówno z boho kawalerką, jak i z hipsterską kawiarnią, której jest prawie-właścicielem. Dlatego nie ma na świecie siły, która mogłaby go zmusić do założenia na siebie swojego jednolicie czarnego fartucha w ciągu normalnego dnia w pracy. Zakłada go tylko na specjalne okazje – jeżeli ma na to ochotę, któryś znajomy grzecznie poprosi lub szykuje się na wieczorną zmianę i zamierza rzucać rzeczami dookoła.
Szafę Alkaia w większości wypełniają kolorowe, wzorzyste T-shirty i wkładane przez głowę bluzy – ba, jego ulubiona jest pastelowo różowa, a napis na niej głosi dumnie: „PAN AND TIRED”. Ma też kilka koszul w kwiaty lub kratkę. I kilka par jeansów, z których połowa jest albo sprana, albo modnie dziurawa, albo obie te rzeczy na raz. Swoją drogą zawsze też wolał tenisówki od klasycznych trampków i nie może zrozumieć ludzi, którzy muszą wiązać sznurowadła za każdym razem, kiedy chcą założyć buty. Alkai lubi proste, niezbyt rzucające się w oczy dodatki. Dlatego stwierdził, że dobrym pomysłem byłoby przekłucie tylko lewego ucha (ale za to dwa razy) i nosi tam małe, złote kółeczka. Które pasują do równie gładkich obrączek czy zrobionych z łańcuszka bransoletek, które czasem zakłada. Jednakże siły wyższe brońcie go przed zegarkami – nienawidzi ich nosić.
A jeżeli wychodzi z domu wieczorami – całkowicie niezależnie od pory roku – bierze też ze sobą swoją ulubioną jasną, jeansową kurtkę. W czasie zimniejszych miesięcy absolutnie nie przeszkadza mu chodzenie po mieście w czapce, płaszczu czy szaliku, bo marznie nieprzyzwoicie wręcz szybko.
Narodowość: Stany Zjednoczone Ameryki
Rodzina: Thomas i Bethany Underwood – rodzice Alkaia – żyją. Mieszkają w Buckeye w Arizonie, ale oboje pochodzą z Anglii. Przeprowadzili się do Ameryki na krótko przed narodzinami Alkaia, co tłumaczy jakim cudem zachował resztki brytyjskiego akcentu, chociaż nigdy w Wielkiej Brytanii nie był. Alkai jest jedynakiem. Nie utrzymuje kontaktu z nikim z rodziny, bo nie chce, by go znaleziono. Uciekł z domu krótko po skończeniu szkoły średniej, bo jak sam mówi: Nie chciał zostać lekarzem.
Zameldowanie: Antillia, Eden Mieszka w mikrokawalerce nad The Lookout Cafe
Zawód: Barista | Barman – w zależności od potrzeb i pory dnia
Działalność
Ekipa: The Lookout [Eden]
Przełożony: Matthias Wölf Czy aby na pewno?
Rola: Alkai został podarowany Szczurom razem z The Lookout Cafe bez prawa do zwolnienia go pod żadnym pozorem. Prowadzi kawiarnię połączoną z barem, z której dochód częściowo finansuje potrzeby kryjówki Szczurów i zapewnia odpowiednią przykrywkę dla rotacji ludzi w okolicy. Poza tym ma oko na to, co dzieje się w Edenie i dba, by nikt nieproszony nie kręcił się w pobliżu kwater gangu.
Zdolności specjalne
Szczegóły: Alkai jest podręcznikowym wręcz przykładem wysoko funkcjonującego empaty. Rodzinna mutacja Underwoodów – dziedziczona zawsze w linii męskiej – klasyfikowana jest jako umiejętność dwóch kategorii: pasywnej i aktywnej. Alkai pasywnie wyczuwa uczucia i emocje istot znajdujących się w jego pobliżu. Odpowiada za to dodatkowy zmysł, którego nie da się po prostu wyłączyć – to tak, jakby chcieć czasowo ogłuchnąć czy oślepnąć na życzenie. Sam Alkai twierdzi, że jego umiejętność wystarcza w zupełności do tego, by panować nad całym The Lookout i na szczęście z ulicy docierają do niego tylko te najbardziej intensywne przypadki.
Aktywnie potrafi w dowolny sposób manipulować stanem emocjonalnym każdej osoby w okolicy. Może zmieniać natężenie danych emocji, wyciszać konkretne uczucia, wzmacniać je, a nawet zastępować zupełnie innymi. Warto jednak odnotować, że efekt jego mutacji słabnie wraz ze wzrostem odległości („Jeśli ktoś jest 60 stóp ode mnie, zwykle wiem, że i s t n i e j e, a nie od razu, że ma kiepski humor czy coś.”) Wobec czego szacuje swój maksymalny zasięg wyczuwalności na jakieś 15-20m, a łatwej i skutecznej manipulacji na mniej więcej połowę tego dystansu. Poza tym każde użycie mutacji zawsze obarczone jest bezwarunkowym odruchem – minimalnym skurczem mięśni twarzy. Nie jest to bardzo widoczny odruch, dlatego trzeba się przyjrzeć, żeby powiązać niekontrolowane drgnięcie brwi Alkaia ze zmianą ogólnego nastroju okolicy. Absolutnie nad tym nie panuje.
Underwood do opisywania swoich wyjątkowych zdolności i działania dodatkowego zmysłu używa skojarzeń i bardzo obrazowych, synestezyjnych wręcz opisów. Zwykle nie ma żadnego problemu z przełożeniem swojego odbierania świata na język, który zrozumieć może każdy. Najczęściej opisywane emocje odnosi do powszechnie znanych dźwięków, uniwersalnie odbieranych jako przyjemne bądź nie (np. wiercenia w ścianie, gry na harfie). Bardziej złożone emocje często określa, wzbogacając opis o własne odczucia (np. wibrujące, łaskoczące), konsystencje i wrażenia dotykowe (np. lepkie jak miód, aksamitne, śliskie), czy kolory. O wiele rzadziej odnosi coś do smaków i raczej nie zdarza mu się sięgać po zapachy.
Ukrywa mutację i nie chce, by ktokolwiek o niej wiedział. To nie tak, że się jej wstydzi. Alkai kocha swój dar i gdyby ktoś pozbawił go możliwości korzystania z niego prawdopodobnie czułby się tak, jakby ktoś amputował mu ulubioną kończynę. Underwood po prostu wie, że ludzie nagle zaczęliby patrzeć na niego z nieufnością i unikaliby go. Zostałby odmieńcem w kółko oskarżanym o wszystko, co wydawałoby się podejrzane ludziom dookoła, a The Lookout Cafe najprawdopodobniej by upadło. O tym, że jest mutantem wie w Megalopolis dosłownie pięć osób: Dhaqan i Zeke Oqinile, Fera Rosa, Matthias Wölf i Felix (który, nie chwaląc się, samodzielnie odkopał tę informację o Underwoodach).
Modyfikacje mechaniczne: BrakPozostałe umiejętności: Alkai nie jest człowiekiem, któremu powinno się zlecać zadania w terenie. Owszem, trochę potrafi się bić, ale na tyle, żeby nie dać sobie zbyt mocno obić twarzy w bójce barowej. Nigdy nie trzymał w rękach żadnego typu broni palnej i wyraźnie zaznaczył, że wolałby, żeby tak zostało. Noży także używa głównie w kuchni czy za barem i chociaż ma wprawę w ich używaniu, krojenie limonek i lodu to jednak nie to samo, co walka na noże w ciasnym zaułku. Ale Underwood nie jest znowu tak całkowicie bezużyteczny. Ma inne, nie mniej ważne umiejętności. Alkai jest mistrzem budowania złożonych relacji międzyludzkich. Fantastycznie radzi sobie z nawiązywaniem kontaktu z innymi, bo prawdopodobnie z większością ludzi znalazłby chociażby nić porozumienia. Bardzo szybko przekonuje do siebie innych i potrafi utrzymywać z nimi pozytywne relacje. Jest uważnym słuchaczem, który szybko wyciąga wnioski. Potrafi też przyciągnąć uwagę na tyle, by zostać wysłuchanym i spróbować przekonać swojego rozmówcę do zmiany zdania. Fenomenalnie radzi sobie z pracą w zespole, chociaż nie cierpi być liderem, bo twierdzi, że to zbyt duża odpowiedzialność dla kogoś jego pokroju. Świetnie za to odnajduje się w roli prawej ręki lidera ze swoim talentem do negocjacji i rozwiązywania wewnętrznych konfliktów. Alkai potrafi przesłuchiwać ludzi w taki sposób, by nawet nie odczuli, że byli przesłuchiwani. Bardzo dobrze radzi sobie w przypadkach, gdy przesłuchiwana osoba jest zbyt młoda lub zbyt przerażona, by mówić w innych okolicznościach. Underwood samą rozmową potrafi zdobyć zaufanie i dowiedzieć się naprawdę interesujących rzeczy. Ma też na co dzień kontakt z wieloma młodymi ludźmi z wielu środowisk, więc mimochodem doskonale zdaje sobie sprawę z tego o czym mówi miasto.
Prawo jazdy zrobił już po przyjechaniu do Megalopolis (i wspomina to jako jedno z bardziej traumatycznych wydarzeń w jego życiu – „Widzieliście ile na ulicach jest samochodów? I każdy robi coś innego!”), co sprawia, że jego uprawnienia do jazdy traktowane są na równi z międzynarodowymi. Mimo tego, że wcale nie radzi sobie za kierownicą tak źle i nie stwarza zagrożenia w ruchu lądowym – w przeciwieństwie do innych wybitnych osobistości w gangu – rzadko robi z niego użytek, bo miasta są fantastycznie ze sobą skomunikowane, a transport miejski działa dla niego wystarczająco dobrze. Prawdopodobnie zdecydował się na prawo jazdy tylko dlatego, że ładnie wygląda w CV i czasami ułatwia mu życie, jeśli zdecyduje się wynająć samochód z wypożyczalni. Z umiejętności, które nie mają kluczowego znaczenia dla Szczurów: ukończył cykl kursów, które zrobiły z niego naprawdę dobrego baristę. Część ufundował mu Dhaqan, część Alkai opłacił z własnej kieszeni. Okazało się, że ma do tego serce i talent, więc jego kawa nie ma sobie równych w całej okolicy miasteczka studenckiego w Antilli. Z ciekawości dorzucił sobie do kompetencji kurs z miksologii, a potem spędził wiele godzin z Internetem, ucząc się sztuczek barowych. Ma naprawdę zręczne palce i koordynację ręka-oko. Dodatkowo tworzenie czegoś z niczego jest jedną z rzeczy, które uwielbia robić. Czy to odnowienie starego mebla czy stworzenie czegoś od podstaw – Alkai wierzy, że posiada wszystkie niezbędne kompetencje, by ukończyć każdy projekt, na którego realizację wpadnie. A jeśli czego nie umie to z przyjemnością nauczy się czegoś nowego. Stąd właśnie większość bieżących napraw w The Lookout potrafi zrobić sam i nie potrzebuje wzywać żadnych fachowców. Zresztą do twarzy mu z farbą na nosie i wkrętarką w ręce.
Osobowość
Charakter: O ludziach takich jak Alkai Underwood mówi się wiele i bardzo różnie. Zwłaszcza w kontekście tego, że porzucił całe swoje życie po niecałych dwóch dekadach, zniknął bez żadnego śladu i rozpoczął je na nowo tysiące kilometrów od domu. Ci, którzy go podziwiają, nazywają go wolnym duchem. Człowiekiem pełnym pasji i niezależności, który wiedział czego chce i miał odwagę, by po to sięgnąć. Mówią, że jest osobą, która przeżyje swoje najlepsze życie w wiecznej pogoni za wolnością i swobodą, bo nie dała się zamknąć w ciasnej klatce cudzych oczekiwań. Natomiast ci, którzy mu zazdroszczą, zwykle mówią, że to nie odwaga, a zwykła głupota pchnęła go do odrzucenia wszystkiego, co do tej pory w życiu osiągnął. I że jest naiwnym idealistą, który wcześniej czy później się sparzy i wróci do domu z podkulonym ogonem. Alkai oczywiście przybija piątkę tym pierwszym i śmieje się z tych drugich. W końcu trudno oparzyć człowieka, który pierwsze 18 lat życia spędził pośród piasków pustyni Sonora. W rodzinnej Arizonie czekałyby go tylko studia medyczne, bo ojciec uważał, że byłby wspaniałym psychiatrą. Takim samym jak on. Tylko, że Alkai wcale nie chciał być psychiatrą ani nawet psychologiem. Chciał być tylko Alkaiem Underwoodem – dzieciakiem, którego nie raz i nie dwa okradli, gdy autostopem podróżował po Stanach. Czy w takim razie naprawdę stracił tak wiele? Nie wydaje mu się.
W końcu zawsze uważał, że to praca w krawacie unieszczęśliwiałaby go bardziej. Nie potrafił sobie wyobrazić sobie siebie w kitlu w szpitalu. Zawsze eleganckiego i profesjonalnego jak ojciec. Nie ciągnęło go do medycyny. I nie za bardzo miał ochotę zagłębiać się w tajniki psychiatrii. Nie miał pojęcia jakim cudem miałby ukończyć studia w dziedzinie, z którą nie chciał mieć zbyt wiele wspólnego. Owszem, możliwość pomagania ludziom przez resztę była kusząca i niewiele brakło, żeby wmówił sobie, że tego właśnie chciał. Ale to nie było jego życie. Bielacze plamy nie pasowały do tej wizji. Pasowały natomiast do otwartych dróg międzystanowych, ciężaru plecaka przewieszonego przez ramię, kilometrów pustkowi bez żywej duszy i przypadkowych spotkań w przydrożnych barach. Serce Alkaia nigdy nie biło dla życia, które zaplanowali dla niego rodzice. Ono zawsze rwało się przed siebie, byle dalej od znajomego, bezpiecznego domu. Prosto ku przygodzie czekającej gdzieś daleko na granicy z Nevadą. Albo i jeszcze dalej, ku zimnej północy czy zielonemu wschodowi. Do niepewności czy następny dzień przyniesie coś dobrego czy wprost przeciwnie. Do swobody i braku planu sięgającego dalej niż dwa dni na przód. Do spontanicznych zabaw z nieznajomymi na campingach. Do ludzkiej życzliwości zdolnej przenosić góry. Do notesu wypełnionego mapami, adresami i numerami telefonów. Do ludzi, którzy przychodzili i odchodzili, rzadko wracając do jego życia na dłuższą chwilę. To, co nastoletniego Alkaia pociągało najbardziej nigdy nie kryło się tuż za najbliższym rogiem. Potrzebował tej niewygody podróży. Potrzebował napiętego budżetu i strategicznych decyzji śniadaniowych. Potrzebował czasem nie zjeść niczego przez cały dzień czy raz na jakiś czas ominąć prysznic, by następne móc docenić bardziej niż kiedykolwiek. I potrzebował tej satysfakcji, gdy po długim, męczącym dniu marszu zrzucał plecak z ramion, by w pięknym miejscu spędzić kolejną noc pod gwiazdami.
I to właśnie takie szalone historie, pełne ślepego optymizmu, dramatycznych zwrotów akcji i małych cudów doprowadziły go do miejsca, w którym znalazł się obecnie. Nie da się jednak ukryć, że żyje w swoim małym chaosie. Takim pełnym spontanicznych decyzji, kontrowersyjnych wyborów i wybuchów entuzjazmu. Najwyraźniej dobra organizacja nigdy nie była jednym z jego wielu talentów. Po jego małym, acz bardzo gustownie zagraconym mieszkaniu doskonale widać wszystko to, co zarzucali mu rodzice. A przyznać trzeba, że straszyli go często i nader chętnie mrożącymi krew w żyłach opowieściami o tym, gdzie skończy, jeśli się za siebie nie weźmie. Ojciec mógł mu zarzucać, że jest zbyt roztrzepany i wymaga przez to bezustannego nadzoru, bo niczego nie potrafi przypilnować. Mama mogła mu zarzucać, że pamięć ma dobrą, chociaż krótką i dzięki temu po raz kolejny zapomniał wyjąć naczyń ze zmywarki czy rozwiesić prania, a przecież wyraźnie go o to prosiła. Ba, mogli mu nawet zarzucać lenistwo, gdy przyłapywali go na graniu z kolegami, kiedy według ojca powinien się uczyć ("Bo nie dostaniesz się na medycynę"). Underwood może z całą pewnością powiedzieć, że rodzice mieli wtedy rację. Jest wszystkim tym, co sobie o nim myśleli. Tym zabawniejszy jest dla niego fakt, iż okazało się, że bycie okropnie roztargnionym leniem w zasadzie nie wyklucza funkcjonowania w społeczeństwie.
Ba, wbrew pozorom całkiem dobrze sobie radzi z życiem w grupie. Fantastycznie odnalazł się w swoim nowym, megalopolijskim życiu i z pewnością nie może narzekać na nudę czy samotność w obcej metropolii. Underwood ma w sobie coś takiego, że działa na ludzi jak magnes i podbija serca właściwie z marszu. I to z wielu powodów zresztą! Przede wszystkim dlatego, że nigdy nie pozbył się tej drobnej iskry szaleństwa, która sprawia, że wszystko jest piękniejsze i bardziej fascynujące, a on z przyjemnością wskaże ci palcem te wszystkie niedoceniane na co dzień drobne przyjemności. Z dziką wręcz rozkoszą, bo powiedzieć, że Alkai Underwood emanuje radością życia to jakby nic nie powiedzieć. Jest przy tym duszą towarzystwa i często bywa w centrum zainteresowania. Nie dlatego, że o to zabiega. Alkai prawdę powiedziawszy przy całej swojej pewności siebie i bezczelności nigdy nie szukał uwagi na siłę – czy tego chce czy nie to uwaga zwykle znajduje jego. Na szczęście jest cholernie towarzyskim ekstrawertykiem i chyba tylko dlatego nie bywa przytłoczony całym tym zainteresowaniem. Nie żeby był w stanie je wykorzystać do czegoś złego. Nie byłby w stanie się na to zdobyć.
Underwood jest tym typem człowieka, którego zdaje się fascynować ludzkość w każdej formie i kształcie. Z całą swoją otwartością i nieskończonymi pokładami empatii daleki jest od oceniania kogokolwiek po pierwszym wrażeniu. W ogóle stara się unikać osądzania ludzi, jeśli nie jest to absolutnie konieczne, bo zwykle z góry zakłada, że ludzie są dobrzy i co najwyżej trafił na zły czas w ich życiu. Owszem, zdarza mu się przejechać na kimś od czasu do czasu, bo nie ma w nim zgody na poglądy, które krzywdzą innych ludzi. Ale to nie oznacza, że nie starał się zrozumieć tej drugiej osoby i historii, która się kryła za takimi przekonaniami. W końcu zawsze wierzył w szczerą i jasną komunikację, co bardzo dobrze widać – pomimo małej armii byłych partnerów z połową wciąż utrzymuje luźne kontakty, a druga połowa nie chce jego śmierci w męczarniach. Potrafi być naprawdę cierpliwym i uważnym słuchaczem, jeśli tego wymaga sytuacja. Takim pełnym szacunku, który nie będzie ci przerywał i w pierwszej kolejności spyta czy potrzebujesz tylko wysłuchania czy może jednak rady (a potem czy może cię dotknąć albo przytulić – zgodzisz się raz i przepadniesz, bo już nigdy nie zaznasz spokoju, jeśli nie odwołasz tej zgody). Dlatego wielu ludzi przychodzi do The Lookout Cafe głównie po to, by porozmawiać z Alkaiem, a kawa jest tylko smacznym dodatkiem do całego doświadczenia. Bo Underwood naprawdę chętnie pomaga innym, jeżeli tylko jest w stanie. A jeśli nie wymaga się jego ratunku też nic nie szkodzi. Jest na tyle kreatywnym człowiekiem, by z miejsca wymyślić odpowiednio wciągający temat do rozmowy. Bo bądźmy ze sobą szczerzy: banalne rozmowy o pogodzie już dawno przestały go bawić. Woli raczej spytać czy wierzysz w prawdziwą miłość albo dlaczego owady nie lecą do słońca, skoro tak bardzo kochają jasne światło. Ot, ciężko się nudzić rozmawiając z Alkaiem. Zwłaszcza, że najwyraźniej zdaje się nie mieć świadomości istnienia czegoś takiego jak tematy tabu. A nawet jeżeli ktoś go kiedyś uświadomił i tak ma to gdzieś.
Relacje z innymi: Tak naprawdę trudno znaleźć osobę, która miałaby za co Alkaia nienawidzić. To raczej typ człowieka, który dogada się z każdym i stara się nikomu nie szkodzić. Ma wielu znajomych, ale niewielu z nich uznaje za swoich prawdziwych przyjaciół. Zamiast tego Alkai żartobliwie nazywa siebie królem szczeniackich romansów. I zdaje się rzeczywiście czuć dobrze, flirtując z ludźmi przez chwilę i rozstając się. Nie miewa raczej złamanego serca i nie zostawia po sobie złamanych serc. O takich znajomościach raczej szybko się zapomina. A nawet jeśli trafi na kogoś, kto nie będzie w stanie zapomnieć tak łatwo, zwykle ta osoba wie, gdzie go szukać. Alkai chętnie na ten temat porozmawia i wszystko sobie wyjaśnią.
Pozytywne: Co ciekawe, Alkai Underwood nie odpowiada wyłącznie przed jednym przełożonym. Pośrednio odpowiada przed Ferą Rosą, bezpośrednio przed szefem edeńskiej bazy Matthiasem Wölfem, który w dodatku traktuje go jak swojego niemalże następcę. Z oboma stara się utrzymywać raczej przyjazne relacje. Jednak najbardziej związany czuje się Jego Królewską Wysokością Dhaqanem Oqinile. Bo mówiąc zupełnie szczerze zawdzięcza mu najwięcej. To właśnie Dhaqan znalazł Alkaiowi pracę w The Lookout kilka lat temu i zadbał o to, by chłopak zadomowił się w mieście jak trzeba. Upewnił się nawet czy aby na pewno niczego mu nie brakowało na początku, chociaż mieli dość skrajne opinie co do akceptowalnego standardu mieszkania Alkaia (tak, chodzi między innymi o łóżko zrobione z materaca leżącego na paletach). Alkai już od dawna nie potrzebuje pomocy Likaona, by funkcjonować całkowicie niezależnie, ale i tak nie mógłby zrezygnować z tego kontaktu. Nie tylko dlatego, że naturalnie stał się oczami i uszami Dhaqana w Edenie. Przede wszystkim dlatego, że został najfajniejszym starszym bratem pewnego nastolatka, który lubi uciekać z domu i marudzić na cały ten koślawy świat dorosłych.
Negatywne: Prawdopodobnie dokonał w tym miejscu niemożliwego. Mianowicie: wzbudził zazdrość pewnego francuskiego wariata, który do tej pory był jedynym przyjacielem wszystkich w gangu. To nie tak, że Alkai żywi do Sylvaina Berthiera jakiekolwiek negatywne uczucia. Zasadniczo Levi niczego mu nie zrobił. A jednak Leviathan z jakiegoś powodu nie może powstrzymać się od złośliwych docinek, ilekroć dostanie szansę.
Playlista: Sleep On The Floor – The Lumineers | Luck – American Authors | I'm Not A Saint – Billy RaffoulZałączniki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz