niedziela, 21 października 2018

Eagles can fly, people can try, but that's all about it

Adamasto (Kseniia Tselousova)
Imię: Ilja. Krótkie, ale dla osób nieprzyzwyczajonych do języków wschodniej Europy może być ciężkie do wymówienia. Dlatego większości przedstawia się nazwiskiem. Wołanie na niego w ten sposób w ogóle mu nie przeszkadza. Skoro cały gang Kuglarza tak robi, to i Szczury mogą.
Nazwisko: Raskolnikow - przybrane od prawnego opiekuna, gdy Ilja w końcu opuścił sierociniec. Zżył się z nim tak, jakby miał je od zawsze.
Pseudonim: Nigdy nie potrzebował pseudonimów. Ale dostał przezwisko. Odkąd mieszka w Megalopolis, o wiele częściej pracuje z ludźmi innego pochodzenia niż rosyjskie. Niektórzy po długiej walce z jego imieniem i nazwiskiem zaczęli zdrabniać to drugie do ,,Rasko”. Ksywka przyjęła się także wśród Rosjan, a nawet przypadła do gustu samemu Ilji.
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 27 lat. Ze względu na swoją nietypową urodę, często uchodzi za młodszego. Gdyby chciał, mógłby pewnie z powodzeniem udawać nastolatka.
Rasa: Mutant klasy średniej, jak to się fachowo mówiło w rodzimej telewizji. Raskolnikow już jako dzieciak odkrył, że potrafi manipulować metalami siłą woli. Może je nie tylko wyginać, ale także przyciągać i odpychać. Szybko jednak przekonał się, iż nie jest w stanie rzucać samochodami niczym Magneto, ale pomimo tego to i tak przydatna umiejętność. Korzysta z niej tak często, że nie potrafi już sobie wyobrazić życia bez mocy.
Narodowość: Rosjanin, jednakże odkopanie jakichkolwiek jego danych między opuszczeniem sierocińca, a przyjazdem do Megalopolis graniczy z cudem. Wszyscy jego pracodawcy pilnowali, by służby porządkowe nie wpadły na żaden trop ich mutanta, dopóki ten dla nich pracuje.
Obywatelstwo: Eden. Tam też dostał mieszkanie, kilka ulic od kryjówki Kuglarza w Bujanie.
Rodzina: Został porzucony jako niemowlę. Z domu dziecka wyrwał się dopiero w wieku dwunastu lat, dzięki Piotrowi Wasiliczowi Raskolnikowi. Umownie ojcem dla niego nie był, ale Ilja skłamałby, gdyby powiedział, że było mu pod jego opieką źle. Co prawda gdyby nie Piotr, to chłopak nigdy nie trafiłby między przestępców...
Miłość: Nigdy nie planował szukać partnera, ani na chwilę, ani na całe życie. Co prawda niektórzy faceci wpadają mu w oko, ale w żaden sposób tego po sobie nie okazuje. Stara się dawać wrażenie, jakby nie był kimkolwiek zainteresowany, zwłaszcza wśród ludzi Kuglarza - wystarczy, że jest od nich wyraźnie słabszy fizycznie, nie muszą dodatkowo wiedzieć, że jest gejem. Musi jednak przyznać, że wśród Szczurów czuje się z tym o wiele pewniej. Nie na tyle, by do kogokolwiek podbijać, oczywiście.
Aparycja: Raskolnikow ogółem nie wygląda w żaden sposób specjalnie. Uchodzi za ,,chuchro”, ale patrząc na niego bardziej obiektywnie, chyba nie jest tak źle jak twierdzą niektórzy. Jest szczupłym, przeciętnej budowy brunetem, o wystarczająco dobrej kondycji, by poradzić sobie w swojej robocie. Ma ponad metr siedemdziesiąt wzrostu, czym również nie ucieka od średniej krajowej. Jedynie jego twarz może nie pasować do tłumu. Jak to ujmywał Piotr, chłopak zawsze miał... ,,dziewczęcą” urodę. Rasko już zdarzało się słyszeć, że jest niezwykle fotogeniczny i na pewno zrobiłby karierę w branży modelingowej. Jego twarz jest wąska, z delikatnie zarysowaną szczęką i wyraźniejszymi kośćmi policzkowymi. Duże, brązowe oczy i okalające je gęste rzęsy tym bardziej nie nadają mu poważnego wyrazu, co jednakże nie przeszkadza Ilji mrozić ludzi wzrokiem. Nieważne jak łagodnie by nie wyglądał, mężczyzna nadal skutecznie potrafi zniechęcać innych samym spojrzeniem. Mało go obchodzi, jakie robi wrażenie - uroda ani mu nie przeszkadza, ani też specjalnie pomaga. Chociaż, co musi przyznać, nie przepada za własnymi uszami. W jego mniemaniu trochę za bardzo odstają, ale nie na tyle, by faktycznie go to irytowało, bo ze wszystkich zmartwień wygląd zawsze był na szarym końcu. Nie ubiera się wyszukanie, jednakże trudno nie zauważyć, że gustuje tylko w ciemnych kolorach, przez co jego blada cera wydaje się jeszcze jaśniejsza. Dodatkowo zawsze nosi coś z długim rękawem, jak prostą męską bluzę lub cienki sweter, jakby próbował się jak najbardziej zasłonić. Głos Rasko, mimo pozorów, nie jest cienki, a raczej średni. Ponieważ aż do tej pory na co dzień do życia potrzebował tylko rosyjskiego, nadal słychać charakterystyczny akcent, zmiękczony poprawną angielszczyzną.
Charakter: Są ludzie, do których lepiej się nie zbliżać. Z różnych powodów. Najoczywistszym jest wyraźny sygnał ,,Ten człowiek jest niebezpieczny”, nadawany przez zdrowy rozsądek po czasem nawet pierwszym odniesionym wrażeniu. Następnie są ludzie, którzy takich oznak nie dają, ale nadal pozostają zagrożeniem - po prostu dobrze się z tym ukrywają. A potem są jeszcze ludzie, którzy działają wręcz na odwrót: to ty będziesz dla nich zagrożeniem, i z tego właśnie powodu powinieneś ich zostawić w spokoju. Po Rasko widać to właściwie natychmiast, gdy tylko nawiążesz z nim rozmowę. Czy też raczej SPRÓBUJESZ nawiązać rozmowę - są spore szanse, że do takowej nigdy nie dojdzie. Raskolnikow dobrze czuje się we własnym towarzystwie, najlepiej z książką. Oczywiście nie może nosić ze sobą swojej bliblioteczki do pracy (nawet e-readera - po prostu nie chce go zniszczyć), toteż siedząc w bazie musi ograniczać się do izolowania od reszty towarzystwa. Ma do tego niezły talent, wyrobiony latami praktyki. Nie pawa wyraźnym entuzjazmem do pracy w grupie i da ci o tym znać nawet nie otwierając ust. Większość z miejsca tego nie widzi, bo Ilja nie wygląda na kryjące się po kątach strachliwe zwierzątko. Rzecz w tym, że facet po prostu doskonale udaje całkowitą obojętność. Nigdy nie należał do ,,aktywnych socjalnie” ludzi, ale szybko zorientował się, że przez okazywanie tego, ironicznie ściąga na siebie więcej uwagi. Ludzie szybciej zapomną o kolejnym mijanym przechodniu, niż o tym dziwnym typku, który siedział w rogu i mierzył przechodniów nieufnym spojrzeniem. Tak więc Ilja w miejscach publicznych zawsze dokłada starań, by zachowywać się jak najnormalniej. Ba, od kilku lat przychodzi mu to wręcz naturalnie! Grunt to chodzić prosto, nie rozglądać się zbytnio na boki i utrzymywać neutralny wyraz twarzy. Dla każdego zdrowego na umyśle człowieka pamiętanie o takich rzeczach może wydawać się co najmniej dziwne. Sęk w tym, że Raskolnikow nigdy zdrowy psychicznie nie był. Ma drobne, zdatne do kontrolowania skrzywienie, zahaczające o paranoję. Czasem daje o sobie znać w najmniej odpowiednich sytuacjach: za kierownicą, na środku ulicy, w połowie wypowiadanego właśnie zdania, słowem - jakaś część mózgu Ilji z nudów próbuje go speszyć, wybić z rytmu. Z tego powodu nigdy nie udało mu się zdać prawa jazdy (niczym nie jeździ poza komunikacją miejską, a i za nią nie przepada) ani jakiegokolwiek innego egzaminu. Idąc tym torem, nie uczęszczał do normalnych szkół, pomimo faktu, że jest niezwykłe błyskotliwy. Szybko łączy fakty i wyciąga wnioski, ma doskonałą pamięć (niemal fotograficzną) oraz nieustannie analizuje swoje otoczenie. W jego głowie zawsze coś się dzieje, przy czym nadal pozostaje czujny, chociaż - jak sam się do tego przyznaje - z takim natłokiem myśli ciężko człowiekowi nie bujać w obłokach. Mimo wszystko fakt, że dzieciństwa nie spędził trzymając się swoich rówieśników, boleśnie odbił się na nim i jego pewności siebie. To ciekawa sprawa, równie niepewna jak jego ataki lękowe. Miewa czasem chwile, w których chętnie by do kogoś podszedł i zagadał, po czym po kilku słowach nagle zaczyna się plątać, jeśli oczywiście nie przestraszył się rozmowy zanim jeszcze ją zaczął. Rasko ma tak z wieloma rzeczami. Widzi w głowie swój plan, każdy krok, czuje, że może to zrobić, ale ostatecznie nie robi nic. Jeśli cokolwiek związane jest z kontaktem z drugim człowiekiem, szybko straci zapał i wycofa się, zadając sobie pytanie ,,Co ja, do cholery, wyprawiam?”. Gorsze od tego bywają tylko te poważne ataki lękowe lub tak zwane, ,,czarne myśli”. Raskolnikow ma zwyczaj wizualizowania sobie swoich planów, wszystkich. Czasami, wbrew Ilji, wyobraźnia podsuwa mu dosyć paskudne wizje. Z reguły to takie typowe paranoiczne lęki, jak niefortunne potknięcie się na schodach (wyjątkowo irytujące, jeśli akurat coś znosisz), ale przy takiej kreatywności jaką posiada umysł Rosjanina, sytuacje naprawdę niebezpieczne stresują go jeszcze bardziej. Podobnie, gdy na myśl przychodzi mu zrobienie czegoś złego - mężczyznę czasem przeraża sam fakt, że prawie był gotów przerobić wizję w czyn. Co zaskakujące, mutacja momentalnie pomaga mu oczyścić umysł z tego wszystkiego. Nierzadko wystarczy, iż Rasko pobawi się chwilę monetą, spinaczem lub innym metalowym przedmiotem i nagle jest w stanie spokojnie się wysłowić. To by wyjaśniało jakim cudem paranoja nie przeszkodziła mu nigdy w trakcie pracy dla gangu. Nieważne, czy chodzi o Kuglarza, czy Ferę, jego robota z zasady opiera się na powyginaniu jakiegoś metalu. Równocześnie jasnym staje się, dlaczego nieśmiały, niepewny chłopak nie wycofał się z nielegalnego biznesu póki miał okazję: tak długo, jak jego moc go uspokaja i pozwala mu normalnie myśleć, tak długo Rasko będzie pracował dla Szczurów. Chociaż nie wygląda, ta robota jest dla niego po prostu idealna.
Zarys przeszłości: Mały Ilja zawsze marudził (w duchu, oczywiście), że jego życie nigdy się nie zmieni. Codziennie będzie się budził w tym samym pokoju, w tym samym sierocińcu, będzie się uczył, jadł, pił, bawił się i z powrotem zasypiał. Różnić będą się jedynie jego lokatorzy, bo inne dzieci z jakiegoś powodu zawsze ostatecznie znajdowały jakiś dom. Przy piątej nowej osobie zajmującej górną część piętrowego łóżka, Ilja porzucił już zamysł zaprzyjaźniania się z kimkolwiek. Wiedział, że prędzej czy później znowu zostanie tutaj sam. A im był starszy, tym robiło się gorzej. Inne dzieci jakby wyczuwały, że chudy, blady brunet jest stałym lokatorem przytułka. Młodsze oraz podobni mu wychowankowie sierocińca trzymały się od niego z daleka. Natomiast starsze, przyprowadzone przez opiekę społeczoną, próbowały od niego dowiedzieć się czegokolwiek, jakby wiedział dlaczego zabrano ich od ich rodziców, co się stało z mamą, tatą, dziadkami, czy kimkolwiek innym. Czasami szybko go to irytowało. Innym razem wykazywał się nieco większą wyrozumiałością i potrafił coś wydukać. Pewnym było, że ta rozmowa była pierwszą i ostatnią, jaką można było z nim nawiązać.
Starsze dzieciaki miały jeszcze inny zasadniczy problem: młodsze były chętniej adoptowane. Ilja próbował dociec, co skłania dorosłych akurat do wybrania takiego, a nie innego dziecka. Nawet opracował sobie w głowie schemat, którego obecnie niestety nie potrafi sobie przypomnieć. Wiedział tylko, że dziwaki jego pokroju do niego nie pasowały w żaden sposób. Chłopak już mając jedenaście lat przestał się nawet starać zrobić dobre wrażenie - podczas wizyt nadal siedział w tym samym kącie lub pod płotem na podwórku, pilnując kątem oka czy nikt nie widzi, jak wygina monety siłą woli. Ale raz ktoś to zobaczył: wysoki mężczyzna z garbatym nosem. Obiecał speszonemu Ilji, że nikomu nie powie, pod warunkiem, że będzie mógł się tej sztuczki nauczyć. Chłopiec jednak tylko pokręcił głową, wyjaśniając z pełną powagą, że mutantem trzeba się urodzić. Tak przynajmniej przeczytał w jednej książce, którą sobie zażyczył na święta. Facet wybuchł śmiechem i nazwał bruneta mądralą. Tak samo nazywał go przez następne dziesięć lat, mówiąc to tym samym pobłażliwym tonem.
Piotr Raskolnikow przykładem ojca nie był, ale przynajmniej dopilnował, by jego podopieczny poradził sobie w życiu. Oboje, niewypowiedzianą nigdy umową, nie traktowali się jak bliskich krewnych, głównie przez upartość Ilji, stale powtarzającego Piotrowi, że nie jest jego ojcem i nigdy nie będzie. Nie mówił tego w złej wierze - po prostu stwierdzał fakty. Starszy Raskolnikow szybko się do wszystkich tych dziwactw przyzwyczaił, tak samo jak młodszy szybko uczył się zasad rządzących życiem jego opiekuna. A nie było to normalne życie.
Młody mutant nigdy nie dowiedział się, na co Piotrowi był dzieciak, jeśli pracował nielegalnie między raczej niebezpiecznymi ludźmi. Po części domyślał się, że trafił pod jego opiekię tylko przez swoje nienaturalne zdolności. Był natomiast pewien, że to dzięki nim żaden z jego zmieniających się szefów nie uważał go za zbędny balast. Piotr pilnował, by dzieciak systematycznie ćwiczył, a dorosły już Ilja musiał mu za to podziękować - w rosyjskim przestępczym półświatku bezużyteczny mutant był gorszy od bezużytecznego człowieka.
Miał dwadzieścia dwa lata, gdy jakiś obcy powiadomił go, że Piotr zniknął bez śladu. Przyjął to spokojnie, ale nie bez ukłucia gniewu. Został sam, młokos wśród gangsterów. Na jego szczęście nie musiał zadawać sobie pytania ,,Co ja teraz zrobię?”, bo jego nowy przełożony - Jurij Siemienowicz Gawaryłow, w Megalopolis znany jako ,,Kuglarz” - natychmiastowo rozplanował dla niego następne kilka lat. Nazwał je ,,kontraktem”, który ogólnie polegał na tym, że Raskolnikow będzie robił to, co robił dotychczas, ale tylko dla niego i nikogo innego. Oczywiście w grę wchodziła także stała wypłata. Poza brakiem Piotra, nic się więc w życiu Ilji nie zmieniło. Przeprowadził się do Czterech Miast, dostał małe, eleganckie mieszkanie na własność, ale nadal nie miał absolutnie żadnej władzy nad swoim życiem. Sierociniec, Piotr, Kuglarz Gawaryłow - lista robiła się tylko coraz dłuższa. A Raskolnikow robił, co mu kazano, bo co innego miał do wyboru? Nigdy nie sprawiał nikomu problemów i nikt nie zwracał na niego większej uwagi. Gdy go wołano, opuszczał swój kąt i wracał do niego zaraz po skończonej robocie, do swoich książek i własnych myśli.
Wszystko przybrało ciekawszy obrót, gdy Kuglarz dogadał się ze Strzygą, przywódczynią Szczurów. Gang Gawaryłowa tracił na wartości. Ludzie zaczynali bardziej obawiać się konkurencji, a wpływy ograniczyły się do Edenu. Aż Fera Rosa przekroczyła próg gabinetu, jak gdyby nigdy nic, wymierzyła palec w Ilję i powiedziała:
- Żywy magnes idzie ze mną.
Oficjalnie: Ilja Raskolnikow jest na tyle szarą postacią, że jego sąsiedzi nigdy nie zastanawiali się, co robi ze swoim życiem. Ma szczęście mieszkać w rosyjskiej dzielnicy Edenu, gdzie od razu potraktowano go jak swojego. Dopóki tylko uśmiecha się do starszych sąsiadek i uchyla czoła sąsiadom, nikt nie zwraca na niego większej uwagi. Ot, kolejny miły chłopak, sądząc po wyglądzie student. Nic dziwnego, że całymi dniami gdzieś się włóczy.
Rola w gangu: Tak właściwie, to jest swego rodzaju kartą przetargową między gangami Jurija Siemienowicza Gawaryłowa i Fery Rosy. Kuglarz potrzebował podbudować swoją pozycję, więc zdobył wsparcie Szczurów, między innymi proponując Strzydze swoich ludzi. A wśród nich znalazła Raskolnikowa, który doskonale pasował do jej grupy awanturników, najemników i mutantów. Tym sposobem Ilja pracuje na dwie zmiany: jest równocześnie członkiem Szczurów i osobistym ,,otwieraczem do puszek” Gawaryłowa.
Umiejętności: Mówiąc o mutacji Rasko w wielkim skrócie, mężczyzna potrafi manipulować wszelkimi metalami. Z reguły jego wkład w jakiekolwiek akcje ogranicza się do otwierania przejść (a czasem zamykania ich tak, by nie dało się z powrotem otworzyć), czyli niszczenia pancernych zamków. I faktycznie, po prostu wyginając metal można załatwić sprawę szybko i mieć spokój, ale niewielu poza samym Ilją wie, że mutant potrafi więcej. W końcu po co uszkodzić zamek trwale, gdy można go otworzyć, a potem zamknąć z powrotem bez uszczerbku, by zrobić właścicielowi większy mętlik w głowie? Już w sierocińcu z nudów uczył się granic swoich możliwości, a pod okiem Piotra wymyślał nowe sztuczki, którymi mógłby kupić następnego pracodawcę. Odkrył też swoje ograniczenia. Szybko zorientował się, że nie jest w stanie podnieść i utrzymać w powietrzu każdy kawał metalu jaki zechce. Nadal jest w stanie unosić większe ciężary, niż gdyby robił to własnymi rękoma, ale Rasko równocześnie wyraźnie ten ciężar czuje. Żeby działać długo i efektywnie, stosuje się prostych zasad fizyki: jeśli coś jest od niego cięższe, rozsądniej jest tym nie rzucać. Siła, z jaką Ilja może podnosić przedmioty, jest mniej więcej równa sile, z jaką robi się to normalnie. Główna różnica między nim, a normalnym człowiekiem podnoszącym ciężary jest taka, że Raskolnikow jest mutantem i mimo pozorów jest w stanie przewrócić samochód. Ale ogółem nie przechodząc przez granicę własnej wagi, może używać mocy prawie bez wysiłku. Zresztą nie zawsze musi dźwigać coś niesamowicie ciężkiego - nawet monety, spinacze i sztućce (poza aluminiowymi) można użyć jako broni, i to skuteczniejszej od czegoś większego. Jednak to właśnie słynna technika włamania Rasko go rozsławiła. Ironicznie, to czasem cięższe od wyrywania barierek z betonu. Cała sztuka polega na wyczuciu metalu, którego się nie widzi. Odpowiednio skupiony, Raskolnikow może wyczuwać i manipulować przedmiotami nawet zza ścian. To w swoich zdolnościach lubi najbardziej: finezję. Zdecydowanie trudniejsze od bezmyślnego miotania. Dzięki wieloletnim ćwiczeniom jego ,,wyczucie” stało się na tyle silne, że mężczyzna radzi sobie z zamkniętymi oczami. Metal jest wszędzie - każde z czterech miast Megalopolis zbudowane jest na jego gigantycznych ilościach. Każdy nosi przy sobie coś metalowego, a im więcej tego czegoś ma, tym łatwiej stwierdzić, że jest uzbrojony i zaczekać aż sam do ciebie przyjdzie. W towarzystwie Ilji broń palna nie będzie ci straszna - nie tylko wykryje ją na czas, ale będzie też w stanie wyszarpnąć ją z rąk przeciwnikowi. Nawet jeśli nie zdąży, potrafi na czas odepchnąć kule na bok... a potem, jeśli naprawdę się zirytuje, wykorzystać ich pozostałości przeciwko strzelającemu.
Przyjaciele: Rasko nie czuje żadnej potrzeby nawiązywania z kimkolwiek znajomości. Jeśli już jakieś ma, to tylko dlatego, że to ktoś inny uważa go za przyjaciela.
Wrogowie: Tego mu jeszcze brakowało...
Autor: Red Riding Hood

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz