- Tak więc co do ciebie mam większe oczekiwania - Leviathan zatarł ręce uznając kwestię hakera za zgodę. Święcąca różowa maska już zaczynała ściągać uwagę przechodniów.
Dwaj mężczyźni zwrócili głowy w stronę Kasumi z niemym zapytaniem. Kobieta wahała się jeszcze przez chwilę, po czym wzruszyła ramionami w stylu ,,A co mi zaszkodzi?". Sylve wybuchł wyjątkowo szatańskim śmiechem - nawet Ćwiek odsunął się o krok zaskoczony - i klasnął w dłonie.
- Wszyscy wiedzą co mają robić? - upewnił się po raz ostatni. Jego towarzysze skinęli głowami. - No to do dzieła! Lecę odwiedzić węzeł monitoringu za rogiem - odbiegł z zadowolonym uśmiechem, podskakując jak radosna dziewczynka.
Feniks obejrzała się na gigantyczne skrzyżowanie. Pełno przechodniów, samochodów śmigających odrobinę zbyt szybko jak na standardy bezpieczeństwa, zostawiających pośrodku pusty czarny kwadrat, a w oczy raziły niezliczone ilości banerów reklamowych i telebimów. W górze natomiast cicho i spokojnie, w pełnym majestacie swojej konstrukcji, pływały turboloty, których pasażerowie spoglądali jedynie w dół na ten cały chaos i cieszyli się, że nie musieli być jego częścią. W skrócie: głośno i tłoczno. A gdzie było głośno i tłoczno, musiało być pełno kamer pilnujących okolicy, której robot policyjny, a co dopiero ludzki oficer, nie był w stanie ogarnąć. Idealne miejsce na spektakl godny Szczurów.
Haker już śledził niewidoczną sieć kabli pod asfaltem. Z sygnalizacją świetlną nie było jak innymi urządzeniami. Nie były połączone bezprzewodowo, jak większość sprzętów, przy których zwykł grzebać. Słupy łączyły najzwyklejsze, fizycznie istniejące zwoje miedzi w gumowej oprawie (bo nazwa ,,przewód" jest zbyt mainstreamowa dla kogoś pokroju Ćwieka). Gdzieś w pobliżu musiała znajdować się budka z bezpiecznikami, do której musiał się dostać zupełnie niezauważony.
- I jak? Znalazłaś płótno? - zapytał Kasumi, nie patrząc w jej kierunku.
- Aaa-ha - potwierdziła japonka z podejrzanym uśmiechem tańczącym na ustach. Wzrok utkwiła w pustym polu idealnie na środku skrzyżowania.
Felix podążył za jej spojrzeniem i lekko zwątpił:
- Jesteś pewna, że chcesz się pchać na środek ryczącego spalinowego piekła? Szkoda by było, jakby cię ktoś potrącił w środku roboty...
Kobieta parsknęła śmiechem.
- Nikt by nie zdążył - zapewniła go. - Jakiś podpis?
- Co?
- Coś dopisać? Sam obrazek może mało znaczyć. Lepiej załatwić mu adresata...
- ...albo nadawcę - tym razem to w głosie Felixa zabrzmiała niezdrowa satysfakcja. - Dopisz pozdrowienia od Szczurów. Wyślijmy małe przypomnienie o swoim istnieniu całemu Megalopolis.
- Może być - Fuchicho podeszła do krawężnika i obejrzała w obie strony. Po chwili rozmyła się w świetlistą smugę, przemykając między samochodami (kilku kierowców ją sklęło, nawet nie wiedząc na co dokładnie się wściekają) i wróciła do normalnej formy na bezpiecznym polu pośrodku skrzyżowania.
Sama jej obecność wzbudziła już sporą sensację. W końcu mało kto (w pełni władzy umysłowej) wybiega na ruchliwą drogę. Jakaś kobieta obok Felixa wciągnęła głośno powietrze i szarpiąc męża za ramię wskazywała w kierunku Kasumi. Zila wydawała się jednak w ogóle nie przejmować widownią. Zatarła jedynie ręce i przyklęknęła na asfalcie, przystępując do swojego dzieła. Ćwiek długo jej nie obserwował. Martwiła go inna sprawa: monitoring. Obejrzał się za jakimiś kamerami i, tak jak się spodziewał, większość zwrócona była obecnie w stronę skrzyżowania. Jeszcze chwila i system wezwie na miejsce policję...
Jak na życzenie migające diody zgasły i kamery opadły równocześnie. Tylko jedna - tuż nad nim - działała. Spojrzała prosto w jego kierunku i pomachała na boki kilka razy, po czym znowu zwróciła się w stronę Feniksa. Chłopak odetchnął z ulgą - Sylve najwyraźniej zdążył się już dorwać do centrum sterowania. A to znaczyło, że haker mógł w końcu niezauważenie przystąpić do działania.
Trochę minęło zanim odnalazł skrzynkę z bezpiecznikami. Obiegł już każdy róg rozglądając się za jakimiś oczywistymi znakami. W końcu w takich miejscach jak to wszelkie rzeczy związane z wysokim napięciem i groźbą sparaliżowania ruchu ulicznego wiązały się z żółtymi naklejkami ostrzegawczymi czy czymś w tym stylu. Po namyśle Felix doszedł jednak do wniosku, że na miejscu władz miasta w ogóle nie umieszczałby żadnych informacji. Z doświadczenia wiedział, że tabliczki z napisem ,,Niebezpieczeństwo" przyciągają wielu kombinatorów. W Edenie zaczęli stosować tą taktykę jakieś kilka miesięcy temu (Felix nie był do końca pewien, czy aby się do tego w pewnym stopniu nie przyczynił) i problem z dzieciakami grzebiącymi przy bezpiecznikach zniknął. Skoro w Shangri-La też nie mieli już kolorowych nalepek, skrzynki trzeba było szukać tam, gdzie normalnie czegoś takiego by nie było.
Felix zastanowił się krótko. Gdzie nikt w biały dzień nie odważyłby się grzebać nie mając na to papierów?
Jego wzrok padł na chodnik i dwie niezespojone zaprawą płyty. Bingo.
Kas skończyła już zarys wielkiego środkowego palca wystawionego jakby w stronę nieba i zaczęła na zielony neon nakładać drugą, różową warstwę, gdy chłopak w końcu - ku wielkiemu zdziwieniu przechodniów - odłożył na bok kawałki chodnika i otworzył metalową klapę. Nikt jakoś nie kwapił się podejść i zapytać czy ma do tego jakieś specjalne uprawnienia. I dobrze, bo sam Felix nie był do końca pewien, czy umiałby sensownie na takowe pytanie odpowiedzieć. Po przeczytaniu zamieszczonego nad kablami ostrzeżenia, jednym pewnym ruchem wyrwał je wszystkie dwoma rękami i sygnalizacja zamarła. Reakcja była natychmiastowa: samochody zaczęły hamować z piskiem, rozległo się kilka odgłosów stłuczek i przekleństwa kierowców. Ćwiek nie przejmując się zamieszaniem popodpinał przewody z powrotem, tym razem nie przejmując się do końca kolejnością, a ten odpowiadający za sterowanie przyczepił do uniwersalnego adapteru USB (nie pytajcie jakie jeszcze porty potrafi obsłużyć jednym urządzeniem) i do telefonu. Zerkał co chwila w stronę Kasumi, nie chcąc przypadkiem odpalić wszystkiego za wcześnie. Kobieta skończyła malunek i wróciła do Felixa w ten sam sposób w jaki dostała się na środek drogi.
- Gotowe? - zapytała, oglądając się niepewnie na wskazujących ją palcem ludzi. - Chyba trzeba znikać...
- Daj mi jeszcze sekundkę...No dalej... > < - program przetwarzał dane. W końcu piknął potakująco i chłopak natychmiast odpiął kabel i zamocował go z powrotem.
Zatrzasnął klapę i ruszył z Fuchicho na drugą stronę ulicy, by chociaż odrobinę zmieszać się z tłumem. Nie było to trudne - teraz już niemal wszyscy gapili się na neonowy street art. Rysunek przez dwukolorową warstwę bijących w oczy zieleni i różu, widziany z góry miał trójwymiarowy efekt. Widniało pod nim piękne pozdrowienie: ,,Z dedykacją dla Megalopolis". Do tego drobny, schematyczny szkic szczura jako podpis.
- Kamery już nadają! - wtrącił się nagle ktoś za plecami dwójki Szczurów.
Felix wzdrygnął się, w pierwszej chwili nie poznając Sylvaina. Zupełnie zapomniał o różowej masce.
- Udało mi się podpiąć bezprzewodowo pod sygnalizację - odparł haker. - Możemy zaczynać w każdej chwili. ^ ^
- To na co czekasz? - Leviathan wyglądał na niesamowicie uradowanego. - Pociąg za niecałe piętnaście minut, wypadałoby się spieszyć...
Felix niemal z namaszczeniem uniósł przed siebie komórkę na wyprostowanej ręce. Wziął głęboki oddech. Zadziałaj, zadziałaj, lepiej zadziałaj cholero jedna...
- Showtime! - rzucił i wcisnął przycisk.
Sygnalizacja włączyła się na nowo. Dała jednak pokaz zdolny wywołać atak epilepsji, przy czym wyłączone w zupełności światła wywoływały zdecydowanie mniejsze zamieszanie. Do wszystkiego wtrąciły się także światła dla pieszych, uzbrojone dodatkowo w pikające dźwięki przeznaczone dla niewidomych i niedowidzących. Levi poklepał nowego kumpla po plecach, zadowolony z efektu. Ćwiek patrzył z dumą na swoje dzieło chaosu. Jeśli do tej pory policja została obojętna na zamieszanie związane z wyłączeniem sygnalizacji, teraz już na pewno dostali kilkanaście zgłoszeń.
Radiowozy oczywiście musiały się pojawić. Nadjechały na szczęście z przeciwnej strony, wyrzucając na chodnik dziesięć robotów i trzech zwykłych, ludzkich oficerów. Kasumi zobaczyła ich pierwsza i pociągnęła towarzyszy do tyłu w stronę dworca kolejowego. Powodzenia z zapanowaniem nad tym wszystkim, pomyślał z satysfakcją haker gdy biegli w stronę bramek.
To była niezwykle udana wycieczka.
Nyan, twoja kolej :P Kieruj nas do bazy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz