sobota, 19 stycznia 2019

Siga, siga! W końcu to nie ty marnujesz czas, to czas marnuje ciebie

KiyuMiyu
Imię: Νικόλαος. Lekko przerażająco, prawda? Cóż. Może naprawi to nieco fakt, iż w bardziej ludzkim alfabecie czyta się to jako: Nikolaos. Imię łatwe, dźwięczne i z przesłaniem – pochodzi od słów nike (zwycięstwo) i laos (ludzie), czyli mniej więcej znaczyć może Ten, który zwycięża ludzi. Jakby nie patrzeć jest to najszczersza prawda. Bez oporów można też sobie skracać do Niko, Laos albo jakkolwiek inaczej, byle z sensem.
Nazwisko: Σαμαράς czyta się jako Samaras.
Pseudonim: Jeżeli w twoje ręce wpadnie buteleczka podpisana słowem, które wygląda na co najmniej magiczne zaklęcie, lepiej odłóż ją na miejsce i zapomnij o znalezisku. Zwłaszcza, jeśli słowo to wygląda jak: Ἐφιάλτης. Nikolaos bardzo lubi podpisywać swoje produkty jednym z dwóch pseudonimów. Ten akurat – Efialtes – jest mniej chwalebny. Niko dostał go po pewnym greckim zdrajcy, który przesądził o przebiegu bitwy pod Termopilami, wskazując perskim wojskom tajną ścieżkę prowadzącą na tyły greckiego obozu. Wcale nie przeszkadza mu to jednak nosić go z pewną dumą – w końcu nie każdy zasługuje na przydomek wywodzący się wprost z wielkiej historii. Zwłaszcza, że drugi przydomek Aráchni (αράχνη) oznacza po prostu pająka.
Płeć: Mężczyzna. Niestety, ku jego rozbawieniu, i tak czasami na ulicy brany jest za brzydką kobietę.
Wiek: Z zasady raczej nie podaje swojego wieku. Nie mniej nie zmienia to faktu, że ma 23 lata.
Rasa: Wygląda na człowieka. Tylko w układzie odpornościowym ma maleńkie zamieszanie.
Narodowość: Grecja
Obywatelstwo: Elizjum
Rodzina: Na upartego cała Samotraka mogłaby uchodzić za jego rodzinę. Niewielka wyspa za bardzo na północy, by stanowić ważny region turystyczny liczy sobie w końcu niecałe trzy tysiące mieszkańców. Jednakże ta właściwa, najprawdziwsza rodzina Samarasa pochodziła z kontynentu. Samotraka, chcąc nie chcąc, stała się jego domem dopiero po wypadku. Ale i tak kocha swoją ciocię, wujka i dwie kuzynki.
Miłość: Już znalazł. Prawdę mówiąc niejaka Kasandra Torosidi uważa się za prawdziwą szczęściarę. Nie Nikolaosowi oceniać czy dobrze się spisuje w roli chłopaka, ale chyba tragedii nie ma. Zresztą naprawdę się stara.
Aparycja: Aráchniemu niewiele osób wierzy, gdy przyznaje się do swojego greckiego pochodzenia. Winny temu jest fakt, że Niko zdecydowanie nie wygląda jak Grek, którego wszyscy widzą na okładkach folderów turystycznych. Jest przeraźliwie blady, żeby nie powiedzieć, że aż nienaturalnie szary. To prawdopodobnie jedyna widoczna cecha, która świadczy o jego częściowej wyjątkowości. Poza tym raczej się nie wyróżnia na tle innych indywidualności. Jest przeciętnego wzrostu i wbrew pozorom uważa to za zaletę. W końcu nie musi zbytnio kombinować, żeby spojrzeć w oczy ludziom zarówno wysokim jak i niskim. Ruch oczu jest znacznie wygodniejszy niż całej głowy. Jest też całkiem ładnie zbudowany – tak jak każdy dbający o sylwetkę mężczyzna około dwudziestego roku życia. Trudno wyobrazić sobie, że w dzieciństwie babka żartobliwie nazywała go patyczakiem. Poza tym mężczyzna nie jest wybitnie hojnie obdarzony przez naturę. Ma wysokie czoło i dość niewielki nos, a do tego wąskie usta i wargi tak blade, że niemalże zlewające się z resztą skóry. I chociaż nie wygląda karykaturalnie – ba, niektórym paniom to się nawet spodobał – raczej nie wróżyłby sobie świetlanej kariery modela. Dumą Laosa są jego włosy – ciemne u nasady i rozjaśnione w różnym stopniu na całej długości, a dodatkowo splecione w długie do pasa dredy. Takich dredów nie hoduje się w rok ani dwa. Laos zapuszcza je właściwie od podstawówki i utrzymuje, że prędzej same odpadną niż zdecyduje się je ściąć. W każdym razie stara się o nie dbać najlepiej jak potrafi, żeby maksymalnie oddalić od siebie tę wizję. Bardzo często związuje je w pierwszy lepszy artystyczny węzeł, żeby mu nie przeszkadzały. Jakby nie patrzeć są wystarczająco ciężkie, żeby czasami utrudniały mu życie. Dlatego właśnie regularnie wygala sobie boki głowy. W ten sposób jego fryzura nadal wygląda jak należy, a jemu samemu łatwiej funkcjonować. Oczy ma natomiast pospolicie szare po babce nie-Greczynce. Poza tym każde ucho zdobi przeciętnej wielkości tunel. Naprawdę jakoś specjalnie się nie wyróżnia. Nosi te same T-shity co połowa Elizjum, a na nadgarstku ma pokaźną kolekcję bransoletek. Jedynie w komunikacji zdarza mu się od czasu do czasu zastąpić jakieś angielskie słowo greckim odpowiednikiem. Nikolaos nie robi tego na złość, a z wygody. Akcent również ma mocno wyczuwalny, a elliniká jest jego pierwszym alfabetem przy zapisywaniu czegokolwiek.
Charakter: Po Pająku można spodziewać się wszystkiego. Przede wszystkim powinien być nieprzewidywalny, gwałtowny i wprost przerażający. Przy tym oczekuje się od niego, by nie miał skrupułów, był wyrachowanym mordercą, a najlepiej jakby jeszcze wiódł samotniczy tryb życia, nie dopuszczając do siebie nikogo ani niczego. Efialtes ze swoim przeszywającym duszę spojrzeniem i reputacją rzeczywiście może sprawiać takie wrażenie. Zwłaszcza, gdy siedzi zakopany w notatkach, analizując je w najwyższym skupieniu. Jednak wystarczy tylko posłuchać go, gdy mówi i całe to wrażenie pryska jak bańka mydlana. Nikolaos nie ma najmniejszych problemów z zawieraniem nowych znajomości. W zasadzie trudno o bardziej bezpośredniego i otwartego człowieka. Gdyby było inaczej w życiu nie zdecydowałby się pójść na studia tak daleko od domu. Jest w stanie jak gdyby nigdy nic podejść do kogokolwiek i zacząć rozmowę. Przy tym jest wręcz chorobliwie ambitny. Cokolwiek obierze sobie za cel musi dojść do skutku taką czy inną drogą i nie podda się, chociażby świat miał się zawalić. Na szczęście nie jest niepoprawnym perfekcjonistą – chyba by się wykończył, gdyby miał jeszcze martwić się czy wszystko aby na pewno wyjdzie doskonale. Już i tak nie zna pojęcia odpoczynku. Z jednej strony jest Grekiem uznającym siga, siga za swoją świętą zasadę życia, a z drugiej wiecznie brakuje mu na wszystko czasu. Może gdyby choć raz zorganizował się jak należy od początku do końca i pospieszył się, byłoby lepiej. Jednakże nie ma większej szansy, by coś takiego w ogóle się stało, bo Niko wiecznie szuka sobie nowego zajęcia i nie usiedzi w miejscu nawet przez jedną zbędną minutę. Sen również uważa za zbędny, więc czasami zdarza mu się spędzić na nogach nawet i 48 godzin, zbywając każdy przejaw troski krótkim: Dzięki, ale nie jestem zmęczony. To nawet nie tak, że jest paskudnie zabiegany, bo zgodnie ze swoim mottem życiowym nie spieszy się nigdzie i ma na wszystko czas. Tylko jakoś tak zwykle nie lubi go marnować. Zwłaszcza, że studia, drobne prace, lekcje z dziećmi, działalność dla gangu i jego największa pasja pochłaniają większość jego doby. Efialtes całym sercem kocha zwierzęta i gdyby tylko mógł, kupiłby sobie kawał ziemi, zbudował dom, a potem zmienił go w arkę Noego. Jest tylko jedna przeszkoda – Nikolaos ma paskudną alergię na sierść. Dlatego właśnie skupił się na zwierzętach jej pozbawionych. W  domu trzyma dwa węże – jednego z gatunku coluber constictor imieniem Heban, a drugiego z ahetulla nasuta, który wdzięcznie wabi się Veronese. Poza tym ma także jaszczurkę, która reaguje na imię Spartacus (eublepharis macularius). Tylko na takie pozwoliła mu Kasandra. W gangu nie jest tak ograniczany, więc jego kwatera nawet nie przypomina normalnego pokoju. Poza stolikiem i biurkiem z krzesłem pełna jest przeróżnych doniczek i terrariów. Niko trzyma tam wszystko, co nie znalazło sobie miejsca w jego domu. Ptaszniki, pająki, skorpiony, modliszki, skakuny, skolopendry – jego kolekcja stale rośnie i ma się świetnie. Tym właśnie zajmuje się w każdej wolnej chwili i o tym opowiadać może godzinami. Inna sprawa czy jego rozmówca byłby w stanie tyle wytrzymać. Nikolaos może być cholernie inteligentnym człowiekiem, który o swoich zwierzakach i muzyce wie niemalże wszystko, ale bywa przy tym bezczelny. Ma wyraźny talent do nieumyślnego irytowania ludzi. Na szczęście nie jest taki przez cały czas. Zwykle ludzie denerwują się jego absolutną beztroską. Albo faktem, że niewiele rzeczy traktuje z należytą powagą. Laos jest stanowczo zbyt kreatywny, by myśleć szablonowo i zachowywać się zgodnie z oczekiwaniami. Nie czyni go to jednak dziecinnym, a kiedy trzeba potrafi zdobyć się na to, by robić dobre wrażenie. Nigdy nie był mistrzem rozsądnego i odpowiedzialnego myślenia, ale od tego ma swoją dziewczynę. Mimo wszystko nadal jest studentem, który cudem wiąże koniec z końcem. Lubi dobrą zabawę i nic nie może na to poradzić.
Song theme: Because We Can – Bon Jovi | Night Of Your Life – WAR*HALL
Zarys przeszłości: Historia Nikolaosa jest prosta i raczej ogólnodostępna. Ponadto streścić ją można w dosłownie kilkunastu zdaniach i nie ma potrzeby się nad nią zbytnio rozwodzić. Urodził się i wychował w Atenach, a jego rodzina była jak najbardziej w porządku. Miał nawet starszą o dwa lata siostrę i niczego mu nie brakowało. O tym co stało się później nadal zdarza mu się śnić koszmary. Pożar niemalże zrównał z ziemią jego dom, odbierając mu całą rodzinę. Babcię, która nie zdążyła uciec, dziadka, który jeszcze usiłował ją ratować, ojca i matkę, którzy w gruzach poddasza łudzili się, że znajdą swoją córkę żywą. Nikolaos przeżył, bo z jego pokoju na parterze bardzo łatwo było uciec i to jego rodzice wyprowadzili w pierwszej kolejności. Obiecali mu, że wszystko będzie dobrze, że zaraz wrócą z Mariją i jakoś to będzie, a potem zniknęli w ognistym piekle i już nigdy ich nie zobaczył. Miał wtedy niecałe osiem lat. Po tej tragedii przygarnęło go mieszkające na Samotrace wujostwo. Dopiero tam odkrył swój nienaturalny dar, gdy brodząc w morzu, pewnego dnia oparzyła go meduza. Jednakże zanim w ogóle wujek zdecydował co z nim zrobić, wszystkie objawy ustąpiły, jakby żaden wypadek nigdy nie miał miejsca. Wujek z ciotką zdecydowali się nie rozgłaszać tego incydentu, więc nikt niepowołany nigdy się o tym nie dowiedział. A młody Niko zaczął eksperymentować, próbując zrozumieć co właściwie się wydarzyło. Z czasem zdał sobie sprawę z pełni swoich możliwości. Pomijając tę jedną wyjątkowość jego życie przebiegało aż boleśnie typowo. Chodził do szkoły jak każdy i jak każdy uciekał z niej przy pierwszej nadarzającej się okazji. Aż do studiów był zupełnie normalnym, typowym dzieckiem, nastolatkiem, a potem młodym dorosłym. Pracował uczciwie i chętnie, próbując odciążyć niezamożną rodzinę. Za pracą jeździł nawet na południe, żeby samemu czerpać zyski z turystycznego raju na ziemi. Po szkole średniej zrobił sobie przerwę na dozbieranie pieniędzy na studia. Z perspektywy czasu trochę mu głupio, że wujostwo musiało zaciągnąć kredyt, żeby posłać go na wymarzoną uczelnię. Jednak nie żałuje, że zdecydował się na studia w Elizjum. Zwłaszcza, że już drugiego dnia poznał uroczą Greczynkę – Kasandrę. Szczęśliwym zrządzeniem losu znaleźli ze sobą coś więcej niż wspólny język, a potem zostali przyjaciółmi. Niko nawet nie wie kiedy ta przyjaźń przerodziła się w coś więcej, ale jest zachwycony takim obrotem spraw. Tylko czego ktoś taki jak on może szukać w gangu? To proste: Nikolaos szuka pieniędzy, które pozwolą mu zerwać z nudną pracą i ciągłym szukaniem kolejnej. No i wydaje mu się, że tylko w taki sposób mógłby uzbierać na pierścionek zaręczynowy.
Oficjalnie: Studiuje muzykologię na Uniwersytecie Sztuk Współczesnych w Elizjum. Kasandra studiuje w tym samym miejscu, ale na zupełnie innym kierunku – i dobrze, jeszcze by go niepotrzebnie rozpraszała. Poza tym Niko szybko odkrył, że nie jest w stanie ani wynająć mieszkania w akademiku, ani tym bardziej utrzymać się ze skromnej sumki przesyłanej przez wujostwo raz w miesiącu, więc poszedł szukać dla siebie zajęcia. Obecnie ma czterech podopiecznych, których odpłatnie uczy gitary. Poza tym zajmuje się każdą pracą dorywczą, która wpadnie mu w ręce i dzielnie stara się utrzymać to niewielkie stypendium, które przypadło mu za wyniki w nauce. Nie ma zbyt wiele pieniędzy, ale nie narzeka. Przynajmniej dopóki ma co jeść. Nie ukrywa, że jest mu nieco łatwiej żyć, od kiedy zamieszkał razem z dziewczyną w małym mieszkanku w pobliżu uniwersytetu. Jej rodzice są bogatsi niż jego i pilnują, by córce nigdy niczego nie zabrało. A kiedy dowiedzieli się, że znalazła sobie kogoś, natychmiast przylecieli, by się z nim poznać. Nikolaos naprawdę ich polubił z wzajemnością. Lubi myśleć, że dodatkowe pieniądze, które im przysyłają są wyrazem wdzięczności za dbanie o córkę państwa Torosidis.
Rola w gangu: Nie jest może najlepszym i najstarszym trucicielem w gangu, ale ma talent. No i ma własne zaplecze, które umożliwia mu pracę niezależnie od dostaw z zewnątrz. Czasami dobrze hodować te wszystkie pajęczaki, skorpiony i inne roślinki śmierci. Raczej nie nadaje się na gorące akcje w terenie, ale pracuje nad tym. Póki co ogranicza się do produkowania trucizn i wydawania ich w razie potrzeby. Czasami robi też za gońca lub bada co dokładnie wie opinia publiczna na temat danej akcji. Radzi też sobie jako ten, którego wysyła się z nazwiskami i misją, by rekrutować nowe twarze.
Umiejętności: Efialtes ma kilka mniej lub bardziej interesujących zdolności. Najciekawsza z nich nawet wynosi go do rangi drobnego mutanta. Całe szczęście, że w jego papierach nie da się tego znaleźć, bo mężczyzna raczej daleko ma do regularnych mutantów. Jedyne wzmianki dotyczące jego dziwnej odporności pochodzą jeszcze z okresu dość wczesnego dzieciństwa. Najprościej mówiąc żadna trucizna nie może go trwale uszkodzić. W obliczu jakiejkolwiek toksyny komórki Nikolaosa zaczynają błyskawiczną regenerację, sprawiając, że nawet najbardziej upierdliwe objawy mijają, jak ręką odjął w ciągu maksymalnie kilku godzin. Dzieje się tak ponieważ organizm w zasadzie natychmiast uśmierca zniszczone trucizną komórki, od razu zastępując je nowymi. Ponadto jego krew działa jak uniwersalna surowica przeciwko wszystkiemu – nieważne czy to jad kobry, pająka czy meduzy. Nawet adrenalina nie jest mu niezbędna, bo chociaż potrafi przyspieszyć pozbywanie się problemu, w zasadzie i tak nie grozi mu nic złego. Co ciekawe właściwości te działają w absolutnie każdym przypadku. Nikolaos, oddając krew, na chwilę przekazuje swoje wyjątkowe zdolności innym osobom. Właściwie głównie dzięki temu zainteresował się bliżej wszelkiej maści naturalnymi truciznami. Zasadniczo każdą jedną testuje najpierw na sobie, sprawdzając jakie objawy występują przy konkretnej dawce i stężeniu. Kiedyś bał się tak eksperymentować i szczerze mówiąc nadal nie pozbył się tego niepokoju całkowicie, ale wierzy sobie na tyle, by wiedzieć, że nie grozi mu nic śmiertelnie niebezpiecznego. Dlatego jego kwatera w gangu pełna jest różnorakich słoiczków i pojemniczków z podejrzanymi substancjami. Laos dumnie produkuje to wszystko, bardzo często bazując na własnej hodowli i decydując się na zakup dodatkowych składników tylko wtedy, kiedy są mu absolutnie niezbędne. Poza tym ma też normalniejsze zainteresowania i zdolności. Bardzo ładnie gra na gitarach i klawiszach. Ma też całkiem niezły głos – taki ciepły i przyjemny dla ucha – z którego doskonale wie jak skorzystać. Nie zajmuje się jednak śpiewaniem na pokaz bez wyraźnej potrzeby. Nawet w zakresie kulinarnym sobie całkiem nieźle radzi – jak każdy niezbyt bogaty student sam w wielkim mieście. Jego zupka błyskawiczna mogłaby otrzymać gwiazdkę Michelina; o parówkach nawet nie wspominając. W kwestii uzbrojenia śmiało można powiedzieć, że nie radzi sobie wcale. Najgroźniejszy jest chyba z nożem do masła. Może i trenował kiedyś samoobronę, ale od tego czasu minęły całe wieki i szczerze mówiąc niewiele już pamięta. Teraz przynajmniej ma dobry powód, żeby się czegoś nowego nauczyć. Na siłownię trzy razy w tygodniu zaczął chodzić już jakiś czas temu, żeby się wzmocnić.
Przyjaciele: Owszem, da się tutaj trafić. Ale nie za darmo.
Wrogowie: Jak na razie jeszcze nikomu nie podpadł. Jeszcze.
Autor: Apocalyptical Deconde

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz