wtorek, 26 czerwca 2018

This house is protected by the good Lord and a gun. You might meet them both if you come in unwelcome.

归途 (Guītú - też nie miałam pojęcia, że tak się to czyta)
Imię: Corazon, w tłumaczeniu oznaczające ,,Serce”. Łatwo skracalne do ,,Cora”. Nie ma zielonego pojęcia skąd matce do głowy wpadł podobny pomysł, ale nie marudzi. Nawet jeśli hiszpańskojęzyczni słysząc je drapią się w głowę, samo imię właścicielce nawet się podoba. Wpasowało się w stwierdzenie jej byłego oddziału, że kobieta była ,,Sercem i duszą” całej ekipy, a i teraz można nawet odnieść wrażenie, iż bez niej każde towarzystwo jest zdecydowanie cichsze.
Nazwisko: Noriega Rael - zgodnie z tradycją pierwsze po ojcu, a drugie po matce.
Pseudonim: Dorobiła się właściwie tylko jednego, który sama sobie nadała: ,,Espejo”, czyli ,,Lustro”. Jest to najprostszy opis ulubionej sztuczki Cory, którą dopracowuje od kilku lat. Nieźle ten przydomek rozsławiła, zanim przeniosła się na stałe do Megalopolis. Nad tutejszą reputacją dopiero pracuje.
Płeć: Kobieta, aczkolwiek ani jej imię, ani przezwisko nie wskazują na to jednoznacznie. Przestępczy półświatek Megalopolis z początku założył, że jest facetem i plotka ta nadal kręci się po okolicy. Espejo niespieszno ją poprawiać.
Wiek: 36 lat
Rasa: Świetnie zakamuflowana mutantka. Nawet testy genetyczne nie potrafią jednoznacznie określić, czy w DNA Noriegi istnieją znaczne zmiany. Żadnych oznak fizycznych czy psychicznych pod tym względem także nie wykazuje, więc widać to dopiero wtedy, gdy kobieta otwarcie się pochwali swoimi możliwościami.
Narodowość: Hiszpania
Obywatelstwo: Zamieszkała na stałe w głównej bazie w Elizjum, toteż i tamtejsze obywatelstwo sobie przyjęła. Ba, nawet kupiła mieszkanie tuż nad siedzibą Szczurów, by jeszcze bardziej wyglądać na kolejnego typowego mieszkańca Megalopolis. Stoi prawie całkiem puste i czasem tylko służy Corazon lub komuś innemu za kryjówkę. Zdecydowanie częściej od samej właścicielki śpią tam jej znajomi.
Rodzina: Starszy brat poszedł w ślady ojca, więc razem z Noriegą seniorem trafił do więzienia za działalność w kulcie. Młodsza siostra Corazon postąpiła za jej przykładem i uciekła zabierając ze sobą matkę zanim sprawy przybrały najgorszy obrót. Prawdopodobnie mieszkają gdzieś w Meksyku. Cora nie utrzymuje z nimi kontaktu.
Miłość: Gdy już nie obowiązywały ją rygory przekręconej pseudo religijnej doktryny, zaczęła próbować życia towarzyskiego. Ma za sobą dwa związki, z czego jeden zakończył się normalnie, a drugi wezwaniem policji. A szkoda - Noriega naprawdę tego idiotę polubiła. Lekcja na przyszłość: lepiej pilnować swoich rzeczy.
Aparycja: Noriega nie jest dobra w ukrywaniu się. Nigdy nie lubiła zabawy w chowanego, bo ani nie potrafiła się skradać, ani nie miała cierpliwości, by długo siedzieć w kryjówce. Niezależnie, czy to na ulicy, czy podczas strzelaniny, w tłumie dostrzeżesz ją jako pierwszą. W tej pierwszej wersji wydarzeń może za to okazać się nieco bardziej rozkojarzona niż w drugiej - przez własne gadanie może nawet nie usłyszeć jak się zbliżasz. Głos Corazon poznasz w pierwszej kolejności: jest niski i lekko zachrypnięty, wyraźnie uszkodzony przez lata przekrzykiwania wszystkich i wszystkiego wokół niej. Nadrabiała nim posturę, ponieważ chociaż do najniższych osób nie należy, w jej oddziale właściwie wszyscy byli od niej wyżsi. Teraz przejmować się tym nie musi - wśród Szczurów wzrost Rael trzyma się w średniej - ale dalej ma tendencję do podnoszenia tonu głosu, szczególnie, gdy świetnie się bawi. Ma typowo wojskową sylwetkę, niezbyt atrakcyjną jak na standardy dzisiejszej mody. Nie przeszkadza jej to ani trochę, bo zdaje sobie sprawę, że bez trudu pokonałaby większość swoich rówieśniczek w konkurencjach wymagających wysiłku fizycznego. W ogóle nie stara się nikomu przypodobać, aczkolwiek gdyby chciała, ma ku temu warunki. Jej cera jest naturalnie o pół tonu ciemniejsza od standardowej ,,białej”, a przedramiona i twarz najwyraźniej trwale opaliła. Sporo odziedziczyła po matce, w tym zarysowane kości policzkowe i delikatny podbródek, nie pasujący w żadnym stopniu do żołnierza. Jakby tego było mało, ojciec dał jej prosty, ale nie zadarty nos. Młodej Corze wyjątkowo przeszkadzała jej własna uroda i odkąd trafiła do czynnej służby robiła wszystko, by nie wydawać się kumplom z jednostki w żaden sposób atrakcyjna. To właśnie z tamtych czasów wyciągnęła swoje dzisiejsze nawyki, jak wstręt do makijażu i jakiejkolwiek biżuterii oraz ,,gust” co do ubioru. Dobrze czuje się w luźnych, wygodnych ciuchach. Zawsze wygląda, jakby wybierała się do siłowni, a przynajmniej tak z reguły kojarzą się jej znoszone, skrócone do połowy łydki dresy, sportowe obuwie i bluza z suwakiem. Włosów też z reguły spina niechlujnie, najczęściej w koka. Wyjątek robi, ironicznie, dla swojej prawdziwej roboty w gangu - doświadczenie wojskowe nauczyło ją, że w środku akcji twoim największym wrogiem może się okazać luźny kosmyk włosów. Żeby nie było, niechlujny wygląd nie ma nic z niechlujnością samą w sobie. Jako wykwalifikowany medyk Cora potrafi utrzymać wokół siebie porządek. Do wszelkich zadań podchodzi z absolutną pewnością siebie, którą aż widać. Elementem niezmiennym w jej ubiorze jest medalik w kształcie odwróconego trójkąta z wygrawerowaną na środku gołębicą, zawieszony na łańcuszku po nieśmiertelniku. Samych nieśmiertelników pozbyła się dawno temu, bo - w przeciwieństwie do poświęconego medalika - nie miały dla niej żadnej wartości. Symbol (niezbyt typowy jak na pamiątkę pierwszej komunii świętej) to godło zlikwidowanego kultu paramilitarnego, którego członkowie nazywali siebie ,,Bojownikami Ducha Świętego”. Porzuciła grupę jeszcze przed ingerencją sił rządowych, ale nadal jest wierzącą i nie wyobraża sobie wyrzucać przedmiotu o wartości religijnej. Zabrała ze sobą z Hiszpanii także kilka innych pamiątek, w tym swój ekwipunek żołnierski. Najistotniejsza z całej listy jest kamizelka kuloodporna, ale Espejo nie miała serca pozostawiać swojego ciemnoczerwonego beretu, gogli (chroniących nie tylko przed ostrym światłem, ale i odłamkami) i kombinezonu moro. Po ucieczce sprawiła sobie także czerwoną bandanę, pozwalającą jej zachować niejaką anonimowość, nawet jeśli bardziej pomaga jej sam fakt, że z reguły działa zbyt szybko, by dać komuś szansę na zapamiętanie jej wyglądu. Niemalże tuż przed dołączeniem do Szczurów zrobiła sobie tatuaż na wierzchu prawej dłoni: ośmiokątny kryształ z odbijającymi się w jego wnętrzu ściankami, subtelnie zabarwionymi na kolory tęczy. Wyjątkowo misterna i świetnie wykończona robota, której kobiecie aż szkoda zakrywać.
Charakter: Wielu nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wielką rolę w budowaniu charakteru odgrywa wiara. Człowiek z natury jest istotą religijną i musi w coś wierzyć, nawet jeśli nie będzie to konkretny bóg. Jahwe, Allah czy Budda to tylko imiona. Dla Corazon ważniejszym jest to, co się za nimi kryje: ideologia, filozofia, wkład w kulturę i historię świata. Czyni to z niej osobę wyjątkowo tolerancyjną i rzeczową, jak na kogoś wychowanego w prawie że kultystycznej wizji świata. Cora nie ocenia innych po tym, w co wierzą. Nawet do ateistów nic nie ma, bo absolutnie KAŻDY w coś wierzy. Po prostu nie każdy obiekt kultu ma imię i książkę spisaną przez kogoś oświeconego. Doskonale wie, że nie ma najmniejszych praw do szufladkowania drugiego człowieka, a ludźmi kierującymi się stereotypami i uprzedzeniem po prostu gardzi. Należy do tej grupy nie uznającej wszystkich Arabów za terrorystów, Cyganów za złodziei, a drugowojennych Niemców za nazistów. Przy okazji nie boi się swojego zdania wyrażać i uparcie bronić, przez co nierzadko musi zdzierżyć trochę nieprzyjemnych komentarzy. Matka zawsze uważała ją za naiwną, równocześnie martwiąc się, że kiedyś źle wypowiedziane słowa ściągną na dziewczynę poważniejsze kłopoty niż kilka siniaków i urażoną dumę. Wierzyła, iż córka ostatecznie z tego wyrośnie i wiecie co? Tak się nie stało - Noriega jest równie zadziorną, dumną i upartą kobietą jaką była od urodzenia. Zaciskanie bezsilnie pięści czy mruczenie przekleństw pod nosem po prostu nie jest w jej stylu. Chętniej głośno klnie i mocno bije. Gdy ma ku temu okazję, woli działać niż siedzieć cicho. Wtrąca się w wiele spraw, często nawet takich nie wymagających jej obecności. Zdarza jej się przez to doprowadzać do rękoczynów, z których (na własne szczęście) ma spore szanse wyjść zwycięsko. Ognisty temperament równocześnie robi z niej dobrą mediatorkę - nie znosi przysłuchiwać się cudzym kłótniom, więc z reguły po prostu wchodzi między walczących i (czasem dosłownie) rozdziela ciągnąc za kołnierze. Czasem doda do tego tylko jakiś komentarz dający znać jak wysoko sięgnęła frustracja Hiszpanki, po czym wróci do swoich spraw, ale w przypadku bardziej skomplikowanych konfliktów może wygłosić istne kazanie. Chociaż w większości brzmią niczym rodzicielskie morały, jedno trzeba Corze przyznać: potrafi dać człowiekowi do myślenia. Nie jest żadną mówczynią, ale czasem proste żołnierskie słowa i kilka przykładów podkreślających bezsens całej sytuacji wystarczają, by przynajmniej zamknąć delikwentom usta na jakiś czas. Nikt nie lubi być przyrównywanym do bezmyślnego dziecka, a takie czasem odnosi się wrażenie po tyradzie Espejo. I tak, kobieta doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że gdyby została matką, byłaby chyba najbardziej zaborczym rodzicem w całym Megalopolis. Doskonale zna wszystkie swoje wady i osobiste problemy, co mocno przekłada się na jej samoocenę. Jak już wspomniałam na początku, religia to istotny czynnik dla ludzkiej psychiki. A dziecko, z którego fanatyk tworzy żołnierza, jest jednym z najpaskudniejszych wariantów jej złego wpływu na rozwój charakteru. Rael potrafi prosto z mostu przyznać, że jej kręgosłup moralny został spieprzony do sedna. Cora właściwie nie ma już zielonego pojęcia, co jest dobre, a co złe, bo nawet prawo dopuszcza się czegoś, co zwie zbrodnią. Corazon już jakiś czas temu uświadomiła sobie, że nie ma dobrych i złych - są ludzie, a człowiek, jak każda istota żywa, po prostu chce przeżyć. Rael nie usprawiedliwia swoich czynów niczym i nie szuka przebaczenia. Żyjąc w wierze doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że tacy jak ona zasługują już tylko na miejsce w piekle. Jedynym, co jej pozostaje jest robienie tego, w czym jest najlepsza. Jeśli więc świetnie wychodzi jej sianie chaosu, czemu miałaby zmarnować swój talent? Przynajmniej będzie miała pewność, że świat ją jakoś zapamięta i ma głęboko gdzieś, dla kogo będzie idolem, a dla kogo terrorystką. Pomimo tego przeświadczenia ma pewne określone zasady, których nie godzi się łamać. Wynikają głównie z jej wręcz prostolinijnej wiary. Chociaż swoją duszę uznaje za straconą, Cora nadal jest silnie wierzącą chrześcijanką. Nie widzi sensu w porzucaniu raz przyjętej idei przez strach przed potępieniem. Wyjaśnia to prostą anegdotą: Odrzucenie istnienia dentysty nie sprawi, że twój ząb wyzdrowieje. Dlatego jeszcze nie wyrzuciła medaliku Bojowników Ducha Świętego i - ironicznie - modli się do Trójcy (choćby i w myślach) przed własnoręcznym rozpętaniem istnego piekła.
    Espejo nieustannie targają wewnętrzne konflikty. Czuje się jak najgorszy zdrajca i hipokryta, ale w życiu nie daje tego po sobie poznać. W jej zachowaniu nie widać absolutnie żadnych wątpliwości. Każde wypowiedziane słowo, krok naprzód i oddany strzał przemawiają za niesamowitą pewnością siebie, o którą nikt nie posądziłby kobietę, która przeżyła kryzys wiary i światopoglądu. Corazon z doświadczenia wie, że na polu bitwy potrzebna jest przynajmniej jedna osoba, po której widać, że wie co robi. Dodaje to innym otuchy i zachęca do podjęcia własnych działań. Noriega nie bez powodu dorobiła się tytułu ,,Serca i duszy oddziału” - nawet w centrum strzelaniny potrafi rzucić ci zadziorny uśmiech i zawołać ,,Bierz ich, tygrysie!”. Z tego powodu zwykła dosyć łatwo zdobywać sympatię innych najemników o podobnych doświadczeniach życiowych. Po części można jej wieczną pewność siebie i brak zawahania przypisać doświadczeniu medyka polowego, bo w końcu co to za chirurg, któremu trzęsą się ręce? W innym scenariuszu życiowym kobieta pewnie poszłaby całkowicie w medycynę lub inny zawód wymagający kontaktu z drugim człowiekiem. Wydaje się doskonale wszystkich rozumieć. Jednakże ostatecznie mamy do czynienia z tą, a nie inną wersją Corazon i jeśli szukasz kogoś, kto sobie z tobą pomilczy, to źle trafiłeś. Hiszpanie z natury są głośni, rozgadani i towarzyscy, a Cora nie odbiega od tego stereotypowego schematu w żadnym stopniu. To idealny towarzysz na wyprawę do najbliższego baru, gdzie podnoszenie głosu bez wyraźniejszego powodu będzie usprawiedliwione ogólnym gwarem. Na dodatek bardzo lubi sport i, podobnie jak z religiami, nie jest uprzedzona do żadnej dyscypliny. Nikogo chyba nie zdziwi, że uwielbia wszelkie odmiany rocka i metalu. Niektórzy nawet sądzą, że ten akurat gatunek najbardziej trafia w jej gusta, bo bywa głośniejszy niż ona sama. I pamiętaj: śpiewać każdy może, w tym i Corazon.
Zarys przeszłości: Konflikty na tle religijnym powszechnie uznawane są za jedne z najbardziej bezsensownych w historii ludzkości. Jakby nie patrzeć, ich uczestnicy biją się o prawo do posiadania racji w konkretnym temacie. Idąc jeszcze dalej można by było nawet uznać, że taki dżihad jest równie bezsensowny co wyprawy krzyżowe. Wojny w założeniu były przez wieki środkiem zysku: teren, pieniądze i dostęp do surowców grał kluczową rolę w przetrwaniu imperiów. Jakie przetrwanie zapewniało udowodnienie, że czyjś bóg jest gorszy od innego?
Inna sprawa, gdy ktoś wykorzystuje religię jako motor napędowy swojej kopalni złota. Przykładowo: tworzy sobie małą armię napojoną ideami, która walczy nie chcąc niczego w zamian, bo wystarczy im samo poczucie spełnienia.
Taką małą armią byli Bojownicy Ducha Świętego - grupa paramilitarna, która swego czasu nawet dorobiła się poparcia prawdziwego wojska. Jej założycielem był zwolniony ze służby porucznik, człowiek doskonale obeznany z organizacją prawdziwego oddziału. Do podjęcia decyzji skłoniła zwykła bezczynność. Facet czuł się wręcz oburzony swoją dymisją, chociaż dobrowolnie ją przyjął. Najwyraźniej powrót do normalnego życia poza wojskiem mu nie służył. Przyczynić się do tego mogła również niespełniona ambicja. Jakikolwiek powód by to nie był, można go podciągnąć pod jedno określenie: chęć zysku. Espejo już nie obchodzi, czy chciał zarobić, czy po prostu zaistnieć - złe intencje nie mają uzasadnienia i w jej pamięci mężczyzna pozostał po prostu kolejnym chciwcem.
Oddział głosił pięknie brzmiące idee: miał rozstrzygać groźne konflikty szybko i skutecznie, okazując pojmanym łaskę ku chwale idei Jezusa Chrystusa, który wybaczał nawet swoim dręczycielom. Brzmiało świetnie na papierze, ale w obietnicach założyciela było wiele luk. Oczywiście Corazon nie była tego świadoma. Bojownicy Ducha Świętego zaistnieli jeszcze przed jej narodzinami. Gdyby powstali jakieś pięć lat później, prawdopodobnie nigdy nie miałaby z nimi do czynienia. Los chciał, że jej przyszły ojciec dał się zaciągnąć do oddziału. Był zagorzałym chrześcijaninem i ideologia walki o wiarę oraz dobro współwierzących brzmiała dla niego wspaniale. Oczywiście żaden z członków organizacji nie zdawał sobie sprawy, że ich światła idea przechodziła w wypaczenie prawd chrześcijańskich. To normalna kolej rzeczy w kwestii kultów, podobnie jak fakt, iż ich członkowie z reguły wciągają w to innych - w pierwszej kolejności własne rodziny.
Corazon Noriega Rael miała pech trafić w to bagno właśnie w momencie pojawienia się pierwszych oznak fanatyzmu. Nieświadomi kultyści zaczęli wychowywać swoje dzieci w głębokiej wierze i oddaniu sprawie Bojowników. Oczywiście władze państwa nie widziały problemu - lider grupy nie wspominał o tym, że jej skład nie stanowili sami żołnierze. Bojownicy w oczach państwa byli eksperymentalną jednostką. Nikt nie wiedział, że mężczyzna (prawdopodobnie nieumyślnie) zakorzenił kult, z którego bał się wycofać. Noriega dorastała w czasie, gdy obietnica ochrony wiary przeradzała się w zapowiedź wojny. Zaciągnięcie się do oddziału (ku niezmiernej dumie ojca) nie stanowiło dla niej problemu, bo walce o dobro sprawy płeć nie grała roli. Każdy mógł walczyć, jeśli taka była jego wola. Gdy zakończyła podstawowe szkolenie oraz dodatkowe pozwalające jej pełnić rolę medyka polowego, jednostka otrzymała już wyróżnienie za sukcesy oraz wsparcie rządowe.
Bojownicy Ducha Świętego traktowani byli początkowo jako mała jednostka do zadań specjalnych, na wzór GEO. Wkrótce jednak zaczęto porównywać ich do amerykańskich Navy Seals, ze względu na skuteczność oraz szybko rosnącą liczbę. Grupa zaczęła brać udział w konfliktach na skalę kontynentalną, skupiając się na zwalczaniu terroryzmu o podłożu religijnym. Noriega spędziła dobrych parę lat swojego życia na bliskim wschodzie, walcząc ramię w ramię z żołnierzami amerykańskimi, angielskimi, a nawet i rosyjskimi. Brała udział w trzech poważnych operacjach oraz w wielu mniejszych. Wszystkie zostały określone przez obcych dowódców podobnie: ,,Bojownicy wpadli i wypadli, nie zważając ilu z nich padło w trakcie, a ile trupów pozostawili do zbierania.”
Swoją mutację kobieta odkryła dopiero potem. Szczerze mówiąc, była tym faktem przerażona. Ideologia Bojowników nie wspominała nigdzie o mutantach, nie miała więc zielonego pojęcia, jak zareagowaliby na to pozostali. Ze strachu przed wykluczeniem z grupy starała się ukrywać swój niecodzienny talent. Dopiero po kilku latach odważyła się wykorzystywać go w walce. Sporo osób poza jednostką dziwiło, dlaczego medyk polowy działa jako indywidualista, ale sami członkowie oddziału przywykli do faktu, że Corazon w środku akcji po prostu znikała i wracała zwycięsko, często dokonując rzeczy niemożliwych. Nikt nie miał na co marudzić. Za to oddział Espejo mógł chwalić się posiadaniem najlepszej infiltratorki w krótkich dziejach całej organizacji.
Nikogo nie zdziwił awans Noriegi na oficera. Kobieta była wyjątkowo dumna ze swoich osiągnięć i nie zamierzała zawieść niczyich oczekiwań. Świetnie radziła sobie w roli dowódcy, ale nie dano jej cieszyć się tytułem zbyt długo. Półtora roku po awansie Bojownicy zaczęli sprawiać problemy - nowy przywódca jednostki ignorował rozkazy i wysyłał swoich ludzi do akcji bez pozwolenia przełożonych. Na dodatek z okolic głównej siedziby w Hiszpanii docierały do dowództwa podejrzane zgłoszenia o wzrastającej agresji wobec obywateli wyznania żydowskiego i muzułmańskiego. Dopiero wtedy, prawie trzydzieści pięć lat po jego powstaniu, odkryto, że cały ruch był sprytnie ukrytym kultem.
Cora nie potrafi określić kiedy dokładnie zaczęła dostrzegać hipokryzję w tym, co głosiła, a co robiła ich organizacja. Na pewno było to już jakiś czas przed wszczęciem całego dochodzenia, ale nie na tyle wcześnie, by odmówiła rangi oficerskiej. Na pewno ingerencja śledczych zapaliła w jej umyśle czerwoną lampkę, a idąc za intuicją kobieta wkrótce dotarła do paskudnej prawdy: jej życiem kierował ktoś inny, od samego początku. Nikt nie lubi wiedzieć, że nie ma władzy nad własnym życiem. Dlatego też Noriega zbiegła z kraju bez żadnego pożegnania, jakiś miesiąc przed pojmaniem drugiego i ostatniego przywódcy kultystów oraz aktywnych członków. Przez kilka lat działała jako wolny strzelec, poznając trochę życia poza restrykcjami przeinaczonej doktryny religijnej. Wtedy też wymyśliła przydomek ,,Espejo”, mogąc już bez żadnego lęku wykorzystywać swoją mutację.
Oficjalnie: W Hiszpanii chyba już kilka lat temu skończyli wyłapywać członków Bojowników, a nazwisko Corazon przeszło bez echa. Jej jedyna sława ciągnie się za pseudonimem. Co ciekawe, wielu świadków, którzy widzieli najemniczkę w akcji jest święcie przekonanych, że ,,Espejo” to nazwa paramilitarnego oddziału przestępczego. Cora jest z tego faktu bardzo dumna. Oznacza on, że jej sztuczki przynoszą oczekiwany rezultat na większą skalę niż się spodziewała. Jako, że dodatkowe studia medyczne już skończyła, nie musi już właściwie opuszczać podziemia i zarabia na pełny etat u Fery. Jej nazwisko jest więc jedynie kolejnym w długim ciągu listy mieszkańców Megalopolis. Nikt jej nie szuka, nikt się nią nie przejmuje.
Rola w gangu: W głównej mierze jest wsparciem w obojętnie jakiej akcji wymagającej pary rąk do pomocy - nie ma wiele do roboty, więc chętnie się zaciąga do czegokolwiek. Ma szczególny talent do działania w formie dywersji, w czym pomaga jej mutacja. Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, to najlepsza osoba do pozostawienia w tyle w celu zajęcia pościgu, bo kobieta i tak będzie w stanie uciec. Jednakże ku jej zaskoczeniu okazało się, że to jej doświadczenie w zszywaniu ran i wyciąganiu kul okazuje się najlepszym, co mogła zaoferować Szczurom. Z racji kiepskiego zaplecza medycznego, nawet chętnie ją przyjęli.
Umiejętności: Corazon jest przede wszystkim świetnie przeszkolonym żołnierzem, dobrze obeznanym z karabinkami szturmowymi i pistoletami automatycznymi. Ponad podstawowymi kursami, z własnej inicjatywy dobrała sobie jeszcze kilka lat szkolenia medycznego w zakresie wojskowym. Nie mając zbyt wiele do roboty po rozbiciu Bojowników, Rael zdecydowała się dodatkowo w tym zakresie douczyć, dzięki czemu radzi sobie jako medyk także w poważniejszych przypadkach. Tytułu lekarskiego nie posiada, ale radzi sobie z nicią chirurgiczną na tyle, by postawić towarzyszy na nogi po nawet poważniejszej ranie. Chociaż przygotowywano ją do walki w zespole, dosyć często odłączała się od drużyny działając solo. Nauczyło ją to polegać na sobie i swoich możliwościach, co pozytywnie przełożyło się na jej reputację w jednostce. Jest dobrym liderem, ale po niemal dekadzie samodzielnych działań nie wyrywa się przed szereg. Mimo wszystko można z całkowitym zaufaniem powierzyć jej organizację akcji uderzeniowych. Kobieta nierzadko oferuje swoją pomoc jako dywersję, nie wymagając niczyjej pomocy. Jeśli mówi, że doskonale poradzi sobie sama, to lepiej jej zaufaj. Choć nadal występuje sama przeciwko nawet dziesięcioosobowej grupie, z wielu relacji ludzi mających kiedyś do czynienia z niejaką ,,Espejo” wynika, że to nie jest jeden człowiek - to zorganizowany oddział. Przezwisko ,,Lustro” jest najtrafniejszym opisem nadnaturalnej zdolności Noriegi: mutantka potrafi przekonać ludzi wokół siebie, że widzą nawet cztery kopie niej samej, które w skrócie nazywa po prostu Odbiciami. Dopracowała swój talent do takiego stopnia, iż nie musi zbytnio skupiać się na zachowaniu konkretnych Odbić. Po prostu robią to, co zrobiłaby Corazon i każdy inny przeszkolony żołnierz, przy okazji nie powtarzając ruchów innego klona. Co więcej, trafione Odbicie zachowuje się tak samo jak trafiony człowiek - śmiertelnie postrzelone upada i nie wstaje, zgodnie z oczekiwaniami strzelca. ,,Trupy” i ogółem Odbicia jako byt niematerialny nie zostawiają po sobie śladów krwi, ani nie mogą nikogo zranić. Z tego właśnie powodu tylko udają, że strzelają. Wszyscy wokół słyszą wystrzały kilku karabinków, a nawet świst przelatującej kuli, ale nie mogą zostać zranieni. Klony starają się również nie pozwolić się dotknąć lub wpaść na drugiego człowieka, gdyż ten po prostu by przez nie przeniknął bez żadnego oporu. Gdy któreś Odbicie ,,ginie”, ślad po nim znika dopiero po jakimś czasie, gdy prawdopodobnie nikt już tego w trakcie strzelaniny nie zauważy, bo Noriega nie chce spalić swojego przekrętu. Zamęt podczas chaotycznego ostrzału pozwala kobiecie z powrotem niezauważenie dokładać nowe klony w miejsce ,,zabitych”, jeszcze bardziej konfundując przeciwnika. W ten sposób ludzie poddani wpływowi Espejo są skłonni uwierzyć, że walczą z całą grupą najemników, podczas gdy tak naprawdę tylko jeden jest w stanie ich zastrzelić. Sztuczka bez wątpienia jest czymś na wzór iluzji, mentalnego wpływu na cudzy umysł. Cora jednakże nie do końca rozumie naturę własnej mutacji i obecnie żałuje, że nie próbowała jej rozwijać wcześniej.
Przyjaciele: Espejo dosyć szybko odnajduje się w nowym towarzystwie. Znalezienie sobie kilku bratnich dusz w ekipie złożonej z mutantów i dezerterów (czasem równocześnie) nie powinno stanowić problemu.
Wrogowie: Nie szuka sobie takowych. Prędzej to oni znajdą ją niż odwrotnie.
Autor: Red Riding Hood

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz